Niemiecki w tłumaczeniach – recenzja

7 stycznia

Nauka języka wymaga włożenia w nią sporej ilości czasu i regularności. Nie ma drogi na skróty.
Nie da się ominąć kucia gramatyki i słówek. Każdy oczywiście powinien dostosować metodę nauki do własnych potrzeb i możliwości czasowych, każdy uczy się trochę inaczej.
Są orły, które łapią w lot nowe języki. Ten lot trwa czasem kilka miesięcy a czasem lat i parlają lub szprechają prawie jak native. Cała reszta ze mną włącznie musi w przyswojenie nowego języka włożyć sporo pracy.
Wszelkie pomoce do jej wykonania są przy tym zadaniu mile widziane. Trzeba w końcu opanować słówka, przyswoić konstrukcje gramatyczne tak, by je zacząć stosować w sposób naturalny bez rozkładania na czynniki pierwsze przy każdej wypowiedzi.
Dla mnie wzrokowca, zapamiętanie słowa jest praktycznie związane z jego zapisaniem. Zresztą pisać w nowym języku bez koszmarnych błędów też trzeba się nauczyć – kto chce być analfabetą!
By dobrze mówić trzeba się osłuchać z nowym językiem. Każdy z tych punktów koniecznych do przebrnięcia podczas nauki ma i narzędzia pomocne w jego pokonaniu.

Dzisiaj chcę wam przedstawić książkę bardzo przydatną w opanowaniu nowych konstrukcji gramatycznych jakie serwuje niemiecki, przyswojeniu niemałej ilości nowych słówek oraz osłuchaniem się z ich poprawną wymową.
Wydawnictwo Preston Publishing ma w swojej ofercie „Niemiecki w tłumaczeniach. Gramatyka”

 

niemiecki-w-tlumaczeniach-1

 

Do dzisiaj ukazały się już trzy części a każda zawiera 38 lekcji.
Pojedyncza lekcja to 36 zdań i co ważne to takich, które przydadzą się w normalnym życiu. Użyty w nich język jest normalnym niemieckim jakim można się posłużyć na ulicy a nie – jak często proponują podręczniki do nauki języka – dziwnym tworem mającym ukazać konstrukcje gramatyczne, którego w normalnym życiu nikt nie użyje.

Część pierwsza „Niemieckiego w tłumaczeniach. Gramatyka” jest dedykowana osobą rozpoczynającym swoją przygodę z niemieckim i mamy tu poziom A1.
Kolejne lekcje przeprowadzą nas przez tajemnice niemieckiego celownika, zaimków osobowych, spójników wymagających szyku przestawnego, trybu rozkazującego, czasu teraźniejszego, podstawowych czasowników modalnych jak móc, musieć, potrafić. Pełny spis tej części znajdziecie TU

Część druga to poziom A2.
Pomoże wam w opanowaniu czasu przyszłego, zaimków nieokreślonych, odmiany przymiotników, zapozna z przyimkami miejsca i czasu, zdradzi tajemnice niemieckiej partykuły. Pełny spis tematów poruszanych w tej części znajdziecie TU

Część trzecia to już poziom B1.
Mamy tu czas przeszły, imiesłowy stronę bierną, tryb przypuszczający ale również formy grzecznościowe jakie są używane w języku niemieckim. Pełny spis treści tej części znajdziecie TU.

Bardzo podoba mi się sposób w jaki zaprezentowany jest materiał. Jasny i przejrzysty układ strony ułatwia skupienie. Macie więc na jednej stronie zdanie po polsku a na drugiej po niemiecku.
Zawiłości gramatyczne, ciekawostki i dodatkowe informacje ułatwiające zrozumienie danej formy gramatycznej są umieszczane w chmurkach.

 

niemiecki-w-tlumaczeniach-4

 

Wspominałam wam już, że jestem wzrokowcem i to jak jest przedstawiony graficznie materiał ma dla mnie spore znaczenie bo albo ułatwi wkucie go albo będzie drogą przez mękę.

Dla „Niemieckiego w tłumaczeniach” daję  wielki plus.
Jest jeszcze coś co daje kolejnego wielkiego plusa – to płyta towarzysząca każdej książce gdzie materiał, który aktualnie przyswajamy jest nagrany więc mamy szanse osłuchania się z jego prawidłową wymową.

