Zamek Kreuzenstein wznosi się na wzgórzu nad miasteczkiem Leobendorf, leżącym zaledwie 18 km na północny wschód od Wiednia. Początki zamku giną w mrokach dziejów.
Opowieść o zamku mogłaby zaczynać się od bajkowego wstępu: dawno, dawno temu, była to ufortyfikowana osada, jednak pierwsze zamczysko wybudowano dopiero w średniowieczu. Wspomniano o nim pierwszy raz w 1115 roku, ale nosił wtedy nieco inną nazwę — Grizanstein.
Nieco ponad półtora wieku później zamkiem władali Habsburgowie. Dostał się w ich ręce na 250 lat, by w XV wieku wejść w czas dość niespokojny, przechodził z rąk do rąk, z rodu do rodu.
Jesienią 1527 na zamku został uwięziony Balthasar Hubmaier – to jedna z ważniejszych postaci reformacji. Był anabaptystą, a to powodowało, że znajdował się na straconej pozycji nie tylko w oczach papieża, ale i postaci reformacji uznawanych dzisiaj za czołowe jak Luter, Kalwin, Zwingli.
Nie wyparł się tego jak wierzył. W marcu 1528 roku spłonął na stosie w Wiedniu.
Stało się to w miejscu, o którym nie raz pisałam, gdzie zobaczyć możecie fragment starych murów obronnych miasta. Gdy traficie na Stubentor rozglądnięcie się za okazałym pomnikiem. To mniej więcej tam stał stos. Postać na pomniku wymaga osobnej opowieści.
Swoją tragiczną kartę zapisał Kreuzenstein podczas wojny trzydziestoletniej.
Szwedzi zajęli zamek i ulokowali tam swoje dowództwo. Wycofując się zostawili tylko ruiny. Wojna trzydziestoletnia i potop szwedzki pozostawiły po sobie wiele ruin nie tylko zamków.
Szwecja dzisiaj kojarzy się z krajem nieagresywnym, unikającym broni, który o swoich korzeniach utwierdzonych w walecznych i obrotnych w handlu Wikingach zapomniał. Jednak jeszcze 350 lat temu buła to jedna z najgroźniejszych potęg militarnych, siejąca zniszczeni i budząca strach.
Zamek Kreuzenstein doświadczył tej siły zmieniony w okazałe gruzach, które okoliczni mieszkańcy traktowali jak skład materiałów budowlanych.
Na początku osiemnastego wieku ród wilczków, wywodzący się ze Śląska Cieszyńskiego stał się panem tego gruzowiska. W 1837 roku urodził się Johann Nepomuk Wilczek, który miał się stać wielką postacią nie tylko w rodzinie, ale i rozpocząć dobrą passę rodu.
On sam był niespokojnym duchem interesującym się praktycznie wszystkim. Rozpiętość jego zainteresowań była ogromna. Został archeologiem, historykiem sztuki, studiował nauki przyrodnicze, ciągnęły go niezbadane ziemie północy, więc ruszył z ekspedycjami polarnymi.
Brał w nich nie tylko udział, ale także finansował, a pieniędzy mu nie brakowało.
Szefował także Austriackiemu Towarzystwu Geograficznemu. Był kolekcjonerem dzieł sztuki, zgromadził bagatelka 100 000 obiektów. Wkrótce miały one być bardzo pomocne.
Jako właściciel pozostającego w ruinie zamku najwyraźniej nie był zachwycony jego stanem. Postanowił odbudować Kreuzenstein, robiąc z niego perełkę, która zachwyci nawet koronowane głowy. W 1874 roku prace budowlane ruszyły, ale na ich zakończenie przyszło czekać 32 lata. Graf Wilczek zadbałby jak najwięcej oryginalnych elementów wbudować w powstający z rozmachem nowy-stary Kreuzenstein.
Muszę przyznać, że zamczysko robi wrażenie. Fosa, mury obronne, brama wiodąca na dziedziniec, wieże, to wszystko wygląda tak, jakby nigdy nie było w ruinie. Tego samego zdania są także filmowcy, zamczysko nie raz już zagrało w filmach.
Będąc w okolicy, wdrapcie się pod zamek.
Można go zwiedzać od kwietnia do końca października. Pod zamczyskiem znajdziecie Burgtaverne. Warto tam przysiąść i podziwiać widok jaki roztacza się z tego miejsca. Jeżeli lubicie drapieżne ptaki, znajdziecie tu coś dla siebie. Pod murami a może raczej nad murami – powinnam napisać – Kreuzenstein, organizowane są pokazy drapieżników.
Johann Nepomuk Graf Wilczek zmarł na początku 1922 roku w wieku 84 lat.
Pozostawił po sobie piękne zamczysko, a jego imieniem nazwano na dalekiej północy kilka miejsc.
Mamy na Spitsbergenie Przylądek Wilczka – piękne zdjęcia z tego miejsca zobaczycie klikając TU , Ziemię Wilczka i maleńką Wyspę Wilczka w archipelagu Ziemi Franciszka Józefa na Morzu Barentsa.
Potomkom Grafa wiedzie się całkiem nieźle a jeden z nich, jego praprawnuk Jan Adam II jest księciem Liechtensteinu.
Myślę, że Graf wilczek to jeden z ludzi, o których można powiedzieć, że odszedł syty dni, zostawiając po sobie na ziemi ślad nie tylko materialny.
Ilekroć przejeżdżam niedaleko Kreuzenstein myślę o Grafie Wilczku. Nie jest to jedyny zamek, którego losy spłatały się z życiem nietuzinkowych postaci. Jeżeli masz ochotę na więcej historii zamkowych z Habsburgami z tle proponuje opowieść o zamku Haut-Koenigsbourg leżącym w pięknej Alzacji, którą opowiada Iza z bloga Moja Alzacja: Sny, marzenia, inspiracje – zamek Haut-Koenigsbourg
Ten sam zamek możesz zobaczyć na blogu w bożonarodzeniowej odsłonie: Zwiedzanie alzackiego zamku świąteczną porą
Agnieszka z English at tea dzieli się swoją listą najpiękniejszych brytyjskich zamków, które chcę zobaczyć: Zamki w Wielkiej Brytanii, które muszę zobaczyć
Może lubisz Daleki Wschód? O tym kim byli i gdzie mieszkali yunnańscy wicekrólowie przeczytasz na blogu Mały Biały Tajfun: Gdzie mieszkał Zongdu?
Danuta z bloga Inna Turcja opowiada o całkiem współczesnym zamku i sułtanie ww wpisie Sułtan i jego pałac 😉
Zaś na blogu Gruzja okiem nieobiektywnym oprowadzi Cię po potężnym zamku w Achalciche : Zbudujmy sobie zamek to przykład rekonstrukcji , która ma dwa oblicza.
Beata
3 komentarze
Dzięki Beata za podlinkowanie 🙂
Mam nadzieję zobaczyć kiedyś to zamczysko 🙂
Dzięki za podlinkowanie 🙂 Z przyjemnością dowiedziałam się o kolejnym rodaku-Ślązaku, który zaistniał w historii 🙂