Rozgrzejmy tegoroczne Święta

1 grudnia

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia nie zapowiadają się ciekawie. Jarmarki świąteczne praktycznie umarły, rodzina z zagranicy a często nawet ta mieszkająca przy sąsiedniej ulicy nie zasiądzie przy tym samym stole w Wigilię. Robi się smutnawo, pusto i nieco dołująco.

Po 9 miesiącach mam naprawdę dosyć tej atmosfery grozy i nakładanych na nas coraz nowych ograniczeń, coraz dziwniejszych, czasem sprzecznych z sobą.
Czy cały ten rok musi być pod znakiem strachu przed wirusem, jednym z tysięcy, jakie wkoło nas kręcą się każdego dnia?
Czy podtrzymywanie nastroju grozy podawaniem codziennie liczby zmarłych na jedną wybraną chorobę pomaga w rozwiązaniu problemu czy ma inny cel?

2020 ukradł wiosnę, lato i podróże, zabrał jesień, a teraz chce odwołać Święta Bożego Narodzenia. Ja mam dosyć. Gest Kozakiewicza z olimpiady w Moskwie jest tu najlepszą odpowiedzią na tę mgłę strachu.

 

Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z ciepłem, miłością, bliskością tym, co dobre, bezpieczne. Są przeciwieństwem tego co sączą do uszu i stawiają nam przed oczy media i kolejne obwieszczenia. Codzienność 2020 to zamrożona gospodarka, relacje między ludźmi, przekładane spotkania, podróże, śluby…
Rozgrzejmy Święta Bożego Narodzenia i wbrew temu co jest wkoło, niech tegoroczne będą zapamiętane jako fala ludzkiej życzliwości, ciepła, troski i pamięci o innych.

 

Wiesz, co najbardziej niszczy nas, a teraz będzie to wyraźnie widać w Święta?
Nakazany praktycznie w większości krajów tzw. dystans społeczny. Rozwala on relacje międzyludzkie, budzi poczucie zagrożenia – bo przecież każdy, kto się zbliży na mniej niż metr, jest zagrożeniem. Należy więc być nieufnym, podejrzliwym i izolować się na wszystkie możliwe sposoby.
Odległość, w jakiej mamy mijać innych ludzi bliskich nam czy też obcych jest różna. Według niektórych ustalających go to 1 metr zapewnia bezpieczeństwo, a według innych potrzebne są 2 metry. Wszystko zależy od kraju i osób decydujących o tym jak blisko innych możemy być, by nas nie dopadła śmiertelna zaraza. Jeżeli wyczułeś tu sarkazm, to masz rację, jest i to w sporej ilości. Dlaczego pozwalam sobie na takie podejście do całej tej koronkowej sytuacji wyjaśnię za jakiś czas. Teraz powiem tylko, że od połowy października zniknęłam z bloga i social mediów, bo chorowałam. Było dosyć hardkorowo, był szpital, lęk. Przeżycie to pozwoliło mi spolaryzować wiele ocen, poglądów, doświadczyć na własnej skórze chorej dziwności 2020 roku.

 

Życie w małym zamkniętym kociołku domowników, dla szczęściarzy nieuziemionych na home office otoczonych jeszcze ludźmi z pracy, powoduje dziwne zmiany w postrzeganiu świata, jaki nas otacza. To, co na zewnątrz jest obce i groźne, a jednocześnie czujemy się jak w klatce. Jak życie uczy nawet mały zwierzak zamknięty na małej przestrzeni albo zaczyna być agresywny, albo wpada w depresję i gaśnie.
Po tych 9 miesiącach życia w dziwnym 2020 roku co zaczyna rosnąć u Ciebie: strach czy zaczynasz łapać doła?

 

Powiem Ci jak patrzę na to co mnie otacza w 2020 od miesiąca:
Widzę, że można to pokonać przestając się bać, zadając pytania, dużo kłopotliwych a podstawowych pytań i reanimując wszystko to co dobre, co niesie nadzieję i miłość.

