5 austriackich słodkich marek

1 czerwca

Czerwcowa seria „10 faktów o…” jest nieco inna. To tym razem przedstawiam wam 5 austriackich słodkich marek. Słodycze i wszelakie dobroci to nie tylko dobre prezenty, ale i poprawiacze nastroju działające prawie na każdego. Dzisiejszy wpis to dopiero początek przedstawiania wam słodkości i pyszności austriackich. Jest też podpowiedzią co kupić w Wiedniu jako prezent z tego miasta.

 

 

Austriackie słodkie marki

 

1 Aida

 

Nie wypadałoby nie zacząć od różowej Aidy. Jest to wiedeńska sieć kawiarni- cukierni. Jej pełna nazwa brzmi po niemiecku AIDA Cafe-Konditorei, ale znana jest po prostu jako Aida.
Marka liczy sobie już 104 lata a założył ją Czech Josef Prousek. Chociaż to sieciówka jednak znajdziecie tam pyszne typowo austriackie słodkości jak torty Sacher, Esterházy, Linzer, Malakoff oraz całą ladę pełną wszelkiego innego czekoladowego i słodkiego dobra.
Mają oczywiście własną kawę, którą możecie kupić w postaci ziaren tak samo jak wypić na miejscu.
Obsługa, logo, krzesła i wiele elementów Aidy ma bardzo charakterystyczny kolor nadający temu miejscu specyficzny słodki klimat – lokale toną w księżniczkowym różu.
To chyba jedno z nielicznych miejsc gdzie ten kolor toleruję.
Nawet jeżeli normalnie uciekacie od różowości tym razem zróbcie wyjątek i usiądźcie na różowym fotelu jednej z kawiarń Wiednia, na przykład na rogu Stephansplatz / Singerstraße. Wypijcie kawę, zjedzcie ciacho delektując się miejscem i wiedeńskim smakiem.

 

2 Julius Meinl

 

Julius Meinl to marka, którą pewnie kojarzycie po jej czerwonym logo w postaci głowy małego chłopca w fezie. Z tym znakiem firma miała nieco dziwnych przejść. Gdy powstał projekt logo w 1924 roku, chłopczyk miał czekoladowy kolor a fez na jego głowie i widoczny kawałek koszuli czerwony. Jako, że najlepsza kawa arabika pochodzi z Afryki a firma chciała być z nią kojarzona logo było jak najbardziej na miejscu. Niestety poprawność polityczna ostatnich lat sporo pozmieniała i wszelkiej maści tropiciele rasizmów doszukują się jego śladów w miejscach przedziwnych, niezrozumiałych dla mnie. Firma zmieniała logo, by odciąć się od rzekomego kolonialnego klimatu na jaki wskazuje główka małego Afrykańczyka i przemalowano całe logo na czerwono.
No cóż… prawda jest taka, że każdy widzi to co chce, co ma w środku – w głowie i sercu.
Nic poniżającego czy obraźliwego w logo nie było.
Wracając do marki Julius Meinl to na Graben znajdziecie ich delikatesy. Jest to miejsce warte odwiedzenia nawet jeżeli nie chcecie zrobić tam zakupów. Budynek, wystrój, sposób ekspozycji towarów jest jedyny w swoim rodzaju. Te delikatesy to raj dla wielbicieli słodkości, przypraw, kawy i tego co kiedyś nazywano towarami kolonialnymi.
Z logo Julius Meinl znajdziecie nie tylko kawę, ale i śliczne czerwone filiżanki, z których możecie ją wypić a także pyszne konfitury.

 

3 Mirabell

 

Najpopularniejsze Mozartkugeln są złotymi kulkami z portretem Mozarta a produkowane są przez markę Mirabell. Są reklamowane jako „Echten Salzburger Mozartkugel von Mirabell”.
Odwiedzając Wiedeń na pewno mijaliście sklepy Mirabell o pięknym głębokim purpurowo-czerwonym kolorze, którego półki zapełniały Mozartkugeln zapakowane we wszelkiego rodzaju kartoniki, torebki i pudełeczka. Chociaż są naprawdę smaczne i reklamowane jako prawdziwe salzburskie kulki Mozarta to nie są jedynymi. Pierwsze tego typu praliny powstały w 1890 roku w Salzburgu a ich ojcem był tamtejszy cukiernik Paul Fürst. Są produkowane do dzisiaj w macierzystej cukierni i sprzedawane jako „Original Salzburger Mozartkugel”. Tak naprawdę to kulki produkuje jeszcze kilka firm, ale na dzisiaj w świadomości konsumenta, turysty i przeciętnego czekoladożercy te najbardziej mozartowskie praliny z czekolady nugatu i marcepana mają czerwono-złotą twarz marki Mirabell.

