Wiedeński fiakier nosi na głowie obowiązkowo melonik.
Ubrani stonowanie, spokojnie, bez udziwnień, co jest jak dla mnie plusem.
Fiakrami są we Wiedniu mężczyźni i kobiety, ale tych pierwszych, jest zdecydowana większość.
Aby zostać wiedeńskim fiakrem trzeba znać miasto, jego historię, bo często dorożkarz staje się przewodnikiem snującym opowieść o mieście i uliczkach, po których obwozi swoich gości.
Oczywiście musi umieć obchodzić się z końmi i zdać egzamin Fiaker-Führerschein.
Fiakrzy bywają dość malowniczymi typami i fotogenicznymi.
Chociaż może nie zawsze są zachwyceni, gdy widzą wycelowane w siebie oko obiektywu.
Same dorożki są zawsze dwukonne. Ich postoje znajdziecie w pobliżu takich miejsc jak Hofburg, Katedra, Schönbrunn.
Można podejść i pogłaskać konia, a są śliczne trzeba przyznać. Chociaż czasem mam wrażenie, że gdy mijają ludzi zapatrzonych , zagadanych, zajętych swoimi aparatami i sobą, pałętających się pracującym koniom pod kopyta, to mają ochotę tego podgryźć, a tamtego zdzielić podkutym kopytkiem w cztery litery 😉
O samych dorożkach pisałam już TU. Znajdziecie tam więcej fot.
Przejażdżka dorożką to dość droga impreza dla jednej osoby, ale dla czterech już znośna.
Krótka przejażdżka, trwająca około 20 minut kosztuje 50 euro. Długa, 40 minutowa to już wydatek nawet 80 euro.
Nie wiem dlaczego ten pokazał mi jęzor.
Był zadowolony, że nie wsiadam i może sobie jeszcze postać pod pałacem czy przeciwnie?
Beata
Brak komentarzy