Lugeck i Hoher Markt to dwa wiedeńskie place leżące w najstarszej części miasta. Znajdziecie je idąc Rotenturmstraße 250 metrów w dół od strony Katedry.
Rotenturmstraße
Kiedyś, gdy Wiedeń otaczały mury miejskie stała tu Czerwona Wieża (Roten Turm), od której ulica wzięła nazwę.
Jej wizerunek zobaczycie na elewacji jednego z domów na wysokości, na której przecina ją Fleischmarkt.
Lugeck i Hoher Markt leżą na tej samej wysokości Rotenturmstraße jeden po lewej a drugi po prawej jego stronie.
Hoher Markt
Jesteśmy w najstarszej części Wiednia, a o tym jak starej przekonacie się na Hoher Markt. Nazwę tego placu tłumaczy się jako Wysoki Targ. W średniowieczu targ był zdominowany przez kupców handlujących rybami. Nim jednak pojawili się tam średniowieczni kupcy było tu rzymskie forum. Pod placem znajdują się pozostałości po rzymskim obozie wojskowym. Nie tylko pod tym placem, ale to tu odsłonięto część ruin a to, co w nich odnaleziono można zobaczyć. Jeżeli interesuje was historia starożytna zaglądnijcie do Römermuseum.
Ślady Rzymian odkryto na skutek działań wojennych i ostrzału miasta. Plac został wtedy praktycznie zniszczony. Ze starego Hoher Markt ocalał zegar – Ankeruhr i Fontanna Zaślubin – Vermählungsbrunnen.
Ankeruhr
Ankeruhr znajdziecie na moście łączącym dwa budynki należące kiedyś do Towarzystwa Ubezpieczeń Anker – kotwica. To od niego pochodzi nazwa zegara.
Powstał w latach 1911-1914, tuż przed wybuchem I wojny światowej. Jego kształt zawdzięczamy przyjacielowi Klimta, Franzowi von Matscha.
To dość oryginalny zegar, który nie ma zwykłej tarczy i wskazówek. Zamiast nich znajdziecie prostokątną tablicę z minutami, wzdłuż której przesuwa się mniejsza tabliczka z cyfrą, na której widnieje stosowna godzina. Jednak godziny wskazuje tu nie tyle ona, co postacie pojawiające się w okrągłym oknie zegara. Każda jest przypisana do konkretnej godziny. O pierwszej zobaczycie Marka Aureliusza – rzymskiego cesarza filozofa, który zmarł w Wiedniu w czasie wielkiej zarazy. To jedna z moich ulubionych postaci w dziejach a pisałam o nim TU. Tabliczkę mówiącą, kto ukazuje się, o jakiej godzinie, znajdziecie na ścianie budynku obok zegara.
Vermählungsbrunnen
Fontanna Zaślubin – Vermählungsbrunnen pochodzi z początku XVIII wieku. Pierwsza jej wersja była drewniana, ale szybko zastąpiono ją czymś okazalszym i trwalszym – marmurem. Fontanna powstała z wdzięczności, jaką chciał okazać Bogu pewien ojciec, którego syn wrócił cało z obleganego przez wroga miasta. Tym ojcem był nie byle kto, bo sam cesarz Leopold I. Fontannę zdobią figury Marii, Józefa i kapłana.
Lugeck
Maleńki Lugeck leży naprzeciwko Hoher Markt i tak jak on jest pamiątką po Rzymianach. Plac leży w miejscu gdzie biegła droga w czasach, gdy Wiedeń był jeszcze Vindoboną. Później plac był ważnym targowiskiem, na którym spotykali się kupcy z różnych stron świata. Dzisiaj zdobi go pomnik Gutenberga.
Ten gość na pomnik zasługuje bez dwóch zdań!
Piękny budynek, który wznosi się za nim, liczy sobie nieco ponad 120 lat, ale stoi na miejscu pochodzącego z XV wieku domu, bardzo ważnego dla Wiednia. To w tym miejscu doszło do spotkania cesarza Fryderyka III, syna Cymbarki Mazowieckiej i Ernsta Żelaznego, o których pisałam TU, z królem Węgier Maciejem Korwinem. Obaj są bohaterami ważnego dla Austrii i Węgier rozdziału historii, ale mocno jest w niego wpleciony polsko-austriacki przekładaniec, tym razem także z warstwami węgierskimi.
Wspomnę teraz tylko, że Maciej dostał cztery razy kosza starając się o rękę wnuczki Jagiełły, polskiej królewny Jadwigi. Gdy Maciej opuścił ziemski padół rodzony brat Jadwigi Władysław Jagiellończyk potajemnie poślubił wdowę po Macieju Beatrycze. Poślubił a niebawem ślub unieważnił. Nauczycielem Macieja był zaś sam Grzegorz z Sanoka – to jedna z ważniejszych postaci nauki XV wieku.
Maciej zbudował w środku Europy potężne państwo w skład którego wchodził Śląsk, Czechy, Dolna Austria, Styria, Chorwacja i oczywiście Węgry. Wiedeń miał być jego nową stolicą i przez moment był, jednak śmierć pokrzyżowała plany króla.
Jak większość domów w Wiedniu ma on swoje imię, odziedziczone po budynkach, jakie stały tu od wieków – Regensburger Hof
Wspominam o tym nie bez powodu. Dawniej losy mieszkańców Europy nie były zamknięte w ciasne ramy języka, granic. To wszystko było dość płynne, zmieniało się. Szukając wiedzy jednostki wędrowały po uniwersytetach, klasztorach, zaszywały się w bibliotekach, tocząc długie rozmowy czasem mocno zakrapiane trunkami bez sztucznych barwników i konserwantów, za to bogatymi w procenty.
Krajami rządzili ludzie mocno powiązani z sobą więzami rodzinnymi, jednak niekoniecznie miłością braterską czy siostrzaną. Zależności, powiązania rządzących to stan normalny dla ludzi na tej pozycji. Także wędrówka po krajach Europy nie jest niczym nowym. Aż chce się powiedzieć za Salomonem:
„Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy.
Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi.
Ku południowi ciągnąc i ku północy wracając, kolistą drogą wieje wiatr i znowu wraca na drogę swojego krążenia.
Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera; do miejsca, do którego rzeki płyną, zdążają one bezustannie.
Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami. Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem.
To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: Patrz, to coś nowego – to już to było w czasach, które były przed nami.
Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.” Koheleta 1:4-11
Dostaniecie się tam idąc 400 m w górę Rotenturmstraße ze Schwedenplatzu. Dojedziecie do niego liniami metra U1 i U4. Nieco bliżej jest idąc od Stephansplatz gdzie dowiozą was linie U1 i U3. Tu do pokonania 300 m.
Beata
1 komentarz
Ten Ankeruhr bardzo mi się podoba. Jest inny, pomysłowy i „uczy” poprzez osoby, które się pokazują, poniekąd historii 🙂
Pozdrawiam,
O.