Lubię słuchać muzyki na żywo.
Dawno temu, za górami, za lasami, po drugiej stronie Karpat, w kraju nad Wisłą, udawało mi się czasem cichutko wejść na próby do filharmonii. Siadałam sobie z tyłu, w ostatnim rządku foteli albo pacałam na podłodze korytarza przy otwartych drzwiach sali koncertowej i odpływałam.
Nie przeszkadzało mi, że to tylko próba, że czasem dyrygent przerywał i gadał, gadał, pokrzykiwał na muzyków. Miałam wrażenie, że wkradam się tylnymi drzwiami do innego świata.
Nie do końca się wkradałam, bo było wiadomo, że tam jestem i po prostu mnie tolerowali 😉
Lubię balet i operę.
Nie lubię oglądać teatru na żywo.
Nie podoba mi się. Uważam, że to wiele hałasu o nic, a bilety w słonej cenie. Lepiej się sztuki ogląda w ekranizacjach, czy teatrze telewizji.
Może miałam pecha i te moje kilka prób podejścia do sztuki dramatycznej, odgrywanej przed publicznością na scenie, było jakimiś wyjątkami, ale zniechęciło mnie skutecznie.
Dlaczego?
Ktoś smarkał, światło się psuło, fotele poskrzypywały, odgłos kroków aktorów chodzących po scenie przypominał tupot koni. Sami aktorzy, też nie popisali się mistrzostwem. Chyba, że to było mistrzostwo na tak abstrakcyjnych wyżynach, że ja prosta kobieta, mały robaczek, nie potrafiłam tego mistrzostwa odjazdu pojąć
Odechciało mi się płacić za bilety na coś takiego.
Za to w teatrze telewizji zakochałam się oglądając dawno temu a było to dawno, dla wielu z was moi kochani czytelnicy, ja cztery dychy na karku noszę, więc jak mówię dawno, to było dawno.
No i nagadałam się.
O czym to mówiłam?
Acha, o „Kobrze”. Nie, nie tej z rozpłaszczoną szyją i jadem w pysku.
Mówię o tej
„Arszenik i stare koronki” z Ireną Kwiatkowską, to jedno z moich ulubionych przedstawień.
Nie na „Kobrę” chcę was jednak dzisiaj zaprosić, a na sztukę Szekspira zekranizowaną z rozmachem i obsadą zapierającą dech w piersiach wielbicieli kina.
„Wiele hałasu o nic” nakręcono w 1993 roku.
Mamy tu zakochanych, którzy chcą się pobrać i nieco cynicznych przeciwników małżeństwa, płci obojga.
Gra aktorska na poziomie mistrzostwa.
Nie mogło być inaczej przy takiej obsadzie.
Występują, uwaga!
Kenneth Branagh, Denzel Washington, Keanu Reeves, Emma Thompson, Michael Keaton, Robert Sean Leonard, Kate Beckinsale.
Zobaczcie to koniecznie, w któryś jesienny wieczór
Beata
4 komentarze
Hooo! Oglądałam i mimo, że zwykle nie lubię filmów w tym stylu, ten naprawdę mnie zachwycił!
No ba! 😀
Tam wszystko mistrzowskie: muzyka, ruch kamery, światło, gra aktorów i ma się wrażenie oglądając to, że oni się świetnie bawią 🙂
Oj dobrze,że jesteś tak wymagająca…życie za krótkie,żeby zgadzać się na bylejakość .
Ja też uwielbiałam Kobrę 🙂
Stara Kobra to mistrzostwo !