Jesienią lubię chodzić po lesie.
Być między drzewami tuż po brzasku, gdy powietrze jest jeszcze rześkie nocnym chłodem. Gdy wszystkie stworzenia tam żyjące, zaczynają śpiewać, prychać, chrząkać i wychodzą z norek. Jest to taki trochę magiczny czas, przynajmniej dla mnie.
Zwykle, pretekstem do tak wczesnej, jesiennej wyprawy do lasu jest grzybobranie. Zbieranie grzybów i wszelakich darów runa w moim wykonaniu, jest nieco komiczne. Targam w jednej ręce jakiś koszyk a w drugiej aparat. Do zabrania w las statywu, brakuje mi niestety wolnej kończyny. Kiedyś eksperymentalnie zarzuciłam go na plecy i … Kiepsko to się skończyło, dla mnie i statywu. Ja zaliczyłam tylko siniaki i niegroźną ranę. Statyw złamania śmiertelne.
Teraz zabieram z sobą tylko tyle ile mieści mi się w kończynach górnych.
Moje zbieranie grzybów przynosi zwykle bardzo bogaty plon fotografii i kilka grzybków w koszyku, które starczają ledwo na zupę 😉
W tym roku nici z moich planów polowania na muchomory i borowiki. Nie dorwę żadnego kozaka ani rydza.
Zdrowie mnie w tym sezonie wyautowało z takich eskapad, więc pocieszam się przeglądając stare fotogrzybozbiory.
Te są jeszcze z polskiego lasu.
Ech…
Chcę na grzyby ….
12 komentarzy
Ja to już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz na grzybach byłam. Nie wiem czy bym teraz wiedziała które są jadalne. Od tych Twoich zdjęć zachciało mi się spaceru po jesiennym lesie. 🙂
Idź jak tylko masz gdzieś las w odległości przyzwoitej!
Jeszcze jest ładnie i kolorowo 🙂
Ja też zawsze ze sobą targam aparat ku niezadowoleniu męża. Wiecznie mi narzeka, że taszczymy niepotrzebny sprzęt 🙂
Aparat ważniejszy od koszyka 😉
Ale sie wystraszylam, ze strzelasz do zwierzat 😉
Ja?
Ja jestem upadły wegetarianin 😉
To znaczy normalny mój stan to vege, ale czasem, gdy dobre sushi widzę lub piekę jakieś skrzydlate dla M, to grzeszę. Ostatnio co kilka tygodni więc taki niepełnoczasowy veganin ze mnie
Jakie piękne zdjęcia 🙂 Gdzie Ty ten las znalazłaś? I tyyyyle grzybów 😀
To tereny grzybobrań rodziców więc nie mogę zdradzić sekretu 😉
Lubilem austriackie lasy, bywalem kiedys np w podalpejskich okolicach Gutenstein.
Serdecznie i wegetariansko z francuskiej emigracji,
Maciek
Szkoda tylko, że lasy są tu często pogrodzone, z zakazem wstępu, bo prywatne. Przynajmniej w okolicach Wiednia tak jest.
Gutenstein całkiem blisko. Musze podjechać i sprawdzić tamtejsze lasy.
Pozdrawiam wegetariańsko 🙂
Same niejadalne te grzybki, urok niezaprzeczalny 🙂
Dopiero sie przyjrzalem dokladnie grzybom, fakt to potworne trujaki… ale ladne. Bo polskie hehe…
Ale jakze wielu je – nadal – rzeczy niezdrowe, niejadalne, toksyczne, napchane chemia i mysli ze to „zdrowe” bo nazwa potrawy brzmi jakos tam zagranicznie albo wyszukanie.
A lasy i pagorki wokol Gutenstein sa raczej publicznie dostepne, ruiny zameczku tez.
Mimo tego, alpy cudniejsze i ten mikroklimat…