3 produkty – marki z jakimi kojarzy mi się Austria?
Tak sobie myślę co wymienić jako swego rodzaju sztandarowe, które znacie a możliwe, że nie kojarzycie z Austrią.
Wybrałam coś dla ciała, coś dla emocji i coś dla …no coś ładnego i błyszczącego 😉
Wpis powstał jako część akcji W 80 blogów dookoła świata. Na końcu znajdziecie linki do artykułów, napisanych przez pozostałych jej uczestników, które ten sam temat ugryzły z perspektywy różnych krajów i kultur. Zaglądnijcie do nich bo warto, czeka tam na was wiele ciekawych informacji.
Na początek coś dla ciała, chociaż jeżeli wierzyć reklamie to produkt ten dodaje skrzydeł.
Tak, tak, Red Bul to Austriak 🙂
Nie wiem czy Red Bull dodaje skrzydeł ale kopa daje. Zdarzyło mi się kilka razy sięgnąć po shota, gdy na kolejną kawę nie miałam już chęci a trzeba było jeszcze przez jakiś czas dość przytomnie myśleć. Do produktów zdrowych ten napój nie należy ale czasem może być pomocny.
Jego historia zaczyna się od wizyty Dietricha Mateschitza w Tajlandii. Napił się tam pewnego azjatyckiego napoju dającego kopa i postanowił coś w tym stylu sprzedawać w Europie. W 1987 roku razem z twórcą owego tajskiego napoju – Chaleo Yoovidhyaze stworzył firmę i tak Red Bull zaczął podbijać świat. Dzisiaj Dietrich Mateschitz jest miliarderem.
Firma kupuje kluby sportowe, zespoły Formuły1- można więc powiedzieć , że inwestuje w sport a Dietrichowi Red Bull dodał skrzydeł – dosłownie, ma własne samoloty 😉
Strona Red bulla aż kipi sportem
Ze sportem ma związek kolejna marka austriacka, o której chce wam opowiedzieć, to KTM.
Ci, którzy lubią kros, motory, ścigacze, pewnie wiedzą co to za marka. Dla krosowca KTM-ka to gwiazdka z nieba będąca do tego w zasięgu ręki chociaż trochę kosztuje.
Jeżeli oglądacie Dakar to motory KTM startują w nim od lat.
Firma produkuje też coś dla lubiących cichsze jednoślady jakimi są rowery.
Taki city bike KTM bym z chęcią przygarnęła. No może dołożyłabym jeszcze koszyk z przodu 😉
Cała historia firmy zaczyna się jeszcze przed wojną na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku ale sława dopiero od lat pięćdziesiątych gdy powstaje ich pierwszy motor.
Tu znajdziecie foty z 20 najpopularniejszymi motorami tej firmy a TU strona firmowa KTM
Wśród gwiazdek mrugających na firmamencie austriackich marek jest i taka sprawiająca niezwykle dobre wrażenie, klejnocik po prostu.
Blaskiem diamentów lśnią szkiełka Swarovskiego.
Te klejnociki są zrobione ze szkła ołowianego czyli kryształowego, takiego samego jak babcine kieliszki i salaterki.
Mówi wam coś nazwa „Jablonex”?
To czeska firma produkująca szklaną biżuterię. W Północnych Czechach, tuż przy granicy z Polską leży Jablonec nad Nysą i to właśnie tu już w XIX wieku ruszyła rzemieślnicza – ale na dużą skalę, produkcja taniej biżuterii. Tam też, niedaleko Jablonca urodził się na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku Daniel Swarovski. Jak większość ludzi w okolicy i on związał się ze szkiełkami tam wytwarzanymi- został szlifierzem. Gość miał łeb na karku i jako trzydziestolatek opatentował swojego pomysłu mechaniczną szlifierkę do szkła. Rodzina Swarovskich spakowała walizy i przeniosła się do Tyrolu, daleko od oczu czeskich szlifierzy. Tam w 1895 roku Daniel otworzył swoją firmę zamieniającą szkło w klejnociki.
