Goście, Wiener Schnitzel i Grinzing.

5 maja

Pierwszy majowy długi weekend w Polsce pokrywa się z austriackim.
Taką okazję trzeba wykorzystać, więc zjechali do nas goście.
Niby kiedyś tam coś Wiednia widzieli, ale, o zgrozo, nie jedli Wiener Schnitzela!

 

 

grinzing14.17

 

Tak nie może być, by prawdziwy mięsożerca, będąc w stolicy Austrii, nie spróbował prawdziwego wiedeńskiego kawałka cielęciny.
Tak, bo ten prawdziwy Wiener Schnitzel jest cielęcy i tylko cielęcy!
To nie jakaś tam rozklepana wieprzowina, czy oskubane ptactwo.
Ma być duży, cieniusieńki, w chrupiącej panierce, smażony na maśle, podany z cząstką cytryny, by go skropić jej sokiem przed pożarciem.

 

grinzing14.10

 

Moja silniejsza połowa, nie chciała nawet towarzysko zjeść prawdziwego wiedeńskiego sznycla, bo jak mówi nie je dzieci niezależnie od tego, z jakiego są  gatunku.
Hm…
No nie jestem pewna, bo jak rozpoznaje wiek tych morskich wielonogów, zwanych owocami morza?
Ładne mi owoce!
Z oczami, nogami i całą resztą.
Jednak to nie tylko „brukselka” z jej urzędnikami, potrafi takie  absurdy ogłaszać jak te, że ślimak to ryba, a marchewka owoc. Jak widać owoce z nogami, oczami, uciekające z talerza były już wcześniej.
Zawsze to jakoś łatwiej myśleć, że połykam owoc morza, a nie żywą wijącą się i chcącą uciekać z ust ostrygę.

Co ma robić przeciętny roślinożerca jak ja, gdy goście pałaszują cielaka po wiedeńsku?

Wznieść toast za pamięć młodocianej krówki i zdrowie gości tutejszym winkiem. Tylko pić należy ostrożnie, bo ten niepozorny płyn daje niezłego kopa.

 

grinzing14.01

 

Jakoś tak miło trawi się czas na tych ławeczkach, pod kasztanem, z lampkami świecącymi w środku dnia, wyluzowaną obsługą i gośćmi.  Stres gdzieś odpływa, czas zwalnia. Tylko nogi jakieś takie mało stabilne, gdy się wstanie zbyt gwałtownie, po wypiciu szklaneczki białego, na pusty żołądek.
To znak, że trzeba tu koniecznie coś spałaszować, by winko nie siedziało w nogach.

Lubię tutejsze knajpki, ale o tym pisałam już TU, TU i TU.
Lubię je za klimat, za jedzenie, za luz.
Tę lubię najbardziej.

 

grinzing14.02

 

grinzing14.03

 

grinzing14.11

 

grinzing14.12

 

grinzing14.13

 

grinzing14.14

 

grinzing14.15

 

Beata

 

You Might Also Like

3 komentarze

  • Odpowiedz ula 13 czerwca z 14:06

    Kiedyś na Grinzigu wdrapaliśmy się na górkę wysoką do knajpy, wtrąbiliśmy w 5 osób 5 dzbanków szturmu i było zabawnie, bo zejście z tej górki okazało się dośś trudne po tym winie w opóźnionym zapłonem ;))
    serdeczności
    ula
    ps. sznycla nie jadłam bo nie lubię cielęciny… 😉

    • Odpowiedz VB 13 czerwca z 17:02

      Skosztuj sznycla. Warto.
      Jak nie chcesz zamawiać całego, to skubnij komuś znajomemu z talerza kawałeczek 😉

  • Odpowiedz Wisienka 25 czerwca z 21:36

    Byliśmy z grupą na wieczorku w oberży w Grinzig. Jedzenie pyszne. Dostaliśmy jakiś lokalny zestaw. Niesamowitym połączeniem była kiełbasa z kapustą kiszoną i musztardą a do tego wino w kufelku. Trochę nas poniosło i śpiewaliśmy bez pomocy panów, którzy grali w lokalu.
    To był jeden z najlepszych momentów wyjazdu.
    Dla mnie Wiedeń, to miasto moich przodków. Pradziadek i jego brat byli Wiedeńczykami na stole w rodzinnym domu zawsze mamy potrawy z Austrii przy okazji Świąt. Byłam trzeci raz w Wiedniu. Pierwsze dwa, to były kolonie i wtedy inaczej odbierałam, to miasto.
    Teraz chcę wrócić na jakiś dłuższy urlop z mężem, ale indywiualnie.
    Kocham Wiedeń i jego atmosferę radości i zabawy.

  • Zostaw odpowiedź

    Translate »