Schwedenbomben – austriackie słodycze

19 września

Schwedenbomben (szwedzkie bomby) to klasyk słodyczy austriackich, wiedeńskich.
Znacie pewnie te piankowe bombki oblane czekoladą, są słodkie i uzależniające.
Jadłam je pierwszy raz wiele lat temu w Münster. Moje irlandzkie kumpele usiłowały mnie przekonać, że są pyszne. Kręciłam nosem, że słodkie do zemdlenia, że mało czekolady, że ….uzależniają, bo chociaż po kilku tygodniach zjadania bombek nie zachwycałam się nimi to sięgałam po nie coraz częściej.

 

schwedenbomben-2

 

Dzisiaj przyznaję się bez bicia – lubię tę słodką piankę zamkniętą w czekoladowej skorupce.
Chociaż pianki nazywają się szwedzkie to są jednak wiedenkami z urodzenia.
Przyszły na świat w 1926 roku w starej wiedeńskiej manufakturze cukierniczej Niemetz.
Recepturę stworzył Walter Niemetz a nazwę zyskały dzięki przyjaźni jaką cukiernik darzył pewnego Szweda.
Od początku były produkowane w Wiedniu i z manufaktury rozsyłane po całej Austrii, Europie a później już świecie.

 

schwedenbomben

 

Zastanawiam się z czym by porównać Schwedenbomben byście zrozumieli czym dla Austriaka jest ta pianka w czekoladzie…
Hm….
To jak nasze Wedlowskie „Ptasie mleczko” i „Michałki” z Hanki razem wzięte.
O miłości Austriaków do tej słodkości niech świadczy to co się stało kilka lat temu.
Firmie groziła upadłość. Gdy sprawa wyszła na światło dzienne ludzie sami się skrzyknęli i zorganizowali akcje ratowania Niemetza.
Jak uratować fabrykę słodkości?
Kupując i pałaszując jej wyroby 🙂
Dochodziło do tego, że w sklepach wyprzedano cały ich zapas. Naciski na skarbówkę, władze, też nie były tu bez znaczenia. Fabrykę uratowano od katastrofy, znalazł się inwestor w postaci szwajcarskiego potentata słodkości Heidi.
Chociaż firma jest w rękach szwajcarskich zostanie w Austrii. Grunt to dobra umowa przejęcia kultowej marki dla danego kraju.

Klasyczne opakowania sześciu Schwedenbomben znajdziecie na półkach każdego sklepu w Austrii ale smakosze kupują je w sklepie przy fabryce na Rennweg, w Wiedniu oczywiście.

Oficjalna strona producenta Schwedenbomben

 

schwedenbomben-5

 

schwedenbomben-3

 

Wpis powstał w ramach akcji „Miesiąc języków” organizowanej przez Blogi kulturowo-językowe do grona których należę.

W ramach akcjo piszemy o językowych i kulturowych przenikaniach  między krajami, tym co je łączy, co od siebie zapożyczyły i co zaskakuje.

 

mj-patroni-medialni-1

 

O szwedzkim, Szwecji w innych językach i kulturach przeczytacie :

 

Angielski

Angielski c2 – Skandynawskie zapożyczenia w angielskim –  http://angielskic2.pl/uncategorized/skandynawskie-zapozyczenia-w-angielskim/

 

Chiński

Biały Mały Tajfun – Kawałek Szwecji w Kunmingu

 

Hiszpański

Hiszpański na luzie – Czy Hiszpanie mają na myśli Szwedów gdy mówią „hacerse el sueco”?

 

Niemiecki

Językowy Precel – Szwecja w niemieckich idiomach

 

Niemiecki po ludzku – Skandynawistyka na niemieckich uniwersytetach

 

Szwedzki

 

Szwecjoblog – Najpiękniejsze słowa języka szwedzkiego (według Szwedów)

 

You Might Also Like

12 komentarzy

  • Odpowiedz baixiaotai 19 września z 08:25

    Kolejna rzecz, której nigdy, przenigdy nie powinnam spróbować 😉

  • Odpowiedz N. ze Szwecjobloga 19 września z 09:51

    Oooch, znam te pianki i je uwielbiam! Uzależniające to bardzo dobre słowo 😉 W Szwecji nazywają się skumbollar (piankowe kulki) i też są bardzo popularne – kojarzą mi się z wielkimi targowiskami, gdzie zawsze znajdzie się kilka stoisk z całymi kartonami tych słodyczy 🙂

    • Odpowiedz Beata 19 września z 13:06

      a to jak widzisz słodki owoc przyjaźni między Austriakiem i Szwedem 🙂

  • Odpowiedz Aneta 19 września z 12:04

    M. mówi mi za każdym razem, że muszę ich spróbować bo 'trzeba’ 😉 Może się skuszę, ale tak jak Wiedeńczycy, pójdę do sklepu firmowego.

    • Odpowiedz Beata 19 września z 13:08

      Ma rację twój M.
      Trzeba!
      Mieszkać w Wiedniu i nie zjeść ich to grzech 😉
      Za 5,70 euro masz 20 pysznych pianek 🙂

  • Odpowiedz Obieżyświatka 19 września z 13:33

    I ja je lubię. Wprawdzie wiedeńskich nie jadłam, ale w Niemczech mamy tzw. Schockoküsse/Schaumküsse.
    Wcześniej nazywały się inaczej, ale teraz tej starej nazwy unika się, żeby nikogo nie urazić.
    O.
    PS. Mnie w smaku przypominają nieco nasze polskie „ciepłe lody” 😉

    • Odpowiedz Beata 19 września z 17:28

      Znam je ale to taki wyrób bombopodobny 😉
      Te oryginalne, smakują trochę jak ptasie mleczko, które jeszcze się nie ścięło. Nie mają tego cukrowego smaku ciepłych lodów.

  • Odpowiedz Dorota / Hiszpański na luzie 19 września z 18:36

    Zbieg okoliczności, dzisiaj właśnie zakupiłam pudełeczko takich słodkości w lokalnym sklepie fińskiej marki Brunberg, widzę że ich angielska nazwa to „kisses” a fińska „suukot”. Mam specjalną edycję świąteczną – żurawinową, ale jeszcze nie spróbowałam! Lecę otworzyć pudełko 🙂

  • Odpowiedz aga 19 września z 21:08

    Jeśli są podobne do ptasiego mleczka to chętnie bym skosztowała. Mniam mniam

    • Odpowiedz Beata 20 września z 11:27

      Tak, są podobne ale wyobraź sobie, że masa na ptasie mleczko jest jeszcze w konsystencji kremu 🙂

  • Odpowiedz Beata 20 września z 11:29

    Pomysł wiedeńskiego cukiernika podbił świat 🙂
    Te oryginalne mają tylko jedną wersje, klasyk to klasyk 😉

  • Zostaw odpowiedź

    Translate »