Ostatnio mam wrażenie że świat zwariował. Jednak, to nie on zwariował, a jedynie ja, za dużo czasu spędzam, śledząc wydarzenia, dziejące się na nim. Od Majdanu, Ukrainy, nie da się uciec. To dzieje się w Europie, więc chyba normalną jest rzeczą, że skupia uwagę. Pamiętam piekło, które rozpętało się na Bałkanach i zmieniło Jugosławię w koszmar, na długi czas. Teraz protesty w Bośni i Hercegowinie i ta, już wojna domowa, a może jeszcze tylko protesty na Majdanie i w innych miastach sąsiada Polski.
Patrzę na to i z jednej strony żal mi ludzi, których rozumiem. Chcą się wyrwać spod buta Rosji, bo choć teoretycznie niepodlegli, to jednak nadal panują tam oligarchowie i ruski model władzy. Niepokoją mnie czerwono-czarne flagi na Majdanie. Banderowskie sentymenty Ukraińców, nie wróżą dobrze przyszłości. Skrajne nacjonalizmy nigdy nie dały nic dobrego. Media europejskie zapomniały o wojnie w Syrii, a tam dalej trwa piekło. Historie ludzi, a zwłaszcza kobiet, które wpadły w łapy stroną konfliktu, są przerażające. Skala manifestacji w Wenezueli kompletnie mnie zaskoczyła. Tak od jednego info o naszym zwariowanym świecie targanym konfliktami szłam do drugiego info o dziejących się okropnościach, na planecie na tyle dużej, że każdy może mieć na niej swoje miejsce do życia, bez włażenia na głowę i z butami w życie innych. Przytłoczyło mnie to i uświadomiło własną niemoc wobec tej zawieruchy, przelewającej się przez kontynenty.
Bo co mogę?
Wiedzieć o tym co się dzieje na świecie, a wiedzę brać z różnych źródeł, by nie stać się ciemną masą, sterowaną przez media tej, czy innej opcji. Mogę mówić, mieć swoje zdanie na każdy temat, ale pomóc tak naprawdę, tym gwałconym kobietom z Syrii, strzelającym do siebie na Majdanie, nie mam możliwości w realny sposób. Nie pojadę do Kijowa opatrywać rannych, nie odbije porwanych koptyjskich dziewczyn z rąk egipskich muzułmanów, biorących je siłą za żony i zmuszających do przejścia na islam.
Nie mam wpływu na makrokosmos, który mnie otacza. Mogę uporządkować i starać się mieć wpływ na własny mikrokosmos. Tak, mam teraz jeszcze mocniejszą potrzebę, zbudowania ładu i porządku wkoło siebie. Takiego od spraw banalnych jak porządek na biurku, po zastanowienie się, co naprawdę jest mi dożycia potrzebne, by nie zagracić go różnymi duperelami. Zdecydować, czy zwisa mi i powiewa, jaki tusz kupię byle był dobry, czy też naprawdę rusza mnie los zwierzaków, które przechodzą gehennę na testach. Zdecydować, komu i na co poświęcać czas, bo doba ma tylko 24 godziny i nie naciągnę jej do 30.
Zamiast łazić przybita, postanowiłam cieszyć się tym co mam tu i teraz. Dzięki Bogu, mam mały ale dom, ludzi których kocham, kota wariata, który zawsze umie wprawić mnie w dobry nastrój. Mieszkam w pięknym mieście, które ciągle odkrywa swoje nowe zakątki przede mną. Mogę pić dobra kawę w ulubionym kubku i za to wszystko być wdzięczna, bo wdzięczność to stan umysłu, tak jak radość, smutek, strach. No i najważniejsze, moim zdanie, nasz makrokosmos targany wojnami, gdzie koncerny rządzą światem składa się z miliardów mikrokosmosów. To one decydują o kształcie dnia dzisiejszego , jutrzejszego.
Nagadałam się, a co teraz z tym zrobię?
Zacznę od sprawdzenia listy firm, stosujących naturalne składniki, nie przeginających z chemią w jedzeniu i kosmetykach, nie testujących na zwierzętach swoich produktów. Do tej listy dostosuje nasze zakupy. Wiem, nie zaboli to koncernów, bo jestem małą mrówą dla nich ale…to kropla drąży skałę. Ważne by tych kropel była odpowiednia ilość. Gadanie o pomocy dla Ukrainy nic nie da.
Bo jak im pomóc?
Sami muszą wywalczyć swoją wolność. Nie jestem w ich skórze i nie wiem jaką cenę warto za nią zapłacić. Z zewnątrz jedyne co można, to patrzeć na ręce rządzącym, by pilnowali takiej Rosji, by nie weszła tam i nie udzielił bratniej pomocy Janukowyczowi. Oni to lubią. Pomagali Węgrom w 56 roku, Czechom w 68.
Może to już czas, zadać samym Ukraińcom pytanie, o te czerwono-czarne flagi i plany, jakie ich skrajnie nacjonalistyczni protestujący towarzysze, mają na przyszłość, co chcą zaproponować, gdy przejmą władzę swoim sąsiadom np. Polsce. Sympatię i współczucie dla ludzi na Majdanie mam ogromne, ale ostatnio to pytanie, nurtuje mnie coraz bardziej.
No Comments