O książkach, a dokładniej o ich dostępności moje trzy grosze powiem.
Zwykle nie komentuje artykułów prasowych i tego też usiłowałam nie skomentować. W sumie to nie jego chcę tu obgadać a komentarz pod nim.
Rano przecudny pożeracz czasu jakim jest facebook spowodował, że trafiłam na artykuł w internetowym wydaniu Wyborczej pod tytułem „Niemiec czyta, bo lubi. Nie narzeka na ceny. Polacy chcą, by wszystko było za darmo”.
Jest to wywiad z Magdaleną Parys, pisarką, dziennikarką o polskich korzeniach, mieszkającą w Niemczech a piszącą po polsku i niemiecku. Nie pada w wywiadzie nic kontrowersyjnego, nic co może rozzłościć albo zniesmaczyć.
Ot, mówi kobieta o czytelnictwie w Niemczech, o tym że książka jest tam dobrem cenionym, goszczącym w życiu tak dorosłych jak i dzieci. Mówi po prostu, że Niemcy czytają, lubią czytać i cenią tak książki jak i ich autorów.
Od razu pojawia się komentarz:
„jak ktoś na stałe mieszka w Niemczech i tam jest wynagradzany to może takie farmazony opowiadać . Po co taki wywiad co dodatkowo wkurza większość Polaków?
Że co???
Kasa, o raczej jej brak ma komuś przeszkadzać czytać?
Ślepota, duża wada wzroku, brak światła przy jednoczesnym przebywaniu w piwnicy na okrągło – to tak, to jest problemem ale nie kasa.
Były oczywiście i komentarze wyliczające, że Niemiec dostaje 10 euro za godzinę pracy a książka kosztuje tam około 20-30 euro. Musi więc na nią pracować TYLKO dwie/trzy godziny.
Biedny Polak zarabia 8 zł za godzinę a ceny książek są niebotyczne więc go nie stać.
Chwile – średnio książka kosztuje między 20-40 zł. Fakt musi pracować na nią dłużej niż sąsiad zza Odry bo 2,5 /5 godzin.
Skoro jednak mowa o kupowaniu książek to są antykwariaty, księgarnie z tanią książką itp.
To nie bieda powoduje, że Polak nie czyta. Nie trzeba wydawać kasy na kupno książek, wystarczy pofatygować się do biblioteki.
Pamiętam biblioteki kiedyś tam, jeszcze w czasie komuny.
Po pierwsze one były!
Było ich dużo a ludzi zapisanych w nich jeszcze więcej. Czasem trzeba było czekać w kolejce by dorwać się do książki. Nie mówię tu o bibliotekach uczelnianych, gdzie taka sytuacja braku tytułów miewa czasem miejsce w okolicach sesji, wiadomo.
Znam kilka sporych bibliotek zamkniętych od lat na cztery spusty.
Czasem wykruszyli się czytelnicy a czasem władze lokalne zdecydowały, że na bibliotekę nie ma pieniędzy, za to na kolejne pomniki i tablice „ku pamięci” były.
Kilkanaście lat temu ruszyła akcja „Cała polska czyta dzieciom”.
Czyta?
Znam rodziców,którzy czytają i takich, którzy wolą włączyć bajkę na komputerze, niech sobie maluch poogląda i będzie chwila spokoju.
Rodzice maluchów nim mi pogrozicie palcem spieszę wyjaśnić, że kocham kreskówki!
Ważne by jednak nie zaniedbywać czytania.
Szkrab który nauczy się, że czytanie (słuchanie czytania) jest fajne, zwykle szybko sam zechce sięgnąć po książkę.
Ja mól książkowy wiem co mówię.
Wiem jak mnie dopadła pasja czytania 😉
Nie lubi dzieciak czytać książek, woli obrazki?
Dobry komiks to świetna sprawa!
Nie tylko że pomału wchodzi w czytanie opowieści, to jeszcze wyrabia sobie gust i uczy się co to dobra kreska rysownika.
Ważne by zarazić czytaniem.
Czytanie rozwija – tak, wiem, każdy to wie.
Dlaczego więc tak mało ludzie czytają?
No i gdzie te biblioteki z prawdziwego zdarzenia, gdzie bibliotekarz/bibliotekarka potrafiący z pasją mówić o książce. Gdzie jej treść, historia lub wiedza jaka z niej płynie jest ważniejsza od papieru.
Zapuszczone, szare biblioteki ze smutnymi regałami przykurzonych książek, których pilnuje cerber, patrzący jak tu uprzykrzyć życie i zniechęcić czytelnika do zabrania z sobą do domu akurat TEGO egzemplarza, który można tylko w czytelni przeglądać.
Ups! – a czytelnia to rozchwiany stolik i ogrodowe krzesło.
Marzą mi się piękne biblioteki, przyjazne czytelnikowi w Polsce.
Wiem, że takie się pomału pojawiają ale ja mówię o czymś na model holenderski o którym pisze Ania.
Też byście tak chcieli?
Pocisnąć biorących pensję za dbanie o region, miasto samorządowców.
Że się nie da, że to beton?
Nie, to nie beton a ludzie.
Zmiany rzadko przychodzą łatwo.
Zmiana priorytetów dzisiaj to zmian jutra.
