Moje 3 (w)top języka niemieckiego pewnie wielu będą wydawać się bardzo zabawne, inni uznają, że to nieprawdopodobne by zrobić aż takie błędy i co gorsze je powtarzać. Sama się dziwię, że tak trudno mi je wykorzenić zwłaszcza w piśmie. Czasem czuję się trochę jakbym miała rozdwojenie: jedno myślę a drugie zapisuję.
Moim bardzo słabym punktem jest nazwa jednego z krajów związkowych Austrii, bliskiego sąsiada Wiednia.
Bywam tam dość często zwłaszcza latem, przejeżdżam przez niego w drodze do Polski, gdy wybieramy trasę przez Słowację. Widzę jego nazwę często a jednak mój wzrok nie chce jej zapamiętać, co uznaję za sytuację bardzo dziwną, bo jestem wzrokowcem.
1 Burgenland
Nazwa landu powstała z dwóch słów: Burg –zamek i Land –kraj. Do tego momentu wszystko jest proste, rozumienie słów i pochodzenie nazwy. Dalej jest już proste tylko w mowie i myśli gdzie owa kraina to Burgenland – Kraj zamków. Gdy przychodzi mi zapisać jej nazwę, nagle zmienia się ona w Burgerland – Kraj burgera!
Ja wegetarianka robię z pięknego kraju zamków ziemię buregrami bogatą!
2 Kot
Kot jaki jest każdy wie, zwłaszcza gdy tak jak ja, ma przynajmniej jednego w domu. Futrzasty, ciepły miękki, wielkooki z ostrymi pazurkami, miły sierściuch z humorkami.
Słowo „kot” kojarzy mi się przyjemnie. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl to moja Kota towarzysząca mi we wszystkim. Drugie skojarzenie to ogromny tygrys syberyjski, jakiego widziałam w zoo dawno temu oraz opowieści o tych ogromnych kotach, które słyszałam od mieszkańca tajgi.
Siła, zwinność i piękno – tym jest dla mnie kot.
Jeszcze dwa Koty przychodzą mi na myśl Tomasz i Maciek. Pierwszy gra całkiem nieźle a drugi skacze.
Niestety w języku niemieckim słowo to nie budzi pozytywnych skojarzeń. U mnie wywołuje rodzaj dezorientacji.
Gdy słyszycie słowo der Kot będzie mowa o śmierdzącej sprawie jaka wylatuje z jelit. Ładnie można ją nazwać fekaliami, kałem, stolcem a brzydko gównem. Jako, że są inne słowa na określenie tych śmierdzących rzeczy unikam słowa Kot w mowie, staram się go nie słyszeć, czasem omijam wzrokiem, by nie psuć sobie przyjemnych skojarzeń z wielkimi i małymi futrzakami.
3 Tor
W języku niemieckim Tor to nie tory kolejowe, tramwajowe. Te nazywają się das Gleis.
Z Tor jest pewien problem, który odkryłam czytając o Katedrze wiedeńskiej. Piękna brama główna Katedry nosi nazwę Riesentor — Brama Gigantów. Więcej o Katedrze przeczytacie tu Stephansdom – wiedeńska katedra św. Szczepana
Das Tor to brama, na przykład zamku, miasta, czy jak w przypadku Katedry główne reprezentacyjne wejście. Bramka na boisku to także das Tor.
Jednak, gdy zamiast das damy der słowo zmienia znaczenie na głupek, idiota.
Ups! – gdy się pomyli rodzajnik.
Odkąd o tym wiem ciągle zapominam, jaki jest przypisany do bramy a jaki do głupka.
Słowa, które sprawiają lub mogą sprawiać kłopot znajdziecie także w tych wpisach:
Polsko-austriacki przekładaniec, czyli porozmawiajmy o podobieństwach
Wulgaryzmy – bo w Austrii k… na każdym zakręcie.
Podzielcie się w komentarzach swoimi (w)topami językowymi ze mną 🙂
Beata
No Comments