Trzeba przyznać, że ta firma to niezwykły przykład udanego marketingu – sprzedają szkiełka w cenie prawdziwych klejnotów.
Nie wierzycie?
To zerknijcie do ich sklepu TU
Aby podtrzymać iluzje luksusu i niezwykłości szklanych świecidełek, 20 lat temu powstało muzeum-park kryształków Kristallwelten w Tyrolu i stał się on jedną z czołowych atrakcji Austrii, do którego walą turyści.
Tu strona Kristallwelten
Przyznaję, szkiełka są perfekcyjnie zrobione i robią wrażenie ale to ciągle tylko szkiełka. Nie rozumiem tej mody i fascynacji Swarovskim.
Za to podziwiam umiejętności sprzedaży firmy.
W sumie sprzedają marzenia, sen o luksusie a marzyć, każdy lubi 🙂
To moje trzy produkty- marki austriackie. Niżej znajdziecie linki do pozostałych typów z innych krajów, jakie przedstawiają blogerzy w 80 blogów dookoła świata.
Beata
Chiny:
Biały Mały Tajfun – Moje 3 ulubione yunnańskie produkty
Francja:
Francais-mon-amour – Moje ulubione produkty z Francji
Love for France – Moje ulubione francuskie kosmetyki
Francuskie i inne Notatki Niki – Moje trzy ulubione morskie produkty z Francji
Między Francją a Szwajcarią – Moje ulubione francuskie produkty
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim – Moje francuskie TOP 3, czyli jak zatrzymać przy sobie Francuza
Madou en France – Ekosprzątanie, czyli moje ulubione francuskie produkty do domu
Gruzja:
Gruzja okiem nieobiektywnym – Gdy mi ciebie zabraknie…
Hiszpania:
Hiszpański na luzie – Trzy pyszne hiszpańskie produkty
Irlandia:
W Krainie Deszczowców – Moje trzy ulubione irlandzkie produkty
Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku – Moje ulubione produkty z Kirgistanu
Niemcy:
Niemiecka Sofa – 3 rzeczy z Niemiec
Niemiecki po ludzku – 3 ważne dla mnie niemieckie produkty
Językowy Precel – Moje 3 ulubione niemieckie produkty
Norwegia:
Pat i Norway – Trzy ulubione norweskie produkty
Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami – Moje trzy ulubione szwajcarskie produkty:
Szwajcarskie Blabliblu – Mój osobisty top 3 szwajcarskich produktów
Szwecja:
Szwecjoblog – 3 ulubione wynalazki ze Szwecji
Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym – Smak i zapach granatów
Wielka Brytania:
Angielska Herbata – Moje trzy brytyjskie naj
Angielski C2 – Moje 3 ulubione
Head Full of Ideas – Moje 3 ulubione produkty z Wielkiej Brytanii
Wietnam:
Wietnam.info – 3 produkty z Wietnamu, które warto polubić
Włochy:
Studia,parla, ama – W 80 blogów dookoła świata, czyli moje trzy ulubione włoskie produkty
41 komentarzy
oj tam, oj tam. Świeci się jak diament, to znaczy, że diament 😉
Nooo! a blask ten sam co kieliszka w kredensie babci 😉
Nie wiedziałam, że Red Bull pochodzi z Austrii! W sumie nawet nigdy się nad tym nie zastanawiałam bo staram się tego typu produkty omijać szerokim łukiem. Na mnie działają mało korzystnie, dają kopa, owszem, ale potem mam taki zjazd, że muszę sięgnąć po kolejny energetyk, a to już moim zdaniem za dużo dla organizmu. Produkty Swarovskiego natomiast uwielbiam, mam kilka ichnich wyrobów 🙂
Fakt, ten zjazd później to ich duży minus ale chyba o to chodzi- to biznes. Sięgając po jeden sięgniesz po kolejny 😉
wow, fajnie się czegoś nowego dowiedzieć 🙂 w życiu bym nie wpadła na pomysł, że Red Bull i Swarovski wywodzą się z Austrii
Polecam się 🙂
Takie ciekawostki to część tego bloga i mojego subiektywnego przewodnika po Austrii i Wiedniu.
