Słownik austriacki, to mój mały projekt, pomocny w opanowaniu różnic między standardowym niemieckim (Hochdeutsch) a tym używanym w Austrii (Österreichisches Deutsch).
O podstawowych różnicach między tymi dwoma wersjami niemieckiego pisałam we wpisie „Austriacki niemiecki, czyli niemiecki przyjazny dla ucha”.
W słowniku skupię się głównie na słówkach.
Na razie mam w planie publikować go cyklicznie raz w miesiącu, w każdym wpisie umieszczając kilka słów. Jako że dopiero się uczę tego języka chwilami może być nawet śmiesznie 😉
Pomysł na słownik podoba się wam ?
Na start, dla wzmocnienia ciała kilka słów z związanych z jedzeniem.
Drożdże to die Hefe, ale nie w Austrii. Tu to die Germ.
Drożdże przydadzą się do upieczenia bułek i tu kolejna niespodzianka.
Bułka w Austrii to die Semmel a nie niemiecka das Brötchen.
Ciekawe czy znane mi z dzieciństwa śląskie „zemły” mają swój rodowód w austriackich semmelkach?
Opowiem wam pewną historyjkę z bułkami związaną.
Miejsce akcji piekarnia wiedeńska.
Bohaterowie to:
– sprzedawczyni z pochodzenia Niemka;
– klientka starsza rodowita Wiedenka;
– tłumaczka z austriackiego na niemiecki, Polka od ponad dwudziestu lat osiadła w Wiedniu.
Klientka z uśmiecham na twarzy zaczyna od austriackiego „dzień dobry” czyli „Grüß Gott!” i prosi o dwie bułki czyli zwei Semmel.
Sprzedawczyni robi wielkie oczy i pyta swoim perfekcyjnym Hochdeutschem „co pani podać???”
Wciąż uśmiechnięta klientka powtarza tyle, że wolniej „Bitte, zwei Semmel„.
Starsza pani zaczyna podejrzewać, że ma do czynienia z uczącą się dopiero niemieckiego sprzedawczynią, która opanowała akcent, ale zasobem słów podstawowych w jej fachu nie grzeszy.
Sprzedawczyni z lekką paniką patrzy po półkach pełnych bułek i chlebów, starając się odnaleźć owe semmele.
Widząc te dość zabawną dla postronnego obserwatora scenę, gdy dwie osoby od urodzenia mówiące po niemiecku nie rozumieją o co jedna drugą pyta, wkracza do akcji nasza rodaczka.
Pani prosi o bułki – das Brötchen, a tu bułka to die Semmel.
Starsza Wiedenka na to „Przecież to oczywiste, mówię przecież po niemiecku.”
Nasza rodaczka „Oczywiste, oczywiste, ale pani sprzedawczyni nie zrozumiała, bo jest Niemką”.
„Aaaaa! No tak, no tak” – na to starsza pani, pakując bułki do siatki. Kiwa przy tym ze zrozumieniem głową.
Zabawne?
Tak a do tego opisałam prawdziwą sytuację z piekarni.
Zostańmy przy bułkach jeszcze na moment.
Bułka z masłem i dżemem na śniadanie – lubicie?
Ja lubię, przyznaję się. Najlepsza to oczywiście kajzerka.
Kajzerka to die Kaisersemmel nad Dunajem a nie das Kaiserbrötchen.
Bułka z marmolada to die Marmelade-Semmel
Chociaż marmolada die Marmelade, jest w standardowym jak i austriackim niemieckim, to powidła są już nad Dunajem der Powidl a nie das Pflaumenmus.
Na chwilę przy marmoladach zostanę. W Austrii bardzo popularna jest die Marillenmarmelade, czyli konfitura z moreli.
Die Marille, to po prostu morele, a nie jak w Niemczech die Aprikose.
W sklepie na pułkach znajdziecie oczywiście die Marillenkonfitüre, ale jecie już bułkę z die Marillenmarmelade.
Te bardziej tradycyjne firmy lub stylizujące swoje wyroby na takie „jak u mamy” czy „jak u babcie bywało”, będą miały na etykiecie wyłącznie die Marillenmarmelade.
Swoją drogą, jaka jest różnica między dżemem, konfitura i marmoladą?
Beata
17 komentarzy
Zanim tu nie przyjechałam, nie zdawałam sobie sprawy z tych różnic. Austriacka wersja niemieckiego mimo wszystko wydaje się dużo przyjemniejsza dla ucha.
Jest przyjemniejsza.
Podoba mi się dialekt ze Steiermarku. Kompletnie nie rozumiem co mówią ale brzmi fajnie 🙂
Cudne te Twoje opowieści.
U mnie we Włoszech jest za to sporo dialektów, co wiocha to inny.
Kiedyś słyszałam jak ktoś mówi MAINA i MAINA… se mysle co to jest?
Potem słysze: Kupiłem se nową MAINA!!! Ok. Grtulacje… ale co to jest?
Jak go zobaczyłam w nowym samochodzie to zrozumiałam skąd to jego szczeście, że sobie coś kupił.
Maina = Samochód
Dobre!
Dialekty są naprawdę fajne.