Komu polecam to wydawnictwo

Osoby uczące się języka samodzielnie to na pewno coś dla was.
Tym, którzy uczyli się kiedyś tam deutscha ale spora część wiedzy tak mocno się ukryła w zwojach mózgowych, że ciężko ją wydobyć ta pozycja pomoże w powtórce.
Jest to świetna pomoc do nauki dla emigrantów mieszkających już w krajach niemieckojęzycznych, którzy dopiero na miejscu ogarniają nowy język.
Na pewno nie jest to jedyny materiał do nauki języka, który pozwoli go opanować w stopniu zadowalającym nas ale jak dla mnie to perełka, którą warto mieć pod ręką.

Ta forma przedstawiania gramatyki przypadła mi tak bardzo do gustu, że zamierzam zaopatrzyć się w podobne materiały do nauki angielskiego. Czekam też niecierpliwie na kolejne części „Niemieckiego w tłumaczeniach”.

 

Beata

 

 

You Might Also Like

24 komentarze

  • Odpowiedz Nel 7 stycznia z 19:00

    Do nauki niemieckiego powróciłam po kilku latach przerwy w pierwszej klasie liceum (w gimnazjum miałam angielski i francuski). Pierwszym bodźcem był skoczek narciarski Gregor Schlierenzauer. Kibicowałam mu i chciałam móc czytać jego bloga, żeby mieć dostęp do najświeższych informacji. Z przyjemnością odkryłam wtedy, że choć mój niemiecki był trochę przerdzewiały, to w połączeniu z użyciem słownika umożliwiał mi zrozumienie notek. Kolejnym krokiem był konkurs z języka niemieckiego w moim liceum. Dziesięć pierwszych osób z miasta wygrywało tygodniowy kurs języka w Niemczech. Musiałam nadgonić mnóstwo materiału z gramatyki, co kosztowało mnie wiele wytężonej pracy – w bardzo krótkim czasie. Byłam pewna, że mi się nie powiedzie, ale szczęśliwie załapałam się i udało mi się pojechać do Badenii-Wirtembergii. Te 2 doświadczenia bardzo mnie podbudowały i zmotywowały do dalszej nauki języka. Obecnie, już po studiach, traktuję naukę niemieckiego jako odskocznię od mojej zawodowej pracy. Cały czas pracuję nad moim słownictwem. Czytając artykuły z gazet widzę postęp, który udaje mi się osiągać. Niemiecki daje mi dużo satysfakcji i poszerza moje horyzonty.

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:13

      Można powiedzieć, że pierwszy bodziec do nauki niemieckiego miał swoje austriackie korzenie – Greorg jest Austriakiem 🙂

  • Odpowiedz Elżbieta 7 stycznia z 19:23

    Dlaczego niemiecki? Powodów jest wiele. Po pierwsze, bo to język naszego sąsiada, więc bez problemu można go odwiedzić i nabyte umiejętności wypróbować. Po drugie, bo ponad 100 mln ludzi zna ten język. Bo wreszcie jest to język literatury – a nie ma jak czytać w oryginale, język techniki – niezmiernie ważne w chwili wyboru zawodu. Bo jest logiczny i ani trochę twardy w wymowie, jak sądzi wielu laików 😀

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:17

      To prawda, niemieckie jest nadal dominującym językiem w wielu dziedzinach nauki, nie tylko techniki. Co do tej twardości to nie do końca się z tobą zgodzę. Wszystko zależy od regionu i wersji niemieckiego. Bywają miększe jego odmiany jak moja ulubiona – austriacka 🙂

  • Odpowiedz Agata 7 stycznia z 19:29

    Cześć! Do nauki niemieckiego zmotywowała mnie nowa znajomość… Dokładniej chłopak. Już wiadomo, o co chodzi? 😀 Otóż ten młody bóg o nieziemskiej urodzie rozmawiał tylko po niemiecku. Dzięki niemu doceniłam jaki to piękny język, mimo opinii wielu ludzi, którzy mówią, że „niemiecki to nie język, to wada wymowy”. Dzięki niemu nabyłam nowego zapału do pracy z wieloma blogami i podręcznikami. W szkole, jak w szkole, uczymy się raczej sztywnych sformułowań, a dzięki Internetowi mam dostęp do tak wielu źródeł… Te książki to, sądząc po opisie, coś, czego szukam do nauki. A może niedługo będę mogła, bez konsternacji i wstydu za swój akcent, porozmawiać z wybrankiem?…

