Wiedeń zasłużył się w wielu dziedzinach naszej kulturze i nauce. Żyło tu i tworzyło sporo wybitnych osób. Były wśród nich także postacie wyprzedzające swój czas, czasem walczące z niewiedzą, kołtuństwem i pychą wielkich czy świata nauki.
Wiedeński lekarz i początek antyseptyki
Jedną z takich postaci wielkich i tragicznych, wyprzedzających swoją epokę, odważnych i bezkompromisowych był lekarz, położnik, badacz, urodzony na Węgrzech, wykształcony i pracujący w Wiedniu Ignaz Semmelweis.
Pracował w wiedeńskiej klinice położniczej w latach 40 XIX wieku.
Oddziały położnicze nie były w tym czasie miejscami o dobrej sławie. Śmiertelność na nich dochodziła do 30% a w wiedeńskich do 15%. Prawda była taka, że kobieta wtedy miała większą szansę przeżyć ostre zapalenie płuc niż połóg i poród, gdy rodziła na jednym z oddziałów szpitalnych.
Przyczyny wysokiej śmiertelności kobiet i noworodków będących pod fachową opieką panów medyków a nie zwykłych położnych, tłumaczono na wiele sposobów i były one ich zdaniem, zawsze zewnętrze albo z winy słabego ciała i zdrowia rodzących pacjentek.
W połowie lat czterdziestych XIX wieku w wiedeńskim szpitalu dla położnic zaczął pracę Ignaz Semmelweis.
Nie podobała mu się wysoka umieralność kobiet na gorączkę połogową i szukał jej przyczyny.
W 1847 roku zmarł przyjaciel Ignaza, także lekarz, patolog i anatom Jakob Kolletschka.
Przyczyną śmierci było zakażenie krwi do jakiego doszło podczas sekcji zwłok, którą prowadził.
Skaleczył go jeden z asystentów. Semmelweis zauważył, że jego przyjaciel umierał z podobnymi objawami i w podobny sposób jak kobiety z oddziału, na którym pracował.
Skojarzył fakty.
Lekarze i studenci kliniki badający położne, często przychodzili na oddział tuż po przeprowadzanych przez nich sekcjach zwłok. Ręce myto wtedy po pracy nie w jej tracie. Sekcja zwłok czy badanie ginekologiczne, operacja to tylko była część tej pracy. Ręce się brudziły więc nie było potrzeby ich dokładnie czyścić.
Wystarczało wytarcie w szmatę lub kitel, którego zadaniem była ochrona ubrania lekarza przed krwią i wydzielinami a nie pacjentki.
Ignaz zaczął dezynfekować ręce przed badaniem i wymagał tego od innych lekarzy oraz studentów badających kobiety.
Śmiertelność na oddziale spadła do 2 % !
Mycie rąk ratuje życie
Prosta czynność jak zdezynfekowanie rąk ratowała życie matek i dzieci.
Niestety, grono wielkich medyków ówczesnej Europy poczuło się urażone odkryciem. W ich mniemaniu winnymi śmierci pacjentów mogli być wszyscy i wszystko ale nie niechlujstwo i brak higieny wykształconych medyków.
Niewielka grupa lekarzy potraktowała Semmelweisa poważnie i wcieliła w życie jego zalecenia.
Wpływowa większość walczyła z nim bez pardonu.
Ignaz nie poddawał się chociaż dyskredytowano go na każdym kroku. Czasem puszczały mu nerwy i nazywał wprost swoich oponentów, wielkich medyków, „mordercami matek”.
Podobno miał załamanie nerwowe i trafił ostatniego lipca 1865 roku do podwiedeńskiego szpitala psychiatrycznego. Według ówczesnej oficjalnej wersji miał umrzeć na skutek zakażenia trupim jadem, do którego doszło podczas sekcji zwłok, którą prowadził.
Zmarł 13 sierpnia 1865 roku.
Dwa lata po jego śmierci brytyjski chirurg Joseph Lister zalecił stosowanie dezynfekcji rąk przy operacjach i został uznany za ojca antyseptyki.
Kilkanaście lat po jego śmierci Louis Pasteur wyjaśnił dlaczego personel medyczny zakażał pacjentki – winne były drobnoustroje.
Po prawie stu latach przeprowadzono ekshumację i zbadano to co zostało z doczesnych szczątków Ignaza Semmelweisa. Okazało się, że ma połamane kości, strzaskane ręce, pogruchotane żebra ale i ślady przebytej posocznicy, które miała być owocem ostatniej przeprowadzanej przez niego sekcji.
