Zamiast wpisu podsumowującego ubiegły rok, czy takiego, o planach na nowy 2015, u mnie kaczka na dobry początek roku.
Kolorowa, w zimowej scenerii, z nad wiślańskiego brzegu.
Nie chce mi się podsumowywać ubiegłego roku. Miał sporo fajnych momentów, ale ostatni kwartał trudny, by nie powiedzieć paskudny. Nie ma co rozpamiętywać. Wnioski wyciągnęłam i trzeba ruszać dalej, bo czas ucieka.
Dzisiaj już 12 stycznia!
Plany na nowy rok …. W sumie, to ostatnio oduczam się planować. Za dużo korekt muszę w nie wnosić. Mam jedynie, taki sobie lekki szkic na najbliższe 365 dni.
Mocniejszą pozycją jest w nim niemiecki. Musze się przyłożyć do niego, bo to wstyd, by po dwóch i pół roku nad Dunajem, ledwie szprechać.
Zająć się zdrowiem i kondycją, bo cztery dychy +, już zobowiązują. Czuje się, że to już nie dwudziestka w kościach. No dobra, tłumacze się, a prawda jest taka, że 15 lat pracy przed kompem, robi swoje.
Kilka lat temu wpadłam na pomysł, by może jakiś maraton w życiu zaliczyć, ale zamiast tego zerwałam więzadła w kolanie.
Nie, nie podczas wyczerpującego treningu. To byłoby zbyt proste.
Noga ujechała mi z krawężnika i strzeliły.
Zdolna jestem nieprawdaż 😉
Zaliczyłam później jedynie maraton z „Kośćmi”, na kanapie.
Pisać, dużo pisać, to zajmuje sporo miejsca w moim szkicu.
No i robić foty. Wszystkiemu co się rusza i jest w bezruchu.
Tak, foty są dla mnie ważne.
…i jeszcze jedna kaczka na koniec 🙂
1 Comment
🙂