    • Odpowiedz Agata 7 stycznia z 19:33

      Jeszcze dodaję, że interesowałaby mnie część druga wyżej wymienionej serii 😉

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:24

      Ach ta miłość 🙂
      Nie ma co wstydzić się akcentu. Pracujesz nad tym, dopiero uczysz się języka. Mów tak jak potrafisz.
      W serii „na językach” jest wywiad z Magdą , sądzę, że pomoże ci przełamać opory przed mówieniem po niemiecku. Powodzenia!

  • Odpowiedz Kamila 7 stycznia z 20:03

    Swoją przygodę z językiem niemieckim rozpoczęłam w 4 klasie szkoły podstawowej. Od samego początku język ten bardzo łatwo „wchodził mi do głowy”. Nauka sprawiała mi wiele radości. Już wtedy powiedziałam sobie, że chciałabym zostać nauczycielką języka niemieckiego. W gimnazjum zdawałam egzamin na poziomie rozszerzonym, teraz jestem w liceum i nadal kontynuuję naukę języka ( na razie podstawa, ale będzie rozszerzenie 🙂 ) Język niemiecki stał się moją pasją uwielbiam czytać różnego rodzaju ciekawostki, poznawać kulturę, uczyć się nowych słówek, zwrotów. Po prostu sprawia mi to niesamowitą frajdę. Moją motywacją do nauki od samego początku były moje germanistki, które potrafiły zainteresować swoim przedmiotem, umiejętnie przekazywały wiedzę i wspierały mnie w moich planach. 🙂

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:27

      Dobry nauczyciel, który potrafi zarazić pasją (sam więc musi ją mieć) to skarb!
      Niech ci nie zabraknie zapału i tej pozytywnej ciekawości do wgryzania się w nowy język.
      Powodzenia!

  • Odpowiedz Izabela 7 stycznia z 21:58

    Hej 🙂 Język niemiecki towarzyszy mi od 4 klasy podstawówki, mimo że mam już 20 lat a szkołę ukończyłam w ubiegłym roku to nadal nie opanowałam go na satysfakcjonującym dla mnie poziomie. Może dlatego, że w szkole jednak nauka niemieckiego nie była dla mnie priorytetem, gdyż nie wiązałam z nim przyszłości. Jednak nigdy nie był on dla mnie przymusowym sprawdzianem do zaliczenia, a cudowną lekcją, jedną z nielicznych tak przyjemnych w szkole 🙂 pamiętam,że w gimnazjum zapisałam się nawet na dodatkowe koło z niemieckiego organizowane przez moją w szkołę, i specjalnie dla nauki tego języka wstałam na zajęcia na 7 rano w piątki 😀 Dlaczego uczę się języka niemieckiego? Szczerze muszę przyznać, że to pytanie zbiło mnie z nóg, takie proste, takie oczywiste, ale w myślach „czekaj, czekaj… dlaczego tak właściwie? 😀 ” I doszłam do wniosku,że na moją chęć do nauki języka niemieckiego składa się niejedna a kilka rzeczy. Przede wszystkim fakt,że mam w Niemczech rodzinę, z którą utrzymujemy kontakt. Dzięki niej miałam okazję zwiedzić kilka miast w Niemczech i zakochać się w tym kraju 🙂 W stylu ich życia, tradycjach i krajobrazie. Naprawdę pokochałam ten kraj. I dlatego kolejnym etapem było polubienie języka niemieckiego, który uważam za bardzo piękny język, uwielbiam jego dźwięk, naprawdę! Gdy tylko mam okazję by go usłyszeć nastawiam uszu! W tramwaju, na ulicy, gdziekolwiek 😀 Mój chłopak uważa to już za moją lekką obsesję, gdy mu powiedziałam raz jaki miałam okropny dzień,bo wszystko mi nie wychodziło, ale gdy wracając do domu tramwajem usłyszałam rozmowę dwóch osób w języku niemieckim to nagle humor błyskawicznie do mnie wrócił a życie wydawało mi się być piękniejsze haha :). Także będąc często za granicą, niekoniecznie w Niemczech czy innym niemieckojęzycznym kraju, zawsze trafiałam na bardzo pozytywnych i uprzejmych Niemców, z którymi nie sposób było się nie zakolegować, dzięki nim, takim przypadkowym osobom także wzbudziła się we mnie wielka chęć do nauki języka niemieckiego. I od tego czasu staram się jak najwięcej tym językiem otaczać, na dzień dzisiejszy słucham w kółko piosenek z „Krainy Lodu” Disneya w języku niemieckim 🙂
    Aktualnie jestem po maturze, postanowiłam zrobić gap year, gdyż nie dostałam się na upragnioną stomatologię. Mam nadzieję, że uda mi się po tych miesiącach nauki poprawić wynik z biologii i chemii i w końcu się dostać :). I właśnie przez ten niecały rok postanowiłam sobie,że nie poświęcę go tylko na naukę do matury! Ale wykorzystam go także do innych celów, które wpłyną na moją przyszłość i tak właśnie jednym z nich jest dla mnie nauka języka niemieckiego. Chciałabym znać go na bardzo dobrym poziomie by móc swobodnie rozmawiać z Niemcami. Zapisałam się na kurs językowy a także sama uczę się z przeróżnych książek. Motywacją dla mnie jest właśnie ten gap year, by jak najwięcej z niego wynieść i osiągnąć postawione sobie cele. Nie mieć poczucia zmarnowanego roku. Wiem,że gdy będę już na studiach czasu na naukę języka będzie mniej, więc kiedy jak nie teraz?! 😀