Ach, fascynacja „Szwaroskim” (jak to mawia moja przyjaciółka) wydaje się oczywista – toż to pięknie brzmi. No bo jak bezsensownie brzmi z kolei „mam naszyjnik ze szkiełkami” w porównaniu z „mam naszyjnik z elementami Swarovskiego”. 😀
To jest to co w tej firmie podziwiam – potrafią sprzedawać!
Nie wierzę! Za Redbullem stoją Austriacy !!?? Dałabym sobie rękę uciąć, że Amerykanie 😉
Fajnie podsumowałaś Sworovskiego – choć sprzedaję iluzję, to geniuszu nie można mu odmówić!
Zaskoczona?
Austriacy potrafią zaskakiwać 😀
Ja najbardziej pamiętam te czekoladowe kuleczki Mozartkugeln !!! O matuchno!! Niebo w gębie!!!
Swarovskim też nie pogardzam 😉
O kulkach był jakiś czas temu wpis ale jeszcze do nich wrócę 🙂
Najlepsze są te z marcepanem w środku
Zaskoczyłaś mnie tym, że Red Bull i Sworovski są pochodzenia austriackiego. Do tej pory Red Bulla kojarzyłam ze Stanami. A Sworovskiego jakoś nigdy nie utożsamiałam z żadnym krajem 🙂
Lubię zaskakiwać takimi austriackimi info 🙂
Mały kraj a a jednak umie być „naj” 😉
Moja koleżanka pracuje w biurze Svarovskiego w Liechtensteinie, w dziale marketingu. Trzeba przyznać, że Svarovski wie, jak go robić.
Mam bardzo podobny rower jak na zdjęciu 🙂
W marketingu są nie do pobicia!
O! Ten rower jest doskonały – plus koszyk oczywiście 🙂
O Red Bullu wiedziałam, bo pracuje tam moja była uczennica. Zdaje się, że główna siedziba jest w okolicy Salzburga. Jeśli chodzi o kryształy Swarovskiego to najfajniejsze widziałam w Zurychu – Ania pisała u siebie o choince z kryształami, która jest wystawiana na jarmarku bożonarodzeniowym na dworcu głównym. Byłam tam w zeszłym roku i muszę przyznać, że faktycznie jest imponująca.
Tak, mają główną siedzibę w Fuschl am See
Nie miałam pojęcia, że to austriackie marki 🙂 Dzięki!
sportowo luksusowo zrobiło się u Ciebie 🙂 Zdarzyło się mojemu M kupić mi Svarowskiego, na szczęście było to na w miarę początkowej fazie naszej znajomości gdy jeszcze nie znał zbyt dobrze mojego gustu. Mi natomiast głupio było powiedzieć wprost że to nie ja i ogólnie szkoda kasy według mnie. A Red Bull stoi za dość spektakularnymi zawodami pływackimi w Irlandii https://www.youtube.com/watch?v=K9iHJZY0LME
Red Bull stawia na sport i moim zdaniem robi tym sobie najlepszą reklamę, bo sport to zdrowie 😉
Cena tych szkiełek jest powalająca a ludziska kupują i tak. Swarovski jest geniuszem sprzedaży!
No taaak, niby tylko szkiełka. Ale ten błysk jest niezrównany 🙂
Oj tam, zrównany z kieliszkami babcinymi 😉
Mnie nie przekonują. Wolę wisior z krzemienia pasiastego bez blasku za to naturalny ale ja w ogóle jestem z tych co wolą mniej blasku. Nawet cienie do oczu mam zawsze mat 🙂
Przyznam się bez bicia, że też mi gdzieś umknęła informacja od Red Bullu! Ale przynajmniej mam co odkrywać 🙂 Swarovski wygląda ślicznie, a na marketingu znają się chyba lepiej od Apple 😛
Przydałby mi się taki rower, jak na zdjęciu. Tylko u mnie tak samo z koszyczkiem.
