Jest taka zabawa wśród blogerów o nazwie Liebster Blog Award. Coś jak łańcuszek pytań przesyłanych kolejnym osobom. Nie biorę w niej udziału, nie lubię łańcuszków 🙂
W tamtym roku zrobiłam wyjątek dla Oli, która po prostu zadała 5 pytań bez łańcuszkowego ciągu dalszego.
W tym roku z Calabrii dotarło do mnie 11 pytań a w tym połowa o blogowanie.
Ostatnio trochę myślę o moim pisaniu w ogóle i tym na blogu. Trochę czasu jestem już w sieci z Viennese breakfast i kilka myśli mi po głowie się plącze.
10 pytań to:
1) Co lubisz w ludziach….?
Szczerość, autentyczność i ten rodzaj lekko zwariowanego spontanu, który pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach a dotyczy spraw, zachowań, działań jakby oderwanych od chwili obecnej 🙂
Ktoś powie, że to nie spontan ale rodzaj głupoty, szaleństwa – może i tak.
Odrobina jej dodaje blasku codzienności. Każdy ma tu swoją tolerancję i granice tego szaleństwa życiowego ale ważne, by jednak dać mu szanse na zaistnienie w poukładanym zazwyczaj życiu
2) Najgorsza wada człowieka wg Ciebie to…?
Hipokryzja – taka świadoma, na zimno podana i mściwość.
3) Jaką książkę poleciłabyś na jesienne wieczory?
Nie potrafię wymienić jednej książki, którą bym poleciła za to na pewno podczas czytania jesienią miło jest mieć ciepłe puchate skarpety na nogach, kubek gorącej dobrej herbatki i zapalone świece dające nie tylko światłem ale i zapachem ten cudny ciepły nastrój długiego jesiennego wieczoru.
4) Twoje ulubione śniadanie to… ?
Obecnie brak. Owsianka jest na liście zakazu, grzanka z serem też więc jestem na etapie szukania bezglutenowego czegoś na śniadanie co zastąpi mi tamte dwa ulubione przez lata. Dzisiaj śniadanie to często zmiksowane owoce z odrobiną mleka roślinnego lub wody. W blenderze ląduje to co akurat jest w koszyku z owocami plus zmielony ostropest i len. Do tego ogromny kubek mocnej kawy 🙂
5) Mam słabość do…
Oj, do wielu rzeczy 🙂
Lepiej mnie nie zabierać do księgarni gdy jest mało czasu, bo wyciągnąć mnie z niej jest naprawdę trudno.
Mam słabość do – chociaż to raczej bzik kompletny – do przypraw. Kocham przyprawy i zioła! Mogę je wąchać, smakować, podziwiać ich kolory równie długo jak przeglądać półki w księgarni, czyli czas nie ma wtedy znaczenia.
6) Dlaczego zdecydowałaś się na blogowanie?
Na początku miał to być rodzaj zapisu moich początków nad Dunajem i przekazanie informacji w wersji foto plus słowa moim znajomym – co też tu widziałam i jak to odbieram.
Pomalutku ewoluowało to w chęć pokazania Wiednia i Austrii troszkę inaczej niż zwykle są pokazane w przewodnikach. Tak powstał pomysł „subiektywnego przewodnika”. Doszedł do tego język, który poznaję a właściwie austriacka wersja niemieckiego i austriackie dialekty, które powoli zaczynają stawać się moim hobby- pasją- bzikiem.
Chyba poczułam misję – ha ha ha!
Chciałabym przybliżyć Austrię, austriackość Polakom, którzy tu przyjeżdżają na wakacje, na narty, na zakupy ale i tym mieszkającym już nad Dunajem a często żyjącym jakby obok rytmu tego kraju.
7) Czy blogowanie coś zmieniło w Twoim życiu ?
Blog wymaga poświęcenia mu czasu, zajmuje go całkiem sporo. Uczy pisać, tak otwarcie dla czytelnika już nie tylko do szuflady. Zmusił do nabrania większego dystansu do siebie i otoczenia. Jest takie niefajne zjawisko jak hejt i prędzej lub później dotyka każdego blogera. Zmusza do wyhodowania na sobie skóry hipopotama, której byle – i tu ciśnie mi się pod palce słowo brzydkie ale oddające dobrze jak oceniam hejterów – gówniarz nie przebije. Blogowanie ma też tę miłą stronę, bo poznajesz ludzi rozsianych po świecie z którymi nagle w necie krzyżują się twoje drogi, pasje.
8) Czego nie lubisz w blogowaniu?
Już wspomnianego hejtu.
9) Jakie cechy powinien mieć wg Ciebie blog?
Od strony graficznej być przyjazny dla oka i przejrzysty. Jeżeli chodzi o przekaz to nie będę tu oceniać blogów. Są wśród nich pamiętniki, mocno osobiste i odsłaniające prywatność, intymne, są poradniki. Niech każdy robi – pisze co mu w duszy gra. Blog to jego kawałek sieci.
10) Jak udaje Ci się pogodzić blogowanie z innymi sprawami?
Kwestia priorytetów. Staram się pisać regularnie ale nic na siłę. Jeżeli nie mam nic do powiedzenia lub wiem, że musiałabym pisać… hm… nieszczerze, byle jak, to wolę nic nie dać na bloga. Jakość ma bezwzględne pierwszeństwo nad ilością – takie ma być Viennese breakfast.
11) Blog na który chętnie zaglądasz ?
Jest tego trochę. Mam pogrupowane w zakładkach blogi od języków, takie pod moje pasje, praktyczne poradniki, itd.
12) Z blogowaniem wiąże się sprawa granic prywatności i rozkminy o niej nie da się w pewnym momencie zepchnąć w niebyt. Z jednej strony można pisać bezosobowo ale tak nie da się zrobić subiektywnego przewodnika, czasem skomentować rzeczywistości, polecić film czy książkę, która poruszy coś w serduchu, duszy. Jak bardzo odsłonić się na blogu – to pytanie teraz mnie nurtuje. Z jednej strony jestem osobą, która strefę prywatności ma dość mocno wyznaczoną a z drugiej wiem, że aby być wiarygodna i po prostu być – mieć twarz nie tylko nick, muszę pokazać siebie bardziej prywatnie czytelnikom.
Ile? Jak? – to są pytania, na które teraz szukam odpowiedzi.
Beata
8 komentarzy
Miło było dowiedzieć się troszkę więcej o Tobie 🙂
Przebywałam w Wiedniu na Maryśce …Byłam 17 dni.Jestem oczarowana Wiedniem.Naschmarkt to moje ulubione miejsce i mnostwo innych cudow.Brakowało siły i czasu,żeby wszystko zobaczyć.Robiłam po 20 km dziennie.Noc z 8 na 9 sierpnia to była najupalniejsza noc w moim życiu.Mam chyba z 700 zdjeć.Pisz z radoscią bede czytać.
To prawda – Wiedeń umie zawrócić w głowie 🙂
Co to takiego „Maryśka”?
Maryśka to ulica na ktorej mieszkałam czyli Mariahilfer Strabe.Czyli okno na świat:)
Nie wiedziałam, że tak jest nazywana 🙂
Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, mamy podobne podejście do niektórych spraw i podobne nurtują nas pytania w sprawie blogowania. Super się ciebie czytuje
Zauważyłam to czytając ciebie 🙂
Maryśka to Mariahilfer Strabe 🙂