    PS Przepraszam, że taki długi jest ten komentarz, ale nie potrafię zawrzeć tego wszystkiego w krótszej formie, taka ze mnie gaduło-pisarka 🙂
    Pozdrawiam Iza

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:41

      Pięknie! Mnie nadal – mimo osłuchania – nie każda wersja niemieckiego brzmi słodko dla uszu 😉
      „Kraina Lodu” po niemiecku?
      Ciekawe. Poszukam z ciekawości tej wersji językowej piosenek. Ja ostatnio pokonałam „Hobbita” po niemiecku i z dużym zaskoczeniem stwierdziłam, że niemiecka wersja pieśni Krasnoludów jest świetna – nic nie traci z tego melancholijnego klimatu jaki prezentuje angielski oryginał.

  • Odpowiedz Ushi 8 stycznia z 13:43

    Hallo,

    moja przygoda z niemieckim rozpoczęła się … 1,5 roku temu. Bardzo niedawno zatem, ale jest to przygoda bardzo intensywna. W Polsce skończyłam studia wiele, wiele lat temu , znam biegle 3 jezyki , potwierdzone certyfikatami na poziomie B2 ( angielski, francuski i rosyjski)i do pewnego momentu te umiejętności językowe mi wystarczały, bo bywając w świecie, zawsze jeden z języków okazywał się wystarczajacy. Do pewnego momentu.
    2 lata temu mój syn, będąc w 2 klasie gimnazjum stwierdził, że chciałby chodzić do szkoły do Niemiec, aby móc później studiować swój wymarzony kierunek na uniwersytecie w Greifswaldzie. W rodzinie pełna konsternacja, bo mama nie zna niemieckiego, tata tylko na poziomie Guten Morgen i Danke Schon, a syn , chociaż porozumiewa się po niemiecku, jako nastolatek nie mający praw obywatelskich, sam takiej sprawy nie załatwi. Zatem przy pomocy znajomych udało się młodego do szkoły zapisać, po pomyślnie zdanych testach wstępnych z języka niemieckiego przyjeto go do klasy nastepnej, nie musiał powtarzać klasy no i zaczęło się.(Muszę tutaj nadmienić że mieszkamy przy samej granicy i do szkoły w Niemczech ma 500 metrów a do gimnajum w Polsce dojeżdżał 5 km. )