 

Święta taką nadzieję niosą.
Kiedyś, nim internet zdominował kontakty między ludźmi, wysyłało się kartki świąteczne, a do nich często dołączony był mały opłatek z oderwanym kawałkiem. Było to takie symboliczne wspólne świętowanie.
Czasem kartka nie pomieściła wszystkiego, o czym chciało się powiedzieć i dostawała wkładkę w postaci listu. Dzwoniło się też do rodziny a życzenia i rozmowy często przeciągały na kolejne długie minuty. Dzieciaki śpiewały kolędy cioci zza oceanu czy dziadkom mieszkającym na drugim końcu Polski. Część rodziny zjeżdżała na święta do domów. Wigilia łączyła kilka pokoleń przy jednym stole.
Dzisiaj to rzadkość. Niestety w tym roku osobne stoły wigilijne dla dziadków i wnuków, dzieci i rodziców, będą z różnych powodów obecne w wielu, wielu domach.
Kiedyś na osłodę i otarcie łez, że daleko, że samotnie, przychodziły paczki ze świątecznymi smakołykami. W tym roku być może taka paczka dotrze do wielu, a inni z powodu dziwności 2020  jej nie dostaną.

 

Zastanawiałam się, co może być ciepłem i światełkiem rozjaśniającym ten ponury czas jaki mamy, co działa na przekór zionących liczbami strachu mediom i nakładanych na nas kolejnych zakazów?

Pamięć, troska, bliskość, miłość – one są tu lekiem, a dla niektórych będą kołem ratunkowym.

 

Tradycyjnej kartki lub listu być może nie wysyłałeś od dawna, a jeżeli już jakąś niosłeś na pocztę, może była dość standardowa w formie i treści. Co ty na to, by w tym roku zrobić je samemu, wysłać do wszystkich bliskich, znajomych i tych, których lubimy?

Tak wiem, trochę zapłacimy za znaczki, ale czy lubisz to uczucie, gdy niespodziewanie dostajesz kartkę z dalekich krajów od przyjaciół?
Ja uwielbiam!

 

Drukarka ułatwi sprawę, gdy trzeba więcej bazowych kartek, lub martwisz się, że masz brzydki charakter pisma i Twoich życzeń nikt nie odczyta.

 

Omijajmy w tym roku łatwiznę, jaką dają Facebook i inne social media.
Zróbmy to po staremu.
Telefon do rodziny czy przyjaciół w święta to dobry pomysł, ale mam także alternatywne rozwiązanie dla nieśmiałych, którzy stresują się, że będą przeszkadzać w rodzinnym spotkaniu. Nagraj życzenia i kilka zdań niosących otuchę, mówiących o tym, że pamiętasz i prześlij w mailu, wiadomości.

 

W tym roku nie możesz zasiąść przy stole z bliskimi, ale nie jest takie ważne czy są oni na sąsiedniej ulicy, w innym mieście czy kraju – możesz podzielić się z nimi swoimi świątecznymi smakołykami, wysłać mały prezent – nawet jeżeli wcześniej tego nie robiłeś. Szepnę jeszcze, że krąg tych osób, do których zwykle ślesz życzenia czy domowe pierniczki, może warto w tym roku rozszerzyć o dawno niewidzianą kuzynkę, kumpla ze studiów, z którym miałeś latem zjeść pizzę w Neapolu, ale wiadomo co plany wam skasowało.

 

Skróćmy takimi prostymi gestami ten dystans społeczny, który od miesięcy tworzy się między nami.

Przez to ciepło, pamięć, życzliwość i troskę poczujmy, że nie jesteśmy samotnymi wyspami w świecie, który odleciał w strach i niepewność.

 

Jeżeli zechcesz podzielić się ze mną swoimi kartkami i pomysłami na to jak zanieść odrobinę świątecznego ciepła, światełko nadziei innym lub podzielisz się tym wpisem i pomysłem, umieść proszę ten hasztag #rozgrzejmyswieta przy swoim wpisie na Facebooku lub Instagramie. Będzie to prezent dla mnie, mówiący mi, że udało się i wbrew temu co wkoło, tegoroczne Boże Narodzenie ogrzeje wiele serduch, wywoła uśmiech u tych, którzy się tego nie spodziewali a może i uroni się kilka łez wzruszenia. Skróćmy ten wymuszony dystans społeczny, okazując sobie troskę i interesując się sobą nawzajem.

