Praca, dom i tysiące spraw ważnych, istotnych, koniecznych, naglących, pochłania większość życia. Poza snem oczywiście, ale on, jest w sumie i tak zaliczany, do tych niezbędnych życiowo, zjadaczy czasu. Chwilka na relaks, jest konieczna by nie zwariować , nie paść na pysk. Można ją spędzić ambitnie, ćwicząc ciało, czyli dając sobie wycisk do bólu lub łażąc po górkach. Można też po prostu wygodnie usadowić się na sofie, z herbatką w ręce i miło tracić czas, oglądając ulubione seriale.
Dzisiaj przedstawię wam moich ulubieńców.
Na pierwszym miejscu niezmiennie „Battlestar Galactica”. Historia dziejąca się na pierwszy rzut oka w przyszłości. Ludzie i stworzeni przez nich Cykloni, nie nazwę ich maszynami, bo te zbudowane przez człowieka twory, mają świadomość istnienia. W skrócie zbudowano je jako roboty do pomocy ludziom. Po jakimś czasie maszyny się zbuntowały aż w końcu dochodzi do wojny między ich twórcą – człowiekiem i maszyną. Wojna nie przebiega pomyślnie dla ludzi. W końcu ich niedobitki, na statkach kosmicznych osłanianych przez Battlestar Galactice, wysłużony okręt muzeum, pod dowództwem Komandora Williama Adamy, ruszają na poszukiwanie legendarnej trzynastej kolonii zwanej Ziemią. Choć to brzmi podobnie do wielu innych filmów sci-fi, ten jest inny. Dopracowany, zaskakujący. Co tu dużo mówić, najlepszy.
Drugi na dzisiaj to… i tu nie będę oryginalna, „Gra o tron”. Krwiście, historycznie, rycersko, baśniowo, ciut horrorowo. Do tego niezłe aktorsko i świetne efektowo. Co prawda bohaterowie giną w takim tempie, że ciężko nadążyć za scenariuszem, ale jak dla mnie, zjadacz czasu pierwsza klasa.
Trzecie miejsce należy do „Kości”.
Nie przejadły mi się, chociaż to już 9 sezon. Kryminał jak to kryminał.
Zbrodnia, śledztwo. Wiadomo. Tym razem pewne laboratorium badające nieboszczyki i wszystko, co z ich śmiercią ma związek, jest głównym bohaterem. Nie są to „Kryminalne zagadki” żadne tam CSI. To zbiorowisko oryginałów.
Coś jak klub geeków i nerdów. Kocham ten serial za teksty Brennan, mistrzyni rozumienia relacji międzyludzkich 😉
Miejsce czwarte zajmuje „Firefly”.
Serial o losach załogi statku kosmicznego.
Wszystko w klimatach piracko-kowbojskich. Muza z filmu – cacuszko dla mnie. Lubię. Do kompletu z serialem jest film pełnometrażowy „Serenity”.
2 komentarze
Battlestar Galactica znam i grałam nawet w planszówkę :). Mój L. tak się wczuł w klimat, że podczas grania puścił nam cały soundtrack z serialu :P. W sumie najciekawiej się grało Cylonami właśnie.
Z Game of Thrones serialowym jestem na bieżąco, ale z książek to został mi jeszcze Taniec ze smokami, a ponieważ jestem ciekawskim jajem, to oczywiście przeczytałam sobie spoiler, jak się 5(?) część kończy ;). czytałaś książki czy tylko oglądasz serial?
„Battlestar Galactica” jest najlepsza 🙂
Z Gry znam tylko film, ale pomału przekonuje się do książki. Bohaterowie czasem wydają mi się wyrwani z kontekstu, a ten chciałabym poznać.