Wszystko niestety jest kwestią priorytetów…
Powiało poważnie na koniec ale inaczej tego się nie da ugryźć.
No cóż….”takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.”
Beata
14 komentarzy
Wiem, że nie widzisz nic pożytecznego w grach ale muszę tutaj znowu
przyznać, że to gry mnie zaraziły czytaniem. Ani zmuszanie w szkole
ani zmuszanie przez matkę nic nie dało. Dopiero jak sam trafiłem na
fabułę w grze, która mnie zafascynowała to zacząłem lubić czytać 🙂
Kiedyś nie było gier z dialogami głosowymi, wszystko do czytania.
Teraz coraz cześciej już nie trzeba nawet czytać niestety.
Wszystko zależy jaka to gra i ile się w nią gra 😉
No właśnie to chodzi o to by nie zmuszać do czytania ale by dzieciak sam chciał czytać. Tak się dzieje gdy maluchom czyta się bajki praktycznie od początku. Dzieciak jest ciekaw co będzie w następnej książce i sam chce się do niej dorwać.
Beatko, trafny komentarz!
Podpisuję się pod nim całą sobą!
O kulturę czytania trzeba dbać. Jeśli chcesz czytać, nie musisz wydawać tony pieniędzy. Pieniądze to tylko wymówka.
Sama kupuję książki w tańszych księgarniach, na wyprzedażach. Podczas Targów Książki w Warszawie okupowałam stoisko z tanimi książkami i udało mi się kupić kilka ciekawych książek dla siebie, mamy, chrześniaków. Znajomi wiedzą, że jak chcą mi sprawić prezent, to wystarczy dać mi książkę. Z niektórymi znajomymi wymieniamy się swoimi książkami. Zdradzamy sobie miejscówki, gdzie coś można kupić taniej, dobrze wyposażone biblioteki.
Chcieć, to móc.
Owszem, kupię czasem książkę za jej pełną cenę w księgarni, ale zbieram na nią wcześniej i jest to w pełni przemyślana decyzja.
Co do komiksów, mój brat bardzo nie lubił czytać, ale komiksy z Kaczorem Donaldem pochłaniał tomami. 😉
Pieniądze często są wymówką by nie robić różnych rzeczy.
Prawdziwy problem to właśnie brak nawyku czytania. Tu nie chodzi o produkowanie moli książkowych dla zasady. Inaczej rozwija się wyobraźnia dziecka czytającego – to fakty. Potrafi samo tworzyć/budować/wymyślać. Jako dorosły staje się twórcą, kreatorem swojej rzeczywistości nie tylko biernym konsumentem papki jaką mu się poda.
Ja jestem całym sercem za podsuwaniem komiksów dzieciakom nielubiącym czytać!
Sama pałam niegasnącą miłością do kilku…
Olu, chyba natchnęłaś mnie na kolejny wpis o komiksach właśnie 🙂
Holenderskie biblioteki są bardzo przyjazne. Odkąd pracuję w bibliotece cały czas myślę jak zatrzymać tę miłość do czytania u młodzieży. Dzieci czytają dużo i chętnie, a potem to się trochę rozmywa. Jedyna nadzieja w tym, że wrócą do czytania za parę lat.
Nastolatki mają swoje prawa 🙂
Jeżeli mają już nawyk czytania to wrócą do niego.
Marzę o odwiedzeniu twojej biblioteki 🙂
Zgadzam się – nie ilość pieniędzy na koncie decydują o czytelnictwie. Czasami żyłam miesiącami o gorących kubkach i obwarzankach, a książki czytałam. Teraz zaś mieszkam w książkowym raju – niezłe tytuły za dosłownie parę złotych – i siłą się powstrzymuję przed kupowaniem hurtowym… 🙂
Masz dostęp do literatury różnojęzycznej czy głównie po chińsku?
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Nie ma wymówki od czytania, jest przecież tyle antykwariatów i tanich księgarni.
Plus darmowe biblioteki.
Ja też jestem molem książkowym 😉 i jestem z tego dumna 😉 Pieniądze (a raczej ich brak) zawsze są wymówką. A tyle przecież jest możliwości, żeby czytać. Ten kto nie czyta, traci wiele.
Bardzo lubię niemieckie biblioteki, duży wybór, dobra atmosfera, wszystko pod czytelnika. To korzystam 🙂
Pozdrawiam 🙂
O.
Tłumaczenie że aby czytać trzeba być milionerem jest bezbrzeżnie głupie. Zgadzam się z Tobą w pełni- biblioteki jeszcze istnieją. Istnieją punkty wymiany kaiążek, znajomi od których można pożyczyć, książki używane które można kupić za grosze, centy, pensy…. Jeśli komuś się nie chce bądź nie lubi, niech chociaż będzie prawdomówny a nie wciska kitu o stanie konta.
Zgadzam się w 100%! Też mnie strasznie denerwują takie komentarze. Książka, nawet nowość, to czasem równowartość kilku piw „na mieście”, do tego są biblioteki, duże promocje w księgarniach internetowych, bo antykwariatów (stacjonarnych) niestety już jest coraz mniej… Nawet w Krakowie większość zniknęła. Rosjanie nie są bogaci, a czytają na potęgę. To tylko wymówka.
Właśnie, biblioteki!
Złej baletnicy…wiesz jak to jest.