Kilka faktów o mnie

6 lipca

Dzisiaj rano odkryłam, że opublikowałam już ponad 200 wpisów na Viennese breakfast.
Wow! – sama jestem zaskoczona.
Z tej okazji postanowiłam powiedzieć wam kilka faktów o mnie.
Dzisiaj odpowiedzi na część pytań zadawanych mi w mailach i odsłonie parę tajemnic związanych ze mną 😉

 

1

Piszę Viennese breakfast, by pokazać wam Wiedeń i Austrię nie tylko od jej turystycznej strony, by podzielić się moimi odkryciami w austriackim niemieckim, który jest bardziej przyjazny dla ucha niż standardowy, a także. by sobie z wami porozmawiać. Bardzo cieszą mnie wszelkie komentarze i pytania bo chciałabym by blog miał, na ile to możliwe, formę rozmowy z moimi czytelnikami.

 

2

Dzisiaj jestem nad Dunajem i czuje, że wrastam w to miasto, bo ono czaruje. Nie da się go nie polubić a później w nim nie zakochać. Na te przypadłość od wieków cierpieli ludzie, których tu przywiało życie lub interesy.
Przyjechałam tu jednak z Polski, a tam są trzy miejsca, w których mam korzenie. Tak aż trzy. To Kraków, Górny Śląsk i moje kochane Pieniny.

 

3

Jestem molem książkowym.
Czytam dużo ale od lat bardzo mało beletrystyki. Zwyczajnie czasu mi brak. Lubię książki papierowe i chociaż czasem z konieczności sięgam po ich wersje elektroniczne, to nigdy nie uznam ich za prawdziwe księgi. Jak typowy mol książkowy muszę poczuć papier w ręku, zapach farby drukarskiej i kurzu w nosie.

 

4

Lubię dobre kino, a dobre to nie tylko dobrze zrobione, ale i idealnie dobrane do nastroju i chwili w której je oglądam.

5

Nie lubię głośnej muzyki poza koncertami.
Lubię ciszę, dosłownie, a najlepszą muzyką dla mnie jest szum wody. Mogę godzinami siedzieć nad strumieniem, jeziorem lub słuchać deszczu. Nie lubię za to kapiących kranów.

6

Nie lubię kabaretów.
Czasem jakiś pojedynczy skecz mnie rozśmieszy ale najczęściej budzą one u mnie niesmak. Gdzie się podziały te stare dobre kabarety jak „Kabaret starszych panów”?
Ten mogę oglądać na okrągło.

 

7

Kocham zwierzaki.
Jestem bezgranicznie zakochana w mojej Kocie. Lubię prawie wszystkie żywe stworzonka, nawet węże i chrząszcze. Nie lubię za to mrówek, gdy wchodzą mi do domu. Od trzech lat toczę z nimi wojnę. Ja im nie wiercę dziur w mrowisku i nie życzę sobie by mi właziły do kuchni. Nie lubię komarów, gdy usiłują napić się mojej krwi.

8

Nie cierpię butów na obcasie. Traperki, trampki, espadryle – to dla mnie buty idealne.

 

9

Jestem wrogo nastawiona do fryzjerów.
Tak się złożyło, że każda wizyta, poza jedną, w salonie kończyła się dla mnie jakimiś urazami lub katastrofami włosowymi.
Ta jedna udana to był mój początek studiów, gdy postanowiłam ściąć włosy z takich do pasa na takie do żuchwy.
Staram się sama podcinać końcówki, czasem coś tam wygryźć na grzywce. Podobno robię to nieźle, bo zdarzało mi się obcinać innych, na ich życzenie i reklamacji nie było

10

Jestem małego wzrostu ale mam nadzieję, że ducha wielkiego 😉
Moje 160 cm powoduje, że łatwo znikam w tłumie.

 

11

Nie gubię się jednak. Mam świetną orientacje w terenie, co się wielokrotnie przydawało podczas wędrówek po górach, gdy poniosło mnie daleko od szlaku.

12

Nie ruszam się z domu bez aparatu fotograficznego.
Mam tak od …hm…prawie od  zawsze. Uczyłam się fotografii gdy byłam dzieckiem. Zaraził mnie nią tata i nawet pozwalano mi okupować łazienkę, gdy ją zamieniałam nocami w ciemnię. Nie jestem jednak tylko samoukiem. Przez rok uczyłam się fotografii.

 

13

Lubię opowiadać historie i pisać.
O ile z opowiadaniem nie mam problemu to z pisaniem mam. Dzisiaj nazywają to dysortografią, ale do niedawna nie była to choroba, a przypadłość uznawana za niechlujstwo, lenistwo i brak skupienia. Połykam literki, przestawiam je i nie widzę tego pomimo nastej korekty tekstu.
Ideałem byłby dla mnie program, który moje gadanie przerabiałby na pismo.