 

Święta gościły już nie raz na blogu. Odwiedzisz tu wiedeńskie jarmarki świąteczne, upieczesz ze mną austriackie ciasteczka Vanillenkipferl, poczytasz o pierwszej świątecznej choince w Wiedniu. Niżej świąteczne teksty z bloga a pod nimi dwie kartki, które możesz wykorzystać do celów prywatnych, wysyłając rodzinie, bliskim i dalszym, o których pamiętasz w tym przedświątecznym czasie. Dwie kartki są przygotowane do druku na jednym arkuszu jako PDF o wielkości A4. Po wydrukowaniu pliku otrzymasz dwie składane kartki formatu A6. Dobrze wyglądają na papierze 200 g/m². Papier z bloku technicznego także się tu sprawdzi.

 

Święta na blogu

Jarmark świąteczno-noworoczny pod pałacem Schönbrunn

Słowniczek na Boże Narodzenie

Pierwsza choinka bożonarodzeniowa w Wiedniu. Henrietta – pani Księstwa Cieszyńskiego

Vanillenkipferl – austriackie ciasteczka bożonarodzeniowe

Glühwein – austriacki grzaniec

10 faktów o Bożym Narodzeniu w Austrii

Najbardziej znana kolęda pochodzi z Austrii

Święta Bożego Narodzenia po austriacku

Słodkości na wiedeńskim kiermaszu

Wiedeński kiermasz bożonarodzeniowy

Mikołajkowa opowieść przy szklaneczce wiedeńskiego ponczu

 

Kartki do pobrania

Kliknij TU

 

Niech tegoroczny Adwent będzie naprawdę ciepły, serdeczny. Bądźmy blisko siebie.

Beata

 

You Might Also Like

5 komentarzy

  • Odpowiedz Adam B. 2 grudnia z 16:20

    Bardzo dobry pomysł! Wpadliśmy na to samo (mniej więcej) w tym roku i zrobiliśmy nasze włąsne pocztówki, z naszymi zdjeciami (przez jeden z dostępnych programów online, które to umożliwiają).
    A co do reszty – pierwszy raz od dawna nie byliśmy na jarmarkach świątecznych w Wiedniu… Ale trzeba być dobrej myśli!

    • Odpowiedz Beata 3 grudnia z 11:10

      Cieszę się, że mieliście podobny pomysł!
      Jarmarki, robiły atmosferę przedświąteczną w Wiedniu.
      Pozdrawiam ciepło z białego dzisiaj Wiednia. Spadł właśnie pierwszy śnieg! 🙂

  • Odpowiedz Ula 7 grudnia z 08:50

    Bardzo mądry wpis! Napędzanie paniki, statystyki z palca wyssane. Sprzeczne zarządzenia. I ludzie, którzy się bezmyślnie temu wszystkiemu poddają.

    • Odpowiedz Beata 7 grudnia z 10:58

      Strach często pcha ludzi do takiego zachowania. Wiara, że „oni” – tu można wstawić polityków, dziennikarzy, medyków, władze miast itp. wiedzą co robią i chcą zawsze dobra społeczeństwa to naiwność. Warto sprawdzać informacje, patrzeć na ręce politykom, wszelkiej władzy i konsultować z innymi medykami diagnozy.
      Okazanie ciepła, troski zmęczonym już sytuacją ludziom pomaga w pokonaniu strachu a to przywraca trzeźwe myślenie 🙂

  • Odpowiedz Darth Artorius 7 grudnia z 22:20

    Wirus wirusem a zjeść trzeba. Ale co właściwie je się w Wiedniu na Wigilię i Boże Narodzenie ? Oprócz grzańca i ciasteczek ? Jakaś ryba, sledź ? Strudel ?

    Chyba mam marne szanse na Święta po wiedeńsku w Polsce. Nawet strudla z serem nie ma gdzie kupić. Wiener Melange nie ma 🙁

  • Zostaw odpowiedź

    Translate »