Wczoraj wieczorem, siedziałam sobie przy biurku, coś tam czytając na lapku i nagle krzesło delikatnie drgnęło, podskoczyło (jak to nazwać lepiej?) ze mną, a woda w szklance dała efekt jak z „Parku Jurajskiego” gdy zbliżał się tyranozaur.
Dziwne to było, coś jak porządne tąpnięcie na Śląsku.
No ale to Wiedeń i nie ma tu kopalń!
Trzęsienie ziemi?
Tu?
Tak, to było trzęsienie ziemi.
Małe bo małe 4.2 ale było.
Szkód, poza jakimiś drobnymi pęknięciami tynku w niektórych domach, nie ma.
Żyrandole się pobujały, woda w szklance zadrżała.
Ot, tylko tyle.
No Comments