Semmelweis reflex
W świecie naukowym funkcjonuje termin „Semmelweis reflex” – to odrzucenie nowych odkryć, dowodów bez sprawdzenia, bez zapoznania się z nimi, tylko dlatego, że zaprzeczają przyjętym „prawdom”, podważają paradygmat.
W Wiedniu zaś w 18 dzielnicy funkcjonuje ogromna klinika Semmelweis Frauen-Klinik i to jest chyba najlepszy sposób oddania hołdu odkrywcy zasadności mycia rąk przez lekarzy, zresztą nie tylko położników i ginekologów.
Medycyna jak każda nauka rozwija się dziwnymi torami a postęp hamuje często ludzka pycha.
Beata
15 komentarzy
O Semmelweisie wiedziałem dotąd tylko tyle, że był… i że antyseptyka. 🙂 A tu okazuje się, że związana jest z nim bardzo ciekawa historia. Dziękuję za jej opowiedzenie :).
To nietuzinkowa postać 🙂
Wiedeń nie jest zbyt higieniczny delikatnie ujmując.To picie wody gdzie ludzie podstawiają spocone dłonie i nalewają do brudnych butelek.W przedszkolu np trzymane są koty! Tak koty i kuwety oraz odchody kocie.Dlatego zmieniamy przedszkole na inne.Myśle,że w Polsce jest wiekszy poziom higieny i dyscyplina w tej kwestii.
Mam nadzieję, że żartujesz pisząc o niskiej higienie Wiednia 🙂
Sama mam kota więc i kuwetę. Co do odchodów to kupę robią wszystkie żywe stworzenia, tak koty jak ty i ja. Ląduje ona tam gdzie powinna – w kanalizacji.
Nauczenie dzieciaka opieki nad słabszym, kontakt ze zwierzakami to według mnie dobre rzeczy. Sama byłam otoczona nimi od dziecka, podobnie wielu moich znajomych i wyszło nam to na korzyść 😉 Sterylne wychowanie i izolacja bywa przyczyną problemów, także zdrowotnych – alergie.
Co do picia wody rękoma – nigdy nie zdarzyło ci się tego zrobić np. na szlaku pić z potoku?
Absolutnie nie żartuję! kocie kupy leżały obok kuwety a w przedszkolu powinno być czysto.Ludzie zabierają dzieci do innych placówek.Fetor od tych nie sprzątanych kuwet -oczywiście to nie wina kotów.Agrumentem pani dyrektor jest to,że jej mąż ma alergię! To powinien być wybór rodziców a nie pani dyrektor.Dzieci mają alergię duszą się i rodzice też..niektórzy.Nigdy nie piłam wody z potoków.W Wiedniu kupuję wodę i biegam z butelkami.Moja córka tak bardzo chorowała w Wiedniu jak nigdy dotąd.Być może związane jest to z rasami i ich szczepami bakterii i wirusów.
Ale fajna historyjka. Lubię takie 🙂 Scenariusz na film by był z tego.
Nakręcono filmy ale tu potrzebna by była dobra ręka reżyserska by historie sprzedać większej publiczności.
Słyszałam o nim co nieco. Czytałam świetną książkę o historii medycyny „stulecie chirurgów”, polecam, pełna historii, które teraz w głowie się nam nie mieszczą.
Przy następnej wizycie w Polsce poszukam jej w księgarni skoro polecasz 🙂
Dzięki za tą opowieść. Mroki historii medycyny są fascynujące…
Dziwnymi drogami dochodzono do odkryć. Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że w ogóle ludzie przetrwali po niektórych dawnych kuracjach 😉
To takie proste, nie? Wystarczyło zachować środki higieny.
Wspaniale przedstawiona opowieść. Medycyna odleglejszych czasów bardzo mnie interesuje, zobacz jaki dziś mamy postęp, możemy się tylko cieszyć, że dziś umieralność na położnictwie jest bardzo znikoma.
Problem w tym, że umieralność w szpitalach była wysoka a przy porodach domowych z położną niska. Warto też pamiętać, że mówimy tu o zachodniej nowożytnej medycynie, która tej higieny nie zachowywała. W innych miejscach globu i czasie z zachowaniem higieny bywało lepiej. Niekoniecznie jednak łączono ją z zabezpieczeniem przed przenoszeniem chorób. Z niektórymi dawnymi metodami leczenia i terapiami nasza „naukowa i oświecona” medycyna się przeprosiła, nich do wróciła np. pijawki są wykorzystywane w chirurgii, medycynie estetycznej.
Bardzo ciekawa historia. Żal mi tego człowieka, smutne że tak wielu ludzi wybitnych i wyprzedzających swoją epokę zostało docenionych dopiero po śmierci, a za życia… cóż, mieli ostro pod górkę.
…jak każdy kto podważa obowiązujący paradygmat, układ 🙁