Pischinger – to słowo kojarzy mi się od dziecka z czymś pysznym. Wafle przełożone czekoladowym kremem, oblane grubą warstwą czekolady, oprószone posiekanymi orzechami – niebo w gębie!
Mama miała swój przepis na pischingera w wersji kryzysowej, gdzie czekoladę zastępowało kakao. Szczerze mówiąc, to smakowały mi tak wersja wypasiona, jak i kryzysowa. Gdy dorosłam opracowałam swoją wersję torcika, w której masło zastąpił serek mascarpone. Założę się, że zwłaszcza Ci z Was, którzy mieszkają na Śląsku lub w dawnej Galicji znają pischingera z cukierni oraz jako domowe ciacho gotowe w kwadrans.
Pischinger – pyszny przekładaniec wafli i czekolady urodził się w Wiedniu.
Wszystko zaczęło się od miłości do słodkości w rodzinie Pischingerów. Leopold Pischinger w 1849 roku otworzył firmę cukierniczą produkującą dla wiedeńczyków czekoladowe batony i ciasteczka. Czternaście lat później Leopoldowi urodził się syn, któremu nadano imię Oskar. Tak jak ojciec lubił on słodkości i został kolejnym cukiernikiem w rodzinie.
W 1889 roku wpadł na pomysł stworzenia prostego torcika. To niewiele składników i pracy a efekt cieszył podniebienie Oskara. Jak się okazało, podbił także serca wiedeńczyków, a wkrótce osłodził inne miasta monarchii CK Franciszka Józefa. Na przełomie XIX i XX wieku firma liczyła już 200 stałych pracowników, w sezonie przedświątecznym zatrudniała do 500 osób. Torciki podbiły Kraków, Bratysławę i Budapeszt.
Pischinger to było już nie tylko nazwisko cukiernika, ale i solidna marka słodkości oraz wiedeńska firma.
Krakowski oddział powstał w 1922 roku i nosił nazwę Fabryka Wyrobów Czekoladowych Pischinger. Po II wojnie światowej krakowski Pischinger podobnie jak Fabryka Czekolady „Suchard” (tak to Milka) i Fabryka Wawel Adama Pileckiego weszły w skład Zakładów Przemysłu Cukierniczego Wawel. Dzisiaj pakiet kontrolny jest w rękach szwajcarskiej firmy.
Los wiedeńskiego Pischingera potoczył się nieco inaczej. Co prawda fabryka Pischinger przeszła po wojnie przez kilka rąk jednak dzisiaj jest częścią Confiserie Heindl – to kolejna wiedeńska rodzina cukierników, o której opowiem wam w następnej części austriackich słodyczy.
Torciki Pischingera podbiły świat a w Austrii to jedna z marek kultowych. Dodam, że bardzo smacznych.
Ich torcik i wafelki to dobry pomysł na prezent z Wiednia czy Austrii.
Beata
PS Pisanie niektórych artykułów bywa niebezpieczne. To miał być tydzień bez słodyczy, a teraz Pischinger nie chce mi wyjść z głowy. Ach ten chrupiący wafelek z czekoladą i orzechami!
1 Comment
OdnoŚnie Pischingera to u nas zawsze Na świĘta obowiązkowo.Cukier,Żółtka i kakao i aromat np.odrobina Amaretto.
P Y C H A.