Jesień na całego.
Ogródek powoli zasypia.
Z ziół została bazylia i tymianek, jakie takie zielono soczyste. Melisa, mięta, oregano są już mocno podstarzałe.
Na róży mam owoce. Są aż trzy.
Dzikie, na skraju winnic mają ich zdecydowanie więcej.
Jedna roślina w ogródku zgłupiała całkowicie. Rośnie tam dynia opóźniona w rozwoju.
To prawda, że do jej niedorozwoju przyłożył rękę M. Wysiał ją dopiero w lipcu. Nasionka nie miały zamiaru wyleźć z ziemi do końca sierpnia. Gdy już odpuścił i uznał, że poniósł całkowitą porażkę jako dyniogrodnik, kilka roślinek niemrawo pokazało maleńkie liście. Nie dawałam im szans, bo rosły tak jakby za chwilę miały paść. Takie dyniowe niewyrostki. Pod koniec września coś im odbiło, uznały, że czas zakwitnąć. Liście zrobiły się wielgachne, a w październiku kwitną.
Ba! Zawiązały dwa owocki 🙂
M tryumfuje i nazywa mnie kobietą małej wiary w dyniowe siły witalne.
Hm…może coś w tym jest.
Stałam sobie wczoraj i gapiłam się na kolejne kwiaty na dyniowym pnączu.
Czy ja aby nie za szybko czasem odpuszczam?
Jak chyba każdy, mam swoje opóźnione w rozwoju sprawy, plany, rzeczy, za które zabrałam się późno.
Zbyt późno, jak sądzę.
Czy jednak to znaczy, że nie doprowadzę ich do końca?
Zaczynam kibicować tej upartej roślince.
Jak jej się uda … to mnie może też….
4 komentarze
Miałam tak samo z moją pierwszą dynią. Tyle że posadziłam ją normalnie, ale nie chciała rosnąć. Już ją spisałam na straty i wyjechałam na miesiąc. Po powrocie zobaczyłam gąszcz dyni i zawiązki owoców. W efekcie tylko 2 przetrwały i dorosły do całkiem dużej formy. Niestety już przymrozki były, więc musiałam ściąć 😀
Mam nadzieję, że naszej uda się jakoś dociągnąć owocki do dojrzałości 🙂
Dopiero teraz tutaj trafiłam przez moją opóźnioną dynię, która dopiero teraz kwitnie. I jak, udało się z tymi owocami? Urosły? 🙂
Niestety nie, to była bardzo opóźniona dynia. Kwitła w połowie października. Za to kwiaty miała piękne 🙂