Kocham jesienne światło.
Jest jednego dnia kontrastowe i pełne, a drugiego miękkie, stonowane, przebijające się przez mgiełkę.
Zresztą, jesień sama w sobie jest cudna. Kolory, zapach.
Echy i achy teraz mam w sercu i głowie na samą myśl o tym.
Nie o jesieni jednak dzisiaj chcę pisać a o czymś sfotografowanym w takim pięknym jesiennym słońcu.
Będzie o trinkbrunnen, czyli poidełku z Praterstraße.
Takie małe coś, co cieszy.
Jest to i mała fontanna, i woda do picia dla spragnionych.
Widzicie te trzy wodopoje?
>Dla ptaków na górze, środkowy dla ludzi, a na dole miska dla psa.
Tu jest i fundator poidełka „dla spragnionych w tym mieście dedykował” („DEN DURSTIGEN IN DIESER STADT GEWIDMET”), a jest nim Wiener Messen.
Wiem, że jest ich więcej w Wiedniu.
Zapoluję na nie, tak jak kiedyś polowałam na nowe krasnale we Wrocławiu.
Brak komentarzy