    Przyszła pierwsza wywiadówka i gdyby nie znajomość angielskiego ( moja i wychowawczyni ) potrzebna byłaby rękologia.
    Ale jakkolwiek z wychowawczynią poszło łatwo, to z innymi Lehrerami już nie i to właśnie zmobilizowało mnie do nauki języka, no bo jak tak może być, dziecko ambitne a matka ani me, ani be . Nie ukrywam, początki nie były łatwe, bo nigdy wcześniej w szkole niemieckiego się nie uczyłam, ale mus to muss i poszło!. Uczę się sama, bo na kurs nie mam możliwości z uwagi na pracę . Próbowałam nauki z różnych podręczników, stron internetowych i dopiero kiedy trafiłam w październkiu na niemiecki w tłumaczeniach( REWELACJA !!! przez duże litery) ruszyłam mocno do przodu. Dzisiaj po roku nauki, jestem w połowie drugiej części i z ambitnymi planami , aby do końca lutego ją skończyć i zacząć cześć 3 . W chwili obecnej nie mam już lęku przed mówieniem ( chociaż mówię jeszcze z błędami ) , potrafię sama załatwić wiele spraw po niemiecku, oglądając niemiecką telewizję coraz więcej rozumię.Jestem dumna sama z siebie , że mając 47 lat, podjęłam takie wyzwanie i wbrew opiniom, że w takim wieku nauka nie jest już możliwa, pokazuję, że jak się chce to można to osiągnąć.Dzisiaj niemiecki już nie wydaje mi się trudny, polubiłam go i jego naukę i dzisiaj , jak nie zrobię codziennie chociaż małej cząstki lekcji, czegoś mi brakuje. Tego też życzę innym blogowiczkom, aby polubiły naukę i codziennie , regularnie, po małym kroczku szły do przodu, a jak się spotkamy za rok o tej samej porze, to wszystkie będziemy pisać recenzję z części piątej 🙂

    pozdrowienia ze Świnoujścia

    • Odpowiedz Beata 9 stycznia z 09:48

      Brawo! Niesamowita motywacja.
      Na naukę nie jest nigdy za późno a inaczej twierdzą tylko lenie 😉
      Cieszę się, że „Niemiecki w tłumaczeniach” wywołał u ciebie tak entuzjastyczną reakcję, która potwierdza moją opinię o tej pozycji.
      Powodzenia w dalszej nauce!

  • Odpowiedz Ania 8 stycznia z 16:29

    Za wielką górą, gęstym lasem żyła sobie mała dziewczynka, która uwielbiała spacery wśród kolorowych motyli, pachnących kwiatów, szumiących drzew. Pewnego pięknego, słonecznego dnia wybrała się do swoich zaprzyjaźnionych wiewiórek do zaczarowanego parku. Nagle zauważyła starszą panią z siwymi włosami i przyjaznym uśmiechem.
    – Kim jesteś dziewczynko? – zapytała
    – Mam na imię Ania i szukam tutaj ukrytych skarbów, a Pani?
    – Mieszkam sama w pobliskim domku za wzgórzem. Usiądźmy, pokażę Ci coś – po czym wyjęła malutką złotą szkatułkę, a z niego pierścionek z fioletowym kamyczkiem. Nagle energicznie wstała z ławki i zniknęła za ciemną ścieżką zostawiając na ławce pożółkłą karteczkę z napisem „Ich liebe dich”. Dziewczynka pewna, że te wyrazy to jakieś zaklęcie pobiegła do domu, a babcia odszyfrowała zdanie, szukając go w wielkiej książce. Od tamtej pory dziewczynka zaczęła uczyć się języka, w którym przeczytała tajemniczą karteczkę.
    A tą dziewczynką byłam ja:)

