Przychodzi taki moment, że człowiek musi spakować torbę i ruszyć przed siebie.
Podobno to objaw kryzysu wieku średniego.
Hm…
Co to takiego ten wiek średni?
Koło czterdziestki , powiada większość moich znajomych.
No dobra może to i to.
W każdym razie uczę się nowego miejsca, języka i siebie od nowa. Ciekawe doświadczenie.
Pamiętam taką wielce pouczającą scenę z nieco infantylnego filmidła jakim jest „Uciekająca panna młoda”.
Gere pyta Julie Roberts jak to jest, że raz lubi jajka w koszulkach, raz jajecznicę. No może nie dokładnie takie wersje jaj ale wkoło nich i lubień własnych sprawa się kręciła.
Nie jest ze mną aż tak źle, jak z biedną Julią w tym filmie, ale… Jakoś tak się porobiło, że muszę na nowo ustalić swoje priorytety, lubienia i chcenia.
Zastartować po małym resecie najlepiej w nowym miejscu. Jakoś tak moja droga była przez Opatrzność prowadzona, że nawet nie za bardzo jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie jak to się stało, że dzisiaj mieszkam nad Dunajem.
Wszystko, no prawie wszystko jest nowe.
To trochę dziwne gdy trzeba znaleźć nowe lubienia w tak drobnych sprawach jak szampon, chleb, miejsce do spaceru.
O oswajaniu Wiednia będzie więc tu dużo.
A jutro idę do DM-ki poszukać czegoś niedrogiego i w miarę naturalnego do polubienia. Od czegoś trzeba zacząć 🙂
Brak komentarzy