Człowiek myśli że coś tam już rozumie a tu odezwie się dziadek spod Grazu do niego na ulicy i…nawet nie wiedziałam, że to było po niemiecku 😀
Ja bardzo lubię Germknödel 🙂
Świetna anakdotka 🙂
O.
Germknödel! Ten sosik 😀
Pycha.
Cudne, uwielbiam Austrię. Polecam serial 4 Frauen und ein Todesfall do osłuchania się z austriackim i to jeszcze z gór;-)Czekam na więcej różnic. Z kursu w Wiedniu pamiętam, że różnice są też w niektórych rodzajnikach.
Dziękuję za namiar na serial 🙂
Austriacki niemiecki jest przebogaty w dialekty. Tego ze Styrii praktycznie nie rozumiem w ząb, ten z Burgnerlandu jest całkiem inny od tego jak mówią w Niederösterreich a Wiedeń to jeszcze inna bajka 🙂
Die Semmel mowi sie na bulki takze w Bawarii.Ja mieszkam niedaleko Stuttgartu w Schwäbische Alb tu to dopiero jest dialekt .Ludzie tutaj nie sprechen tylko schwätzen,bulka to Weckle a kurczak zamiast niemieckiego Henchen to Kekele 🙂
Cale poludniowe Niemcy to dialekty niemieckiego bardziej podobne do niemieckiego uzywanego w Austrii niz do Hochdeutscha uzywanego w polnocnej czesci Niemiec.
Grüssle aus Schwabenlendle
Pisząc „Henchen” masz pewnie na myśli „Hähnchen”.
„Kekele” – fajne,nie znałam :)W Austrii kurczak często bywa po prostu kura czyli „Huhn”, bywa też „Hendl”
Oczywiscie masz racje” Hähnchen”. Ja poznawalem jezyk niemiecki w polnocnych Niemczech gdzie uczylem sie Hochdeutsch. Prace znalazlem na poludniu w Baden-Württenberg w Schwabii,i przypominam sobie pewne zdarzenie w Gasthausie.Poszedlem do Gasthausu w malej wiosce zjesc obiad ,po zamowieniu obiadu wlasiciel zapytal mnie „ob ich mich bressiere?” a ja to zrozumialem jako „ob ich mich rasiere?” i zdumiony odpowiedzialem mu „das ist doch meine Sache” wtedy on sie usmiechnol i powiedzial mi ze „bressiere” po schwabsku to to samo co po niemiecku ” eilig haben” 🙂
W pracy na poczatku to dopiero byly problemy ze zrozumieniem, dookola wszyscy gadali schwabskim dialektem a do tego moj bezposredni przelozony byl z gornej Bawari i tez nadawal swoim dialektem.
Zdarzylo mi sie takze kiedys pracowac z Turkiem wychowanym w Wiedniu i musze przyznac ze mimo jego melodyjnego niemieckiego rozumialem go lepiej niz Niemcow mowiacych tutejszymi dialektami.
Ach te dialekty niemieckie. Człowiek uczy się „niemieckiego” a później w praniu okazuje się, że tak praktycznie nikt nie mówi na co dzień 😉
Dialekt wiedeński jest przedziwny ale fajny! Ledwie wyjedziesz kawałek za miasto a tam całkiem inny język.
niestety nie ze wszystkim moge sie zgodzić… wystarczy iść do sklepu i wziąć pierwszy z brzegu chleb i drożdże są Hefe. Także to nie do końca tak jest. To samo z lodówką częściej się spotykam tutaj (w Wiedniu) z jej Niemieckim odpowiednikiem niż austriackim. Natomiast bułki jak najbardziej Semmel.
Hm.. no to pierwszy z brzegu sklep – popularna Billa gdzie nawet Dr. Oetker sprzedaje Germ nie Hefe i cała ścianka drożdży w austriackim brzmieniu, różnych producentów http://www.shop.billa.at/germ
Co do lodówki, to nawet tak szacowna instytucja jak wiedeńskie Muzeum Techniki używa Eiskasten
http://www.technischesmuseum.at/eiskasten
Sklepy i handlarze stosują raz jedno raz drugie słowo, bo jak to z dialektem bywa, jest on często mówiony a pisze się już tak niekoniecznie.
Kupując lodówkę w Saturnie będziesz rozmawiać o dwudrzwiowej Eiskasten. Sprzedawca wskaże kartkę z parametrami owej a na niej będzie figurować Kühlschrank, w kasie zapłacisz znowu za Eiskasten ale gwarancje dostaniesz na dopiero co kupiony Kühlschrank 😉
Czasem połapanie się w dialektach bywa wyzwaniem i dlatego je kocham 🙂
Nie żebym się czepiała, ale cztery bułki to chyba jednak będzie „vier Semmel”;P Ale świetny blog, naprawdę. Zaczynam dopiero poznawać tajniki „austriackiego”:)
Mój błąd. Bułki były dwie.
Miłego dnia 🙂
Miałem podobna historie ze mną w roli głównej 🙂 prosiłem panią w sklepie o „Brötchen” a pani zrobiła wielkie oczy i nie wie o co chodzi 😀 Aktualnie mieszkam w Graz i myślałem że znam niemiecki, ale jak chłopaki z roboty czasami zaczynają rozmawiać między sobą, to pojęcia nie mam o co im chodzi….