Pierogi ruskie, jedno z dań marzeń mojego M.
Buczy za uchem o ruskich tak, że aż serce się kraje, więc trzeba zabrać się za lepienie.
On marzy, bym je zrobiła, a ja by zdobyć twaróg. Taki nasz, normalny kostkowy. Niestety ale Austria należy do wielu krajów, w których jest on nieosiągalny. O ile na sernik od biedy znalazłam zamienniki, to do pierogów one nie pasują za grosz.
Pozostaje prosić znajomych jadących do kraju o taki pakunek białego, niezbędnego do ruskich.
Tym razem moja nieoceniona mama zadała to ważne pytanie:
„Nie macie ochoty na ruskie? Twarożku wam podesłać?”
Moje „Oj tak!” było chyba bardzo przekonujące, bo ekspresem dotarła do nas taka kosta twarogowa!
Piękny widok!
Nie dałam rady nie podskubać jej trochę nim wylądowała w farszu. To była oczywiście taka konieczna degustacja 😉
Chcecie przepis na moje ruskie?
Farsz, to tyle samo sera co ugotowanych ziemniaków. U mnie, podstawą było to posiadane 0,5 kg sera.
Tak, ważna tu jest objętość nie waga. Ser i gotowane ziemniaki przeciskam przez praskę do ziemniaków i to ona jest dla mnie miarką.
Na półtorej praski ziemniaków, daje też jedna średniej wielkości cebulkę. Oczywiście nim dodam ją do sera i ziemniaków, kroję w kostkę i zeszklę na masełku klarowanym.
Mieszam przeciśnięte przez praskę ser i ziemniaki; zeszkloną cebulkę dodaje wraz z masełkiem, na którym dochodzi do stanu idealnego plus sól i świeżo mielony pieprz.
Na ciasto daje 0.5 kg mąki (w oryginalnym przepisie jest pszenna, ja daje orkiszową).
Do tego jedno jajko. Tak wiem, ono powoduje, że ciasto jest ciut twardsze, ale za to jest bardziej elastyczne i nie pęka tak łatwo.
Szczypta soli i około szklanki wody. Czy trzeba jej ciut więcej czy mniej, okaże się po wyrobieniu ciasta. Wielkość jajka ma tu pewne znaczenie, co się rozumie samo przez się.
Pod ręką mąka do podsypania przy wałkowaniu by ciasto nie kleiło się do wałka czy blatu.
Gdy ciasto i farsz są gotowe zostaje lepienie, czyli sama radość.
Trzeba być jedynie czujnym, bo nie wiem jak wasz, ale mój pomocnik farsz pakuje głównie do otworu gębowego 😉
Gotowe pierogi wrzucam do wrzącej, osolonej wody.
Jeszcze taka moja fanaberia, jak mówią niektórzy, ale daję 2 łyżki oliwy lub oleju do wrzątku. Pierogi dzięki temu trikowi, nie skleiły mi się jeszcze podczas gotowania.
Gotuję 2 minuty po ich wypłynięciu na górę.
Gotowe!
Smacznego.
15 komentarzy
Uwielbiam ruskie, ale mój mąż nie przepada. Jem jak go nie ma w domu. 🙂
Taaaak… zjadasz wszystkie nim się zorientuje, że lepiłaś 😉
Żartuje oczywiście.
Ja mam problem w drugą stronę. M pochłonie każdą ilość ruskich.
Dla niego mogą być na obiad, kolacje, śniadanie a nawet deser 😀
Następnym razem jak będziesz robiła ruskie opublikuj proszę wcześniej info na blogu to Cię odwiedzę niespodziewanie 🙂
Dobra i przypomnę sms-em 😉
Ja dalej czekam na swoją porcje, mogę nawet twaróg domowy przygotować.
Domowy?
Z mleka od zaprzyjaźnionej krowy?
Dobra! Będą ruskie 🙂
Pewnie że domowy. A krowy zaakceptowane, sprawdzone pasące się z dala od głównych dróg.
Czysta natura.
A jak się ładnie uśmiechniesz to nawet ser koryncki z ziołami prowansalskimi dostaniesz, z domowym chlebem orkiszowym.
Ser chętnie i się uśmiecham 🙂 Chleb chyba na wymianę za mój żytnio-orkiszowy 😉
Coś pysznego, uwielbiam pierożki po rusku. W sumie w każdej formie smakują one wspaniale – choć to kwestia gusty oczywiście. Polecam ten przepis 🙂
Zdradzę ci sekret: farszem jak ten czasem upycham cannelloni, zalewam śmietaną z jajkiem i przyprawami, zapiekam. Są pyszne 🙂
jak byłam małym dzieckiem to się zajadałam pierogami ruskimi oczywiście z gęsta śmietaną, odkąd dorosłam (i jak ja to mówię: zmądrzałam;D) nie jem pierogów ze wzgledu na kalori, ot tak się porobiło 😉 ale Tych to bym spróbowała! 🙂
Skoro mieszka Pani w Wiedniu to polecam wyprawę do polskiego sklepu, na pewno znajdzie tam Pani twaróg. A polskich sklepów w Wiedniu jest kilka np Bedronka w 10 bez, Grosik w 21. Nie polecam iść w weekend bo wtedy już wszystkie wykupione(znikają z półek w ekspresowym tempie).
Pozdrawiam również z Wiednia 🙂
Tekst jest z 2014 roku, wtedy sytuacja wyglądał trochę inaczej 😉
Witam,
od czterech lat walczę w Austrii. Niestety, nie mogę liczyć na paczki żywnościowe z Polski, więc musiałam znaleźć substytuty ;))) Moja mała rada odnośnie twarożku. Ja robię pierogi ruskie z dodatkiem serka kupowanego w Penny albo w Lidlu (niestety u nas ostatnio dostępny tylko okazjonalnie, na promocjach). Ten „twarożek” to Alt Wiener Speise Topfen z firmy Schärdinger. Przykre, ale nie na wszystko można znaleźć odpowiedniki, np. galaretki zawsze sobie przywożę. W tym roku pierwszy raz nie wróciłam z ogórkami i koprem, bo niestety urlop wypadł nam w kiepskim terminie ;)))
Pozdrawiam cieplutko znad najgłębszego jeziora w Austrii
W pięknym miejscu mieszkasz 🙂
Czasem nie trzeba szukać odpowiedników a zaeksperymentować z tym co jest dostępne na miejscu. No tak ale doszłam do tego dopiero po kilku latach pobytu poza krajem a ogórki i tak robię po polsku nadal;)
Speisetopfen, łyżka mascarpone i mam wiedeńską wersje ruskich. Wiem, że to nie jak u mamy ale są nasze.
pozdrawiam ciepło ze słonecznego Wiednia!