 

4 Manner

 

Łososiowy kolor nosi kolejna kultowa marka austriackich słodkości – Manner.
Chociaż kojarzy się wam pewnie głównie z pysznymi wafelkami to jej oferta dla wielbicieli słodkności jest o wiele szersza. W łososiowych opakowaniach znajdziecie snacki, czekolady, ciasteczka, praliny, pierniczki. Jeżeli po wizycie w Aidzie nie będziecie mieli dosyć różowopodobnych barw zaglądnijcie do firmowego sklepu Manner, który znajdziecie po drugiej stronie Stephansplatz. Od razu uprzedzam,że wyjść z tego miejsca bez mniejszej lub większej torby pełnej słodkości nie sposób.
O sztandarowym produkcie tej firmy przeczytacie więcej we wpisie „Słodkie wafelki Manner”.

 

5 Casali

 

Na koniec mam dla was coś specjalnego – Casali!
Dwa ich produkty musicie koniecznie przetestować na własnych kubkach smakowych. Pierwszy to dość ekstremalne doznanie dla wielbicieli słodkości i rumu czyli kulki Casali Rum Kokos a drugie austriackie banany czyli Casali Schoko-Bananen. Trzeba ich doświadczyć osobiście i bez uprzedzeń.
Nic wam więcej o nich nie powiem 😉
Jeżeli znacie te austriackie słodycze napiszcie proszę w komentarzu jak wam przypadły do gustu?

 

 

 

 

Tym radosnym akcentem zamykam pierwszą porcję austriackich słodkich marek. Kolejna niedługo 🙂

Beata

 

 

 

You Might Also Like

12 komentarzy

  • Odpowiedz ula 1 czerwca z 10:09

    znam i jadłam wszystkie słodkości ale w Aidzie i Juliusu nie byłam – tylko widziałam witryny, zwykle uganiam się za lodami Zannonich i ulubioną kawą po irlandzku w Cafe Central, ale jak widzę czas to zmienić 😉

    • Odpowiedz Beata 2 czerwca z 09:10

      Jak Ci smakowały kulki i banany Casali? 🙂
      O wiedeńskich lodziarniach zrobię jakiś wakacyjny wpis, bo jest w czym wybierać.

  • Odpowiedz Hanna 1 czerwca z 10:16

    Ja kupuje Mirabell w prezencie- to taki wiedeński akcent.

    • Odpowiedz Beata 2 czerwca z 09:28

      Bez tych Mozartkugeln chyba nikt nie wyjedzie z Wiednia 😀

    • Odpowiedz ula 4 czerwca z 09:40

      Mnie bardzo , ja generalnie jestem słodkolubna, wiec mało co mi nie smakuje, lubię zarówno austriackie jak i niemieckie słodycze – szczególnie żelki są w Niemczech bardzo rozbudowanym działem ;), no jest czym wybierać. banany to moje musthave jak tylko się pojawiam w Wiedniu 😉

      • Odpowiedz ula 4 czerwca z 09:42

        nasi Przyjaciele zawsze nam je przywożą i to w wersji tej wypasionej czyli okrągłej „be podstawki” na wszelakie święta 🙂

  • Odpowiedz Maria 2 czerwca z 06:59

    Jako fanka kasztanów jadalnych we wszelakiej postaci uwielbiam Schokomarronni firm Heindl oraz Pischonger. Do kupienia w sklepach firmowych Heindl i czasem Billach w całej Austrii. Niestety z Aidą mam złe wspomnienia bo właśnie we wspomnianej przez Ciebie koło katedry zostaliśmy bardzo niegrzecznie potraktowani przez kelnera. Dodam że był to jedyny raz w Austrii kiedy spotkałam się z brakiem kultury u personelu jakiegokolwiek sklepu czy restauracji.

    • Odpowiedz Beata 2 czerwca z 09:30

      To była dopiero pierwsza 5 słodkich marek, będzie ciąg dalszy 😉
      Daj szansę Aidzie a kelner – no cóż, jak to człowiek mógł mieć gorszy dzień

  • Odpowiedz Anita 19 marca z 14:16

    Ciekawy artykuł 🙂 a wiesz może jak z dostępnością produktów w Polsce? Właśnie chcę zapolować na wafelki manner

    • Odpowiedz Beata 19 marca z 16:20

      Wafelki były kiedyś w Piotrze i Pawle oraz Kauflandzie, ale nie wiem czy nadal są tam dostępne 🙂

  • Odpowiedz Aleksandra 25 maja z 13:53

    Nie jestem fanką austriackich słodyczy, za wyjątkiem właśnie czekoladowych bananów( przypominają mi nieco ptasie mleczko) i świątecznych edycji marcepanów ( ze śliwką, morelami, etc.) Zawsze przed Bożym Narodzeniem muszę pilnować wagi 😀

    • Odpowiedz Beata 25 maja z 14:39

      Nawet Pischinger ze swoimi wafelkami w czekoladzie nie podbił Twojego podniebienia? 🙂

    Zostaw odpowiedź

    Translate »