Wiedeńskie zwierzaki to temat rzeka. Jeden z nich skradł jednak moje serce!
Przed Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu stoi słoń.
Właściwie to słodki słonik.
Nieduży, tłuściutki, całuśny jak dziecięca zabawka.
Waży sporo, bo to jednak pomnikowa figurka.
Słonik budzi zainteresowanie dużych i małych.
Przyznaję się – moje też. Przechodząc koło niego mam zawsze ochotę klepnąć go w ucho.
Jak widzicie po tym wygładzonym i wyświeconym jasnym kolorze szacownego brązu, nie tylko ja mam takie ciągotki.
Oceniając po jasności i wytarciu najczęściej dłubie mu się w oczkach.
A fe! – złe ludzie.
Maca kły i miętosi końcówki uszu.
Pod słonikiem jest tabliczka. Solidna, metalowa z wyraźnym tekstem.
Napisali, by na słonika nie włazić i nie starać się go dosiadać.
Sądząc po złotawym kolorze grzbietu, nikt się napisem specjalnie nie przejmuje.
Nie widziałam, by kiedyś któryś z pracowników Muzeum wyskakiwał i przeganiał maluchy z grzbietu słonika.
Jednak to Austria i tu nie panuje typowo pruski dryl.
Beata
5 komentarzy
no nikt nie bedzie przeginal i dzieci lub innych macantow odpedzal 🙂 A slonik slodki rzeczywiscie jak zabawka
Nie rozumiem, co ludzie mają przeciwko wspinaniu się na takie figurki (w sensie „władze”). Wszędzie gdzie są tego typu rzeźby, czy to w Toruniu pod pomnikiem Kopernika osiołek pręgierz, czy w Barcelonie pod pomnikiem Kolumba lwy, ludzie zawsze wchodzą na tego typu atrakcje i robią sobie sweet focie ;). Ja nie lubię, bo zawsze boję się, że nie zejdę z takiego cuda, ale nie mam nic przeciwko grotołazom. A słonik słodki i chętnie zrobiłabym sobie z nim zdjęcie 🙂
No fakt, zazwyczaj nie dziej im się krzywda.
W Krakowie na Rynku, ludzie ciągle wchodzą do głowy Mitoraja – nie do jego głowy ale rzeźby oczywiście 😉 Za to Bolek i Lolek w Bielsku, tracą przez macanie włosy.
Ten słonik jest dosyć, jak to ująć delikatnie…mocnej budowy więc raczej nic mu się nie odłamie, gdy go dosiądzie dzieciak.
Sądzę, że tabliczka jest, bo pewnie jakiś przepis karze takie dawać, ale nikt tego zakazu nie traktuje poważnie i nie egzekwuje.
Na szczęście 🙂
Wróciłam właśnie z Wiednia.Moje dzieci wspięły się na słonik i mają zdjęcie Przyznam szczerze,że tabliczki nie widziałam ponieważ przestrzegam zasad i prawa,zwłaszcza w obcym kraju, tabliczka chyba nie jest specjalnie widoczna dla obserwatora rodzica
Tabliczka jest widoczna, leży przed słoniątkiem. Nie jest elementem nachalnie krzyczącym o zakazach i nakazach, bo nie ona jest tu bohaterem.
Małym dzieciakom nikt nie zwraca zwykle uwagi 😉