 

14

Mam zmienny zawód.
Jestem elastyczna i nie robię tragedii gdy trzeba się uczyć. Lubię to. Przez 4 lata byłam nawet fotografem ślubnym, takim na własnej działalności a nie stawianym pod murem i proszonym przez znajomych „zrób nam foty w prezencie ślubnym, bo robisz takie ładne”. Taka prośba jest dla mnie masakryczna. Nie mam wtedy nic ze ślubu ani wesela. Ciężko odmówić, a nie da się zrobić dobrego reportażu i świetnie bawić na weselu.

 

15

Uwielbiam przyprawy i zioła.
Najlepszy prezent dla mnie to słoiczek z egzotyczną/lokalną przyprawą, dziwną herbatą, przywieziony z bliższych lub dalszych stron.

16

Jestem zmarzluchem, który kocha skarpetki.
Potrafię spać latem w skarpetkach, bo….jest mi zimno.

 

17

Jestem niepoprawna politycznie. Nie lubię gdy wykrzywia się rzeczywistość. Marchewka to dla mnie nadal warzywo a nie owoc, ślimak to mięczak a nie ryba.

 

18

Lubię zapach łąki rozgrzanej słońcem.
Z tego powodu pokochałam Yellow Jeans Versacego. Niestety zniknął ze sklepów w Europie a ja ciągle marzę o buteleczce tej wody.

 

19

Marzę też o zobaczeniu Alaski, zorzy polarnej i tornada (ale z bezpiecznej odległości).

 

20

Jestem wegetarianką. Czasem upadłą, gdy stawia mi się przed nosem sushi. Od jakiegoś czasu coraz bardziej znosi mnie w stronę weganizmu.
Nie mogę jeść truskawek i glutenu a kocham tak truskawki jak i domowy żytni chleb, orkiszowe ciasta. Ech… Za to uwielbiam ryż i obecnie zajadam się nim pod każdą postacią.

 

Beata

You Might Also Like

29 komentarzy

  • Reply Aneta 6 lipca at 14:58

    Mnie również zawsze jest zimno 😀 Fajnie czytało mi się ten post, czuję, że lepiej cię znam 🙂

    • Reply Beata 6 lipca at 15:00

      Zmarzluchy łączmy się 😉

      • Reply Iza z Love For France 7 lipca at 09:41

        Dołączam się do klubu zmarźluchów 😉 (skarpetki w lato! wreszcie ktoś mnie rozumie 😉 )

  • Reply Monika 6 lipca at 15:15

    Kochana, na mrówki jest sposób! Można przetrzeć nasączoną octem szmatką miejsca, z których wyłażą albo rozsypać tam cynamon, to powinno mrówki odstraszyć.

    • Reply Beata 6 lipca at 15:29

      Smarowałam octem aż dom pachniał jak jeden wielki pikiel 🙂
      Był rozsypany cynamon i sól a te spryciary zawsze znajdują inną drogę. Teraz kostki z billi testuje i sprawdzają się na razie. ale muszą być przenoszone co jakiś czas na nowe miejsca. Chwila utraty czujności i nowe oddziały mrówcze siedzą mi w cukierniczce 😉

  • Reply Agnieszka 6 lipca at 15:31

    Też lubię ciepło :). Czy z punktem 17 ma coś wspólnego UE?

    • Reply Beata 6 lipca at 15:39

      Tak, ale i z wszelkimi absurdami narzucanymi odgórnie 🙂

      • Reply Marian Krawczyk 17 sierpnia at 23:26

        Fajnie się czyta piszesz to co myślisz brawo .szukam miejsca na życie teraz w Irlandii ale deszcz już 20lat……Wiedeń nigdy nie byłem? Czynsze podobno tanie tu w Irlandii drogo zwłaszcza w dużych miastach. Pozdrawiam Marian wegetarianin.

  • Reply Kasia w Krainie Deszczowców 6 lipca at 16:26

    duzo ciekawych rzeczy o sobie odslaniasz 🙂 I potwierdzasz duzo moich obserwacji, ze kobiety maja swietna orientacje w terenie!

    • Reply Beata 6 lipca at 17:38

      😉 Też uważam, że kobiety mają świetną orientacje w terenie. Przynajmniej większość.

      • Reply Iza z Love For France 7 lipca at 09:43

        Ja mam fatalną… Chyba, że gdzieś idę sama, to wtedy bardzo, ale to bardzo uważnie obserwuję drogę (i robię zdjęcia punktom rozpoznawczym 😉 )

  • Reply Obieżyświatka 6 lipca at 16:51

    5 i 8 – pod nimi też się podpisuję:-)
    Fajnie dowiedzieć się coś o Tobie!
    Pozdrawiam z S-Bahnu 🙂
    O.

    • Reply Beata 6 lipca at 17:40

      Tak czułam, że jesteś swój człowiek 😉
      Pozdrawiam z tropików naddunajskich.

