Lubię zielska.
W zasadzie wszelakie zielsko lubię. Zachwycę się i takim które małe, że taka okruszyna, jak choćby ten fiołek (der Veilchen), znaleziony między krzaczorami wczesną wiosną.
Lubię drzewa, te wielkie, strzeliste i małe, wręcz karłowate jak jabłonie w sadach.
Moje serce należy jednak do ziół. Zioła, to nie tylko herbatki, dla mnie głównie to przyprawy, leki.
Nie wyobrażam sobie swojego domu bez nich. Zapełniały parapety, balkony, blaty kuchenny.
W przypadku ziół nie znam umiaru. Jak możecie się domyślać, wyżywam się też ogrodniczo w naszym mini ogródku.
Tak, mam ziołowy ogródek (Kräutergarten) w środku, prawie w środku, Wiednia.
Nie powiem ile doniczek wisi na płocie i stoi na tych kilkunastu metrach kwadratowych, bo uznacie mnie za świruskę.
Tak, świruskę.
Sąsiedzi z niedowierzaniem patrzyli na ilość nowych donic, która pojawiła się tej wiosny, na płocie.
Na pytanie, co w nich będzie rosło wole już odpowiadać, że kwiaty a nie kolejne zioła.
Niech im będzie, że moje róże, to krzaki dla pięknie pachnących kwiatów, zajmujące lwią część ogródka. Jaka jest prawda o róży pisałam TU
Niech sobie myślą, że żółte nagietki (die Ringelblume), dla ich urody jedynie rosną w doniczkach, podobnie jak drobniutka macierzanka (der Sand-Thymian) czy lawenda (der Lavendel). Do uwodzenia zmysłów powonienia, mam uzależniającą od swojego zapachu maciejkę i groszek pachnący (die Duftende Platterbse).
Prawda jest jednak brutalna: większość moich ziół, ziołami i przyprawami jest jedynie.
Nie kwitną pięknie ale liście i łodyżki mają bardzo aromatyczne.
Co wyrosło już w moich donicach i pięknie się zieleni?
Melisa (die Zitronenmelisse / Melisse), dużo melisy!
Wiem, że działa uspokajająco ale ja lubię ją za smak, zapach.
Mięty (die Pfefferminze) też nie brakuje, podobnie jak bazylii (das Basilikum).
Tegoroczna, kupiona z sadzonki, jest jeszcze malutka, a ta wysiana dopiero zaczyna kiełkować. Mam poślizg z pracami ogródkowymi spowodowany atakiem mikrobów, ale o tym już pisałam (TU).
Mięta w kuchni przydaje się nie tylko do dosmaczania napojów, ale i do pieczenia, gotowania.
Szałwia (der Salbei), rozmaryn (der Rosmarin), tymianek (der Thymian), oregano (der Oregano) i spory już lubczyk, to kolejne moje zielone dosmacacze jedzenia.
Lubczyk (der Liebstöckel / Maggikraut) ma być – tak wieść niesie, afrodyzjakiem, ale nie zauważyłam by tak działał, za to doskonale zastępuje magii, niezdrową, przesoloną płynną przyprawę.
O poziomkach (die Walderdbeere) nie mogę nie wspomnieć!
Mnożą się na potęgę 🙂
W tym roku, postanowiliśmy dać amnestię tym, które uciekną z doniczek i zarosną przestrzenie między nimi. Potraktowały to z tego co widzę bardzo poważnie.
Poziomki rosną u nas nie tylko dla pyszniutkich owoców ale i dla liści z których robię herbatkę.
Ogródek nie byłby ogródkiem, gdyby nie było w nim pomidorów i papryki. Nie powiem wam dzisiaj, co za papryka już zawiązała owoce, bo mamy ich kilka. Wybierając roślinki tak mieszaliśmy w nich i przebierali, że nie jestem dzisiaj pewna, która jest która. Nie zostawiłam etykietek przy krzaczku.
Mea culpa.
Teraz by zaspokoić ciekawość muszę poczekać do zbiorów.
Jak to jest z zielonym u was: hodujecie zioła w domu?
Beata
2 komentarze
Beata, ja CI ogromnie zazdroszczę ręki do roślin! Ja jestem bardzo słaba w te klocki.. Nie wiem, nie mam serca, umiejętności.. tej ręki właśnie. Mam u siebie aloes (od koleżanki, która wyprowadzając się z Bazylei zostawiła mi w spadku) i on akurat rośnie już rok, ale wiadomo, aloes jest bardzo niewymagający 🙂 No ale z ziół mam bazylię – kupuję zawsze w doniczce i hoduję kilka dobrych tygodni, aż się biedak nie wykończy 😉 Bardziej to ekonomiczne niż kupowanie samych liści.
Skoro bazylia przetrwała, dasz radę być ogrodnikiem na domowe potrzeby 🙂
Kup bazylie, nie taką z marketu ale na targu, sprzedawaną jako sadzonkę. Starczy na cały sezon.
Oregano, miętę i majeranek też dasz radę wyhodować 🙂 Podstawa to dobre sadzonki.