Ten rower powoduje u mnie szybsze bicie serducha 🙂
No prosze ! To mnie zaskoczyłas, jak innych tym red Bullem i Swarovskim 🙂 Choc myslalam, ze to Polak 🙂
Mi sie zawsze Austria nie wiedziec czemu kojarzyła ze strudlem i walcem Straussa ? ” Nad pieknym , modrym Dunajem ’ 🙂
Wiem, że to symbole Austrii jakby zakodowane w głowach ludzi spoza niej. Właśnie ten schemat chce zburzyć i pokazać Austrię pełniej, bo jest co pokazywać 🙂
Nie miałam pojęcia, że Redbull jest z Austrii 🙂 Ja też bym chętnie przygarnela do kolekcji ten rower – jest przepiękny! A Svarowski stał się dla mnie symbolem „co za dużo to niezdrowo”, gdzie się nie obrócić to tam kryształki – na psach kryształki, na torebkach kryształki, na włosach kryształki, na paznokciach kryształki, niedługo (jeśli już tego nie ma) kryształki pojawia się na sedesach i to będzie symbol luksusu, olaboga! 🙂
O słynnym napoju wiedziałam, „austriackość” reszty mocno mnie zaskoczyła 🙂
W rowerze się zakochałam! Nie mogę się napatrzeć 😉
Cacko!- i ten kolorek 🙂
Z tego zbioru biorę przede wszystkim Svarowskiego 🙂 Swoją drogą, nie miałam pojęcia, że to austriacka firma!
Bardzo ciekawe przykłady! Ja też, jak wielu innych czytelników, zdziwiłam się, że Red Bull jest austriacki – mnie takie niezdrowe napoje dające kopa wydawały się typowo amerykańskie! 😉 I to zadziwiające, że Jablonex uważany jest (przynajmniej w moich okolicach) za symbol kiczu, a Svarowski brzmi już raczej dumnie – a błysk ten sam 😀
Red Bull w sumie jak tak dokładnie się przyglądnąć to Taj naturalizowany w Austrii 😉
Swarovski jest jednak jakościowo lepszy no i ten ich doskonały marketing!
O Red Bullu slyszalam, ze pochodzi z Austrii. Znam tez i zawsze podziwialam jakosc wyrobow Svarowski.
Za to reszta to dla mnie nowosc:) Dzieki
Pamiętam jak kiedyś koleżanka wmawiała mi, że Swarovski jest polską marką i jako, że coś mi to jednak nie pasowało, to sobie wszystko ładnie sprawdziłam, i dowiedziałam się, to jednak austriacka firma założona przez Czecha 🙂 Co do red bulla nie miałam pojęcia, że to austriacka marka! A rowerek bym też przygarnęła!
O red bullu wiedziałam, ale mnie z Austrią niezmiennie kojarzy się Almdudler;-) uwielbiam;-)
Almdudler zagości na blogu za jakiś czas 🙂
przypomniałam sobie jeszcze o kolejnym austriackim produkcie, a mianowicie cukierkach PEZ. Przez złą wymowę ostatniej litery musiałam się sporo nagimnastykować w sklepie, żeby zapytać gdzie je znajdę;-) (pytałam po polsku o cukierki „pez”, ale olśnienie, gdy pani wpadła na pomysł, że chodzi o „pec” – bezcenne)
pozdrawiam
p.s. super blog, uwielbiam Austrię:-)
Prasowane pastylki – to jeden z tych produktów których powstanie ludzie nie kojarzą z Austrią a ze Stanami 🙂
Witam, kryształki i u mnie są, jako że wiele lat w Austrii i Wiedniu zakochana byłam. Poza tym uwielbiam Zimtschnecken, czyli ich drożdżówki cynamonowe, lody Nougat w Eissalon am Tuchlauben- polecam to wyrób specjalny, Panie zawsze pytają czy aby na pewno chodzi o Nougat bo jest droższy niż zwykły lód. Ah, rozmarzyłam się. Pozdrawiam ciepło.
Te bułeczki mają swoją ojczyznę w Szwecji i noszą tam nazwę kanelbullar. Są pyszne 🙂
Tych lodów nie znam. Skoro polecasz muszę odwiedzić tę lodziarnię 🙂
Pozdrawiam serdecznie.