5 grudnia domy austriackich dzieciaków odwiedza Mikołaj i jego paskudny towarzysz Krampus.
O austriackich Mikołajach pisałam wam w ubiegłym roku TU, dzisiaj słów kilka poświęcę Krampusowi.
Diabeł – kumpel świętego
Chociaż go nie lubię to jednak jest to postać mocno wrośnięta w austriacką tradycję, więc mój subiektywny przewodnik po Austrii byłby niekompletny bez niego.
Kiedyś Krampus był po prostu diabłem, który chadzał z Mikołajem i o ile ten pierwszy wręczał prezenty grzecznym dzieciom to rogaty Krampus miał rózgę i przeprowadzał poważną rozmowę z tymi dzieciakami, które narozrabiały w minionym roku.
Jak na porządnego diabła przystało miał rogi, długi czerwony jęzor i nogi zakończone kopytami. Na grzbiecie zwykle futro, ale bywały i bardziej cywilizowane Krampusy odziane według mody swojego czasu jak ten niżej.
Ważnym jego wyposażeniem była rózga – Krampus bez niej lub bata to nie był Krampus.
W końcu osobnik ten miał dyscyplinować urwisów.
Wizerunki takiego diabła znajdziecie na starych kartkach i rycinach.
Blisko było austriackiemu diabłu towarzyszącemu Mikołajowi do polskich Rokitów i czartów.
Potwory górą
Dosyć niedawno, bo w połowie ubiegłego wieku Krampus ewoluował.
To, że od jakiegoś czasu ten towarzysz Mikołaja zamienił się w zgraje paskudnych rogatych i kudłatych stworów łażących po miastach to jedno.
Drugie to ewolucja jego wyglądu. Z diabelskiego, strasznego dla dzieci, czasem pokracznego gościa w masce z rogami i futrzanym kubraku na grzbiecie, zmienił się w demoniczną postać rodem z horroru.
Dzisiaj Krampus jest postacią o odrażającej fizjonomii. Jego rogi są ogromne a ich ilość niekoniecznie ogranicza się do jednej pary wyrostków. Coraz dalej mu do znanego ze starych pocztówek diabła z długim czerwonym jęzorem.
W okresie świątecznym organizuje się parady Krampusów, festiwale tych brzydali. Dzisiaj ta drugoplanowa w sumie postać, zaczyna w kulturze masowej odsuwać w cień dobrego Heiliger Nikolaus – Świętego Mikołaja.
Dorośli lubią najwyraźniej potwory i takie zabawy – takie mamy widać czasy.
Dobrze, że dzieci te grzeczne i niegrzeczne nadal czekają jednak na wizytę Mikołaja w nadziei na prezenty.
Życzę nam wszystkim, by Krampus omijał nasze domy, bo przecież byliśmy grzeczni 😉
Beata
3 komentarze
Chryste Panie, toż nie znając tej tradycji zawał murowany!
Nawet znając czasem można być go bliskim gdy to coś nagle wyjdzie z za rogu 😀
Nawet w jego imieniu jest coś przerażającego 🙂