Mam dzisiaj dla Was 5 najstarszych w Austrii.
Ciekawe czy któraś z nich was zaskoczy?
Griechenbeisl
Najstarsza restauracja Wiednia, zajazd będący ulubionym miejscem spotkań wielu pisarzy i muzyków sięga swoimi początkami 1447 roku. Karmiono tu zmęczonych wędrowców, kupców i mieszkańców miasta na 45 lat przed tym nim Kolumb dopłynął do Ameryki.
W czasach zarazy w roku 1679 tej samej po minięciu której postawiono Kolumnę Morową, strapionych bywalców lokalu pocieszał śpiewem Lieber Augustin. Jego podobizna zdobi ścianę domu, w którym mieści się zajazd.
Der Lieber Augustin to półlegendarna postać rubasznego i zwykle pijanego wiedeńskiego pieśniarza. Podobno dzięki sporej ilości alkoholu we krwi przeżył te trudne czasy bez szwanku. Co prawda pewnego dnia w czasie trwania zarazy zasnął, a był tak pijany, że uznano go za zmarłego, ale na szczęście obudził się nim przykryto go w zbiorowym grobie kolejną warstwą trupów i zasypano ziemią.
W 1882 roku wychylono tu pierwszy w Wiedniu kufel Pilsner Urquella.
Jeżeli chcecie zjeść po wiedeńsku w najstarszym lokalu miasta, to znajdziecie go na Fleischmarkt 11, oczywiście w Innere Stadt, 1 dzielnicy.
Wiener Zeitung
Wiener Zeitung to codzienna austriacka gazeta, która jest też najstarszą codzienną gazetą świata, nadal wydawaną na papierze. Jej pierwszy numer ukazał się w 1703 roku. Historie jej powstania przeczytacie na blogu w tekście Wiener Zeitung – najstarsza gazeta świata.
Tiergarten Schönbrunn
Tiergarten Schönbrunn to wiedeńskie zoo mieszczące się w Parku Schönbrunn. Zajmuje 17 hektarów, a jest to tylko niewielka część całej parkowej powierzchni. Założył je w 1752 roku cesarz Franciszek I Lotaryński, który prywatnie był mężem cesarzowej Marii Teresy. Jej zostawił politykę, sam zajmował się sprawami przyjemniejszymi jak rozbudowa pałacu, zakładanie ogrodów.
Wracając do zoo, to znalazło tam dom prawie 9 000 zwierzaków z 734 gatunków, w tym wiele to gatunki zagrożone.
Nie jestem zwolennikiem tego typu instytucji i trzymania zwierząt egzotycznych w obcym im miejscu, często na bardzo ograniczonej przestrzeni. Jeżeli już to wolę formy otwartych parków typu safari. Wiedeńskiemu zoo muszę jednak przyznać, że poza miejscem rozrywki prowadzi się tu badania i z sukcesem rozmnażanie ginących gatunków.
Jeżeli odwiedzicie zoo, zaglądnijcie do barokowego pawilonu, który stoi w jego sercu. Dzisiaj to kawiarnia jednak budynek pamięta czasy założyciela i śniadania, jakie tam jadła para cesarska. Oczami wyobraźni widzę Marię Teresę z jej sporą gromadką dzieci zajadająca słodkości w otoczeniu zwierzaków sprowadzonych tam przez Franciszka.
Kopalnia soli w Hallstatt
Hallstatt to urocze austriackie miasteczko opisując które aż trudno oprzeć się powiedzeniu banału „jak z bajki”. Wysoko nad miasteczkiem znajduje się wejście do kopalni soli. Jej początki sięgają daleko w przeszłość. Pierwsze szczypty soli z tej kopalni dodano do kociołka zupy już 7000 lat temu. Pełną parą wydobycie białego złota ruszyło około 3500 lat temu. Sól z Hallsttad dodawała smaku i konserwowała jedzenie, gdy legiony Rzymu maszerowały po Europie, w średniowieczu i trwało to do czasów nam współczesnych.
Linzer Torte
Przepis na Linzer Torte uchodzi za najstarszy na świecie. Wyobraźcie sobie, że już w 1653 przepis na to ciacho znalazł się w książce kucharskiej. Dzisiaj jest uznawany za najstarszy, a jego wersja drukowana pochodzi z roku 1718. Nie wiadomo kto wpadł na pomysł, by upiec ciasto z maki, jajek, mielonych orzechów, migdałów, przełożyć je dżemem porzeczkowym i udekorować kratką z ciasta.
Najprawdopodobniej nazwa pochodzi od Linzu, miasta w północno-wschodniej części Austrii.
W XIX wieku torcik spopularyzował się w całej Europie, dotarł nawet do Ameryki. Jego wielbicielem był między innymi cesarz Franciszek Józef. Dzisiaj nadal jest jednym z symboli Austrii.
Smaczny to symbol. Moim zdaniem na głowę bije Sacher Torte.
Beata
5 komentarzy
Pani Beatko. Czytam Pani wpis o Linzer Torte podczas picia porannej kawy a Wiedeń często mi się kojarzy z kawą. Niestety, moja kawa choć smakuje mi, nie jest tak wyśmienita jak ta podana w wiedeńskiej kawiarni.
Lubię czytać Pani wpisy, dobrze się je czyta, są krótkie, zwięzłe i na temat. Pozdrawiam i czekam na kolejne.
Diana Rączkowska
Dziękuje za miłe słowa 🙂
Nie zawsze piszę krótko i zwięźle czego przykładem jest choćby wpis o bitwie pod Aspern. Mam nadzieję, że pomimo długości zaciekawi Panią.
PS proszę mówić/pisać do mnie po imieniu – Beata.
Droga Beatko, dziękuję za odpowiedź. Ja mam na imię Diana, jestem pilotem wycieczek i przynajmniej dwa razu do roku jestem w Wiedniu. Nie jest to dużo ale cieszę się za każdym razem, kiedy mam możliwość zobaczenia to interesujące miasto. Wpisy od Ciebie uzupełniają moją wiedzę o Wiedniu. Czekam na kolejne. Diana
Nawet nie wiesz jak mnie Twoje słowa cieszą 🙂 Bardzo mi miło, że moja opowieść o mieście przybliża je. Pozdrawiam ciepło!
Linzer Torte..O tak!