Margareten, czyli dzielnica Wiednia z numerem 5 nie jest odwiedzana przez turystów. Wydaje się taka zwykła i normalna, w porównaniu z obrazami architektury Wiednia, jakie kojarzymy z przewodników, filmów czy Instagramu. Zwykle mówi się o niej, że to dzielnica robotnicza.
Jest zabudowana kamienicami i blokami wzniesionymi po pierwszej i drugiej wojnie. Mało tu zieleni za to sporo ludzi.
Na 2 km² mieszka tu ponad 55 tysięcy osób. Dawniej było jeszcze tłoczniej. Na przykład w 1910 roku, gdy w Wiedniu mieszkało najwięcej osób, bo 2 200 000, w Margareten mieszkało ponad 100 000!
Tak na marginesie, to chociaż miasto rozrosło się, zajęło większą powierzchnię niż przed I wojną liczba jego mieszkańców jest mniejsza o 300 000.
Margareten
Margareten to dawne przedmieścia Wiednia, które w 1850 roku przyłączono do 4 dzielnicy Wieden. Szybko jednak zmieniono zdanie i zamieszkałą przez rzemieślników kwartały oddzielono, tworząc w 1861 roku właśnie Margareten.
Przy okazji zmieniła się numeracja dzielnic, bo na miejsce 5 wskoczyła nowo utworzona. Teraz dawna 5 stała się 6 itd.
Robotniczą dzielnicą Margareten stała się już na przełomie wieków XIX i XX. Nie powstawały tu wielkie pałace czy piękne kamienice, ale czynszówki a po wojnie budynki komunalne.
To tutaj wybudowano pierwszy budynek komunalny, który był wzorem dla masywnych domów z okresu Czerwonego Wiednia. Jest to Metzleinstaler Hof.
W latach pięćdziesiątych postawiono w 5 dzielnicy pierwszy wieżowiec Wiednia. Ma 20 pięter i bywa nazywany Südturm.
Siebenbrunnen
Nim dzisiejsza 5 dzielnica stała się częścią Wiednia były to tereny rolnicze, ale także miejsce, z którego od połowy XVI wieku dostarczano wodę na dwór cesarski. Wodę zbierano z siedmiu tutejszych źródeł. Dzisiaj ten dawny wodociąg upamiętnia fontanna Siebenbrunnen, wzniesiona na początku XX wieku. Znajdziesz ją na Siebenbrunnenplatz 5.
W 1836 roku postawiono jeszcze jedną fontannę upamiętniającą wodociąg Siedmiu źródeł – Margaretenbrunnen. Mieszkańcom Margareten pozwolono korzystać z tej wody, a fontanna stała się jej źródłem. Dobra woda dla dworu pochodziła między innymi ze źródła znajdującego się nieopodal, a jednak mieszkańcy musieli prosić, by mogli z niej korzystać.
Tak, to niesprawiedliwe, ale w zasadzie nie ma związku z tym, kto ma władzę, a raczej, kto trzyma kasę. Dzisiaj taka sytuacja ma miejsce w wielu krajach, w których działają koncerny produkujące słodkie napoje. Gdy zainteresowałam się tematem i poszukałam informacji o sposobach zdobywania wody i fabrykach Coca-Coli straciłam na nią ochotę.
Margaretner Schloss
Margareten miało swój zamek Margaretner Schloss, który zajmował teren dzisiejszego Margaretenplatz 2-3, Margaretenstraße 77-79 oraz Schloßgasse 21-23. Informacje o jego istnieniu pochodzą z końca XIV wieku. Był to zamek, nie pałacyk. Opierał się Turkom.
Został zniszczony podczas drugiego oblężenia Wiednia i chociaż właściciel go odbudował, to z początkiem XVII wieku, był już niezamieszkały, opustoszał. Dalsze jego losy były o tyle ciekawe, że budynki podzielono i sprzedano. Działały tu zakłady rzemieślnicze, mieszkali kupcy w resztkach tego, co dawniej oparło się pierwszemu oblężeniu przez Turków.
Margaretenhof
Naprzeciw dawnego zamku na Margaretenplatz w latach 1884/85 wzniesiono jedne z ciekawszych budynków Wiednia. Nie tylko moim zdaniem takim jest Margaretenhof. Wzniesiono go na miejscu dawnego browaru. Swoim wyglądem nawiązuje jednak do zamku lub pałacu, a nie do produkcji piwa. Budynek jest naprawdę duży. Mnie zachwycił metalowymi dekoracjami zdobiącymi elewacje i okna piętra, wewnętrznym dziedzińcem. Ten typ budynku mieszkalnego przypominającego fortecę, za czterdzieści lat będzie dominować w tym, co nowego powstanie w mieście. Niestety będzie bardziej przaśny i masywny.
Tak, znowu nawiązuję do Czerwonego Wiednia. Opowieść o nim jest od pewnego czasu prawie gotowa. Prawie, bo brak mi jeszcze zdjęć a tego bez obrazu nie da się opowiadać.
Na koniec jeszcze dwie ciekawostki związane z Margareten.
To tu urodził się i wychował Falco, austriacki muzyk i piosenkarz, którego pewnie kojarzycie z utworem „Rock Me Amadeus”.
Na Vogelsanggasse 36 znajdziecie Kaffemuseum czyli Muzeum Kawy. Nie pomylcie go z Café Museum na Operngasse 7, czyli prawie na Karlsplatz.
Brzmi podobnie, ale w pierwszym miejscu opowiadają o kawie, w drugim się ją pija w wiedeńskim stylu.
Beata
Brak komentarzy