W Wiedniu jak w każdym mieście są zaułki, które, chociaż leżą blisko, człowiek mija je, prawie na wyciągniecie ręki, jednak nie zauważając ich. Nie ma pojęcia, co skrywa się za rogiem, bramą lub płotem.
Takie mniej znane zakamarki miejsc, w których bywam, staram się odkryć. Lubię je odnajdywać i chociaż szukam, to bywa, że zaskakują mnie, ukrywając się w miejscach na widoku — można by powiedzieć, w kątach, które znam.
Kilka lat temu odkryłam kamienne schodki, łuki, mury prowadzące do winnic. To, co zobaczyłam, zaskoczyło i oczarowało mnie, było jak z innej bajki. Takie nieoczywiste w tym miejscu. Wysokie kamienne mury, wznoszą się po obydwu stronach wąskiej drogi. Spinały je kilka metrów nad ziemią kamienne łuki. Obrazek klimatem przywoływał raczej włoskie pejzaże niż Austrię.
O dziwo nie miałam pojęcia, co to za miejsce, chociaż mapa pokazywała, że powinnam wiedzieć o nim, przecież kręciłam się po okolicy nie raz. Leży blisko znanych mi kątów. Wręcz na trasie spacerowej.
Postanowiłam zbadać sprawę.
Pewnego pięknego słonecznego dnia razem z mężem i naszą kudłatą Ponką, zwaną Latającym Dywanem, wybraliśmy się na spacer do 19 dzielnicy, sprawdzić, czym są owe mury.
Już sama podróż w to miejsce, gdzie praktycznie miasto się kończy, zaczynają winnice i wzgórza Wienerwaldu jest czymś, co poprawia mi nastrój niezależnie od pogody i zmęczenia. Lubię ten fragment miasta, w który musieliśmy dojechać, by wejść na szlak prowadzący do łuków.
Jest to jedna z tych okolic Wiednia, w którym chętnie bym zamieszkała ze względu na widoki. Nie przypuszczałam wtedy, że za kilka lat będę pisała ten tekst, siedząc przy biurku przed oknem z pięknym widokiem na miasto i las, całkiem niedaleko od tego miejsca, u stóp Lasku Wiedeńskiego.
Jest zielono i cicho. Płynnie miasto łączy się tu z naturą. Winnice z domami, las z winnicami.
Lubię taki klimat