  • Reply Obieżyświatka 6 lipca at 18:54

    Teraz mogę już więcej pisać, bo w S-bahne trzęsło niezmiernie:)
    No i jeszcze oczywiście punkt 3 – mole książkowe górą 🙂
    Co do fryzjerów, to i ja nie mam za bardzo dobrych doświadczeń. W Krakowie miałam ulubiony salon, i jak tam mnie obcięli, to było cudnie. Tutaj nie za bardzo dobrze poszło. Noszę więc długie włosy (prawie 90 cm). Ale muszę coś z nimi zrobić, tylko nie mam pomysłu co 😉
    O.

    • Reply Beata 6 lipca at 19:57

      Ja teraz to już nawet boje się fryzjera 🙂 Też mam włosy zależnie od momentu od 60 do 80 cm. Nie bardzo wiem co z nimi zrobić. Nie lubię siedzieć ze szczotką i układać, więc najwyżej motam gumkami 🙁

  • Reply Papuga z USA 7 lipca at 01:15

    No to mamy troszkę wspólnego… kiedyś miałam okazję mieszkać przez pół roku w Wiedniu… to jedno z piękniejszych doświadczeń na studiach. Uwielbiam to miasto i zawsze będę miała do niego duży sentyment. Nawet chyba moja praca magisterska dotyczyła Wiednia. Alaska to druga zbieżność, mimo, że już parę lat mieszkam w Stanach, póki co jest mi niedostępna… Może pojadę tam, gdy odchowam dzieci.
    Trzecia to zimne stopy 😉 Moje doświadczenia z fryzjerami też w ostatnich latach nie należą do najlepszych, choć nie jestem jeszcze na tym etapie by całkowicie zrezygnować z ich usług. Mój mąż nie znosi, gdy znowu wyciągam swój aparat… choć moje zdjęcia pewnie nawet w połowie nie są tak dobre jak Twoje. A co do ostatniego punktu… mi również coraz bliżej do niejedzenia mięsa i nabiału choć z ryb, sushi nigdy nie zrezygnuję. No i to byłoby na tyle 🙂

    • Reply Beata 7 lipca at 11:40

      Całkiem sporo tych wspólnych punktów.
      Wiedeń czaruje, to fakt stwierdzony, zbadany i przerobiony na własnej skórze 🙂
      Rób zdjęcia nie zniechęcaj się. Ćwiczenie czyni mistrza 🙂

  • Reply Emma 7 lipca at 10:21

    bosko 🙂 miło Cię poznać 😀

  • Reply Jhazper 10 lipca at 15:02

    „Jestem niepoprawna politycznie. Nie lubię gdy wykrzywia się rzeczywistość. Marchewka to dla mnie nadal warzywo a nie owoc, ślimak to mięczak a nie ryba.”

    No właśnie! A Pluton to planeta! Był planetą kiedy się urodziłem i nadal
    będzie dla mnie planetą! 😀

    • Reply Beata 10 lipca at 16:31

      A pewnie! Okrągły, kręci się wkoło Słońca to planeta 🙂

      SJP PWN: planeta «ciało niebieskie krążące wokół jakiejś gwiazdy, świecące odbitym od niej światłem»

  • Reply baixiaotai 14 lipca at 06:11

    O, tych wspólnych punktów to sporo mamy. Tyle, że to fryzjerzy się mnie boją, bo chodzę do nich tylko, gdy z Roszpunki zmieniam się w chłopca 😉 No i niestety ani fotografia, ani orientacja w przestrzeni nie są moimi mocnymi stronami 🙁

  • Reply Marta 9 października at 12:37

    zobaczyć Alaskę i umrzeć
    TAK
    doskonale rozumiem to marzenie 🙂

    • Reply Beata 9 października at 18:37

      Gdzie tam umrzeć!
      Żyć i zwiedzać dalej!

  • Reply MWW 12 czerwca at 08:20

    Ciekawa jestem jaki zawód obecnie wykonujesz? Ja właśnie myślę intensywnie nad zmianą w życiu (zresztą przed chwilą czytałam Twój tekst „od nadmiaru głowa boli” i muszę przyznać, że jest tak jak tam piszesz, tylko problem, gdy te plany nie są do końca sprecyzowane, a na ryzyko odejścia z pracy tak po prostu nie można sobie pozwolić. pozdrawiam z KRK

    • Reply Beata 13 czerwca at 13:26

      Jest lato, czas urlopów – dobra pora na samotne wędrówki i wyjazdy a te sprzyjają refleksji, przemyśleniu spraw, planów. Może i Tobie pomoże to w znalezieniu nowej lub odkurzeniu starej pasji, drogi, która chcesz iść 🙂
      Teraz sporo piszę, fotografuję, rysuję i intensywnie pracuję nad tm by punkt 13 dominował w tym kim jestem obecnie także zawodowo 😉

  • Reply Beata 20 grudnia at 09:53

    Odkryłam Pani bloga, będę tu wpadać częściej. Może Wiedeń będzie kolejnym odkryciem i miłym zaskoczeniem, przypadkowo tam się wybieram tj. upolowałam bilet w dobrej cenie, a że mamy przymusową przerwę świąteczną, wybrałam Wiedeń jako miejsce kolejnej wycieczki.

  • Leave a Reply

    Translate »