Albert, zwany również Bercikiem, to bokser o cudnym łaciatym umaszczeniu.
Na białym brzuchu, dokładnie na środku miał łatkę w kształcie beżowego serduszka.
Wielkie uszy, merdająca końcówka ogona i uśmiech na pysku – to moje psisko.
Miał 13 lat. Właśnie zbliżały się jego kolejne urodziny.
Niestety nie spędzimy ich już razem.
Był niezwykły.
Wiem, każdy właściciel futrzaka tak mówi o swoim.
Bercik dawał miłość bezwarunkowo.
Kochał domowników tych dwu i tego czworonożnego.
Lubił ganiać za piłką, pałaszować ciastka i wszystko co ma w sobie słodycz.
Może dlatego był takim miodziakiem?
Wiem, że to niezdrowe dla psa ale nie można mu było odmówić gdy gapił się tymi swoimi wielkimi gałami i zaczynał przeciekać.
Nauczył mnie tolerancji i tego, że perfekcyjna czystość nie jest najważniejsza.
Miał swoje za skórą.
Nie lubił wycierania nóg po powrocie ze spaceru.
Jego niechęć do tej czynności rosła wraz z ilością błota jakie na nich wnosił.
Śmieszne były momenty gdy starał się tak szybko wparować do domu z ogrodu by ni jak, nie dało się go zatrzymać. Wyobraźcie sobie wielkiego, umięśnionego psiaka, który pędzi jak czołg przed siebie celując między nogi człeka blokującego mu wejście i dzierżącego ręcznik.
Bywało to dość komiczne dla obserwatora stojącego z boku. Jak wyglądał beżowy dywan w pokoju po takim udanym wparowaniu Bercika do środka, wolę nie mówić. Odkurzacz piorący był sprzętem bardzo często używanym w naszym domu.
Jako, że to bokser miał wielkie fafle z których co jakiś czas coś leciało na meble czy ciuchy.
No taki śliniak z uśmiechem na pysku i można było go kochać lub walczyć z naturą.
Te fafle miały też swoje terapeutyczne właściwości.
Gdy spał pochrapywał, a fafla podskakiwała wydając śmieszne „ply, ply, ply !”
Dla mnie była to kołysanka.
Mogłabym o nim pisać i pisać…
Oj, boli teraz ta pustka.
Brak ciężkiego tuptania po mieszkaniu, pałętania się Bercika pod nogami.
Miał przedziwną właściwość – zawsze był pod nogami jak się człowiek spieszył. Ja chyba wyjątkowo przyciągałam jego łapska bo ciągle mnie deptał. Takie 40 kg gdy stanie na palce robi wrażenie.
Nie wiem ile dni będzie jeszcze tak boleć ale wiem jedno:
życie bez takiego bólu i uczucia straty może jest łatwiejsze ale puste.
By żyć pełnią życia i doświadczyć radości, smutku, miłości i śmiechu trzeba odważyć się kochać.
Trzeba ryzykować wchodząc w relacje.
Przyjaźń jest ryzykiem, miłość jest ryzykiem.
Nawet gdy wygrana jest raz na 20 podejść to i tak jest się wygranym w 100%.
Brak komentarzy