W sercu Wienerwaldu, czyli Lasku Wiedeńskiego (Wiener – to wiedeński a der Wald – to las) stoi od prawie 900 lat stary klasztor cystersów Heiligenkreuz.
Jest dosyć niezwykły już przez sam fakt nieprzerwanego trwania w tym miejscu życia klasztornego cystersów od dziewięciu wieków a dokładnie od roku 1133.
Klasztor Świętego Krzyża
W Austrii klasztor to das Stift, tak jak ołówek 😉
Mamy więc Stift Heiligenkreuz – Klasztor Świętego Krzyża, którego relikwie w postaci sporego kawałka o długości 23,5 cm są tam przechowywane. Sprezentował je klasztorowi wnuk Leopolda III, jego imiennik z numerkiem V.
Założycielem tego cysterskiego opactwa był właśnie Leopold III, władca z rodziny Babenbergów.
Owi Babenbergowie to taki austriacki odpowiednik polskich Piastów. To oni oderwali Wschodnią Marchię, która nosiła niemiecką nazwę Ostmark, od Cesarstwa … hm… w sumie niemieckiego ale nazywało się je Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Stało się to gdy koronę cesarską nosił na głowie Otton II a było to dekadę po chrzcie Mieszka, księcia Polski, czyli w 976 roku. Stolicą było wtedy Melk, leżące nad Dunajem, niespełna 90 km na Zachód od Wiednia.
Do czasu Leopolda III samodzielna już Austria musiała jednak walczyć z Węgrami o ziemie na wschodzie. Najpierw doszli Babenbergowie do Lasku Wiedeńskiego a dopiero później udało im się wyprzeć Węgrów jeszcze dalej, by wreszcie mogła powstać Dolna Austria, czyli Niederösterreich.
Leopold był mądrym władcą i świetnie radził sobie w polityce. Umiał uciszać spory i godzić zwaśnionych władców. Za to pokojowe politykowanie został świętym kościoła rzymsko-katolickiego. Nim jednak do tego doszło Leopold pozakładał klasztory, między innymi Heiligenkreuz.
Aby mi nie uciekło – Leopoldsberg, z którego jesienne rude foty niedawno wam pokazałam we wpisie TU, nosi tę nazwę właśnie na cześć Leopolda III. Na Graben znajdziecie zaś Leopoldsbrunnen – fontannę Leopolda.
Piastówna i Babenberg
Jeszcze coś o tym Babenbergu.
Jego córka Agnieszka, była żoną najstarszego syna Bolesława Krzywoustego, Władysława II zwanego Wygnańcem.
Leopold III, już jako święty został w 1663 roku ogłoszony patronem Austrii. Dzisiaj jest patronem Dolnej i Górnej Austrii oraz Wiednia. W najbliższą niedzielę – to jest 15 listopada, jest jego święto.
Wracam do klasztoru.
To co dzisiaj widać to barokowe budynki. Klasztor spłonął podczas najazdu Turków w 1683 roku. Stare, gotyckie, cysterskie budynki poszły w zapomnienie, odbudowano go zgodnie z duchem czasu, chociaż jak na barok to jest tam zachowany umiar i minimalizm. Jako barokowy przedstawia się z zewnątrz cały kompleks. Są jednak zachowane perełki dawnych wieków jak romańska nawa główna bazyliki, gotycki chór, trochę pomieszczeń wewnątrz klasztornych.
Dobrze brzmią w tych murach gregoriańskie chorały a mnisi z tego klasztoru świetnie je wykonują. Nagrali nawet płyty. Pierwsza była Chant, Music for Paradise.
Posłuchajcie ich przez chwilę 🙂
Klasztor Heiligenkreuz jest ważny dla Austriaków, bo to tam są licznie pochowani Babenbergowie – ich pierwsi niezależni władcy.
Miejsce to leży niedaleko Wiednia, bo licząc odległość spod Schönbrunnu – to zaledwie 25 lub 28 km zależnie od tego jaką trasę wybierzecie.
Lubię stare klasztory. Lubię posiedzieć na ich dziedzińcach – o ile mnie wpuszczą, pogapić się przed siebie, pomyśleć, napić kawy. Tak, bo jakoś tak to już jest, że wiele z tych starych męskich klasztorów ma przy okazji miejsca gdzie można coś zjeść, napić się kawy. Tak jak nasz Tyniec – oj lubię to miejsce!
Zapraszam was na spacer 🙂
Tak się prezentuje zachowana stara bazylika, gdzie romańskie elementy przeplata gdzieniegdzie gotyk. Drzwi mnie zafascynowały. Obeszłam je z każdej strony i utrwaliłam co widzę na fotach a teraz się z wami tym podzielę.
Mówiłam wam już o tym że mam bzika na puncie robienia fot wody, drzwi i okuć?
Działają na mnie hipnotycznie i przyciągają jak ćmę światło.
Po lewej stronie znowu były drzwi, do tego otwarte.
Właściwie to ich nie było 😉
Zajrzałam do środka i….
Schody, krata.
Zamknięta na cztery spusty a za nią…
Na dziedzińcu stoi kolumna Trójcy.
Jak to barokowa kolumna – zakręcona, ozdobiona, ozłocona.
Niezbyt urodziwa – moim zdaniem ale te tłuste bobasy były bardzo fotogeniczne.
Z tyłu bazyliki jest mały przyklasztorny cmentarz. Na grobach stoją metalowe, kute krzyże a wchodzi się do niego przez kutą bramę. To było takie spokojne miejsce bez grama tej cmentarnej powagi i smutku. Proste, jasne.
Słowo „lekkie” najlepiej mi pasuje by go opisać.
Na koniec wieża i dzwonnica.
Ta kwadratowa to dzwonnica.
Niepozorna ale skacze po niej mały koziołek 😉
Przyjemnie było w ten listopadowy dzień wrócić do skąpanego czerwcowym słońcem Heiligenkreuz.
Mam nadzieję, że spacer ze mną po klasztornym dziedzińcu podobał się wam 🙂
Jeżeli ciekawią was takie polsko-austriackie historie zapraszam do wpisu Polsko-austriacki przekładaniec
Mapa z lokalizacją klasztoru TU
Ich strona www
Beata
8 komentarzy
Wspaniałe fotografie i kawałek historii, o której nie wiedziałam.
Pozdrawiam jesiennie.
Dziękuję 🙂
A właśnie, żeby się nie zgubiło, odpowiadam na poprzedni komentarz tutaj. W sprawie Vaduz i jeszcze innego ciekawego miejsca w L., może zachęcę Cię do własnej fotorelacji 🙂 Moja wygląda tak
Jak tylko tam dotrę na pewno wszystko będzie na fotach.
Jakieś trzy dekady temu aparat przyrósł mi do ręki i bez niego się nie ruszam 😉 Twoje zdjęcie upewniają mnie, że trzeba to zobaczyć!
Piękny i ciekawy spacer
Zapraszam na kolejne 🙂
pozdrawiam serdecznie nie dawno wróciłem z tego cudownego miejsca gdzie mój kuzyn odbywa nowicjat cysterski
To prawda – miejsce jest klimatyczne 🙂
Dziękuję i również pozdrawiam serdecznie.