  • Odpowiedz LeonSi 8 stycznia z 21:19

    To była moja pierwsza wizyta w Wiedniu. Niemiecki miałam wcześniej tylko w liceum, skończyło się na poziomie A2. Kilka lat minęło, trochę zapomniałam, ale starczyło, żeby kupić bilety czy bułkę. Poza tym wszyscy świetnie mówili po angielsku, więc nie musiałam się wysilać.
    Dzień był trochę pochmurny, więc zwiedzałyśmy muzea, w końcu dotarłyśmy do Muzeum Historii Naturalnej. Bilety kupione, przechodzimy do panów bileterów. Podaję swój, patrzę w górę, żeby podziękować i nogi mi się zapadły. Poczułam się jak w komedii romantycznej, a nawet koleżanki, które już na mnie czekały i obserwowały całą sytuację, stwierdziły, że widziały zwolnione tempu jak z filmu. Patrzę na niego, a on nie spieszy się z przerwaniem bileciku, cały czas patrzy mi w oczy. Ja czuję jak mój mózg intensywnie pracuje, aby przypomnieć sobie jakieś sensowne zdanie po niemiecku. Nic. Pustka. Skończyło się na „Danke” i rumieńcach ze wstydu.
    Chociaż wyglądał za mną każdym razem, gdy wychodziłyśmy z danej sali i przechodziłyśmy przez korytarz główny, to bałam się ośmieszyć swoim niemieckim.
    Po tym incydencie postanowiłam powrócić do nauki niemieckiego, którego wcześniej tak nie lubiłam.Mam nadzieję, że następnym razem bez problemu coś wyszprecham 🙂

  • Odpowiedz Aguska 8 stycznia z 23:59

    Jeśli nauka języka związana jest z naszymi pasjami to jest naprawdę bardzo przyjemna i poparta dużą motywacją. Tak właśnie jest w moim przypadku. Zaczęłam uczyć się języka niemieckiego samodzielnie kilka miesięcy temu z powodu zespołu The Kelly Family. Nie jest to niemiecki zespół, nie mają w swoim repertuarze zbyt wielu piosenek po niemiecku, ale to właśnie w Niemczech zdobyli największą popularność. W związku z tym 80% wszystkich wywiadów, jakie można z nimi znaleźć w sieci jest w języku niemieckim. Dawni członkowie zespołu poświęcają się teraz solowym karierom, ale nadal ich głównymi odbiorcami są niemieccy fani i pojawiają się głównie w niemieckich mediach. Zawsze irytowało mnie to, że nie mogę zrozumieć wielu materiałów o nich, czy wywiadów z nimi. W końcu postanowiłam, że nauczę się niemieckiego. Fakt, iż zaczynam rozumieć pojedyncze zdania i sens wypowiedzi przynosi mi niesamowitą radość. Chyba pierwszy raz w życiu uczę się czegoś z tak wielką przyjemnością. Mimo, że moja przygoda z niemieckim zaczęła się niedawno, to już mogę stwierdzić, że pokochałam ten język. Jest piękny, dźwięczny i logiczny. Póki co chłonę wiedzę jak gąbka i wydaje mi się, że moja fascynacja tym językiem rośnie z dnia na dzień. Moim malutkim celem jest przeczytanie w przyszłości książki Patricii Kelly, która została wydana jedynie w języku naszych zachodnich sąsiadów. Jako ciekawostkę dodam, że dawni członkowie zespołu są poliglotami i tak np Michael Patrick Kelly zna 6 języków: angielski, francuski, niemiecki, hiszpański, holenderski i włoski. Nie ukrywam, że to też jest dodatkowa motywacja. Skoro oni potrafili opanować wiele języków, to czemu mi miałoby się nie udać 😉

    • Odpowiedz Beata 10 stycznia z 09:56

      Fenomen tego zespołu nie przestaje mnie zadziwiać! Nie sądziłam jednak, że potrafią nawet zmotywować do nauki języków 🙂
      Powodzenia w dalszym przyswajaniu niemieckiego.

  • Odpowiedz Asia 11 stycznia z 12:31

    Dlaczego uczę się języka niemieckiego?
    Bo nie ma nic bardziej interesującego:)
    Zaczęłam moją przygodę po maturze.
    Nowe języki leżą w mojej naturze.

    Będę czytać Goethego w oryginale,
    pomyślę też o niemieckim kryminale.
    Z Heleną Fischer zanucę piosenki,
    bo lubię takie skoczne dźwięki.

    Mam bardzo silną motywację,
    będę jeździć do Niemiec na wakacje.
    Znajdę w przyszłości atrakcyjną pracę.
    Na pewno z niemieckim nic nie stracę.

    Chcę rozumieć niemieckie programy,
    czytać przepisy na niemieckie potrawy,
    na przykład słynną Kartoffelsalat,
    nie jadłam jej od wielu lat.

    Nie przeszkadzają mi rodzajniki.
    Znam na nie różne sprytne triki.
    der, die, das nie sprawiają problemu,
    zawsze uczę się ich po swojemu.

    I coś mi wyraźnie podpowiada,
    że trzeba znać język sąsiada:)
    Chcę też czerpać satysfakcję,
    prowadząc z Niemcami konwersacje.

  • Odpowiedz Izabela 11 stycznia z 17:18

    https://www.youtube.com/watch?v=BjwDV1Is34U
    https://www.youtube.com/watch?v=ReIZmHHU44Q
    https://www.youtube.com/watch?v=Aplno4Dt23g
    https://www.youtube.com/watch?v=za3Mgerpagc

    Tutaj cztery moje ulubione piosenki z „Krainy Lodu” po niemiecku 🙂 Miłego słuchania! U mnie replay jest klikany non stop 😀

  • Odpowiedz Ushi 13 stycznia z 20:07

    a tutaj DIE EISKÖNIGIN w wykonaniu Helene Fischer ,

    https://www.youtube.com/watch?v=lL4ZLPGm_wo

    polecam 🙂

  • Odpowiedz AnulkaS 14 stycznia z 09:51

    Mój tata od kilku miesięcy pracuje w Niemczech. Nie znał niemieckiego, więc zaczęliśmy uczyć się wspólnie. Mobilizowaliśmy się nawzajem. Przy wspólnej nauce było trochę śmiechu :). Teraz tata przyjeżdża co dwa tygodnie, więc uczymy się razem rzadziej. Jest mała rywalizacja, bo ja jestem w Polsce, tata może osłuchać się w Niemczech, więc wymieniamy doświadczenia. W ferie jadę do Niemiec w odwiedziny. Nie mogę się doczekać. Zaczęłam uczyć się intensywnie, każdego dnia powtarzam słówka, uczę się gotowych zwrotów potrzebnych w sklepie, na lotnisku, żeby nie czuć się tam tak obco i całkiem nieźle mi idzie. Mam jeszcze trochę czasu, więc mam nadzieję, że będę mogła porozmawiać po niemiecku. A w wakacje już nie będę miała żadnych problemów. Monachium czeka 🙂 Trzeba zabrać się do intensywnej pracy. Jadę w ferie z mamą, więc będę jej tłumaczem :). Chcę bardzo dobrze wywiązać się z tej roli.

  • Odpowiedz Ernest 14 stycznia z 19:45

    Język niemiecki jest dość specyficznie logicznym językiem, dzięki poprzez jego naukę, nieustannie się rozwijam. Codziennie przeglądanie Deutsche Welle, oglądanie telewizji niemieckojęzycznej, słuchanie podcastów radiowych dostarcza mi wielu nowych informacji, dzięki czemu wiedza w nich zawarta pomaga mi w zrozumieniu skomplikowany rzeczy naszego życia oraz dodaje kreatywności, a także w pewnym stopniu jak matematyka uczy logicznego myślenia. Możliwe także, że Skype’owe rozmowy w tymże języku obcym z obcokrajowcami, którzy znają go lepiej niż ja, stanowią moją motywację do bycia lepszym w niemieckim, a także paradoksalnie wpływa na lepsze( barwniejsze) wysławianie się w języku polskim. Życie pisze różne scenariusze, kto wie może kiedyś uda mi się opanować tenże język w tak zawansowanym stopniu, że będę potrafił robić profesjonalne tłumaczenia PL->DE i DE ->PL .Jako hobbysta gór chce w przyszłości odwiedzić Schwarzwald i niemiecki również stanowi dodatkową motywację. Języka niemiecki jest bardzo cienionym na europejskim rynku pracy i jego opanowanie w stopniu blisko „muttersprachlich” na pewno mi się przyda.

  • Odpowiedz Iza z Love For France 15 stycznia z 19:06

    Alzacja mnie zmotywowała! Przeprowadzając się do Francji byłam pewna, że skoro znam francuski a do tego angielski, czego mi jeszcze trzeba? Wyobrażałam sobie, że pracę znajdę bardzo szybko. Niestety w tym akurat regionie to niemiecki kest zdecydowanie ważniejszy i jego znajomość pojawia się jako wymòg w przynajmniej 50% ofert. Zaczęłam więc uczyć się niemieckiego i … bardzo mi się podoba. Jego brzmienie również! 🙂

  • Zostaw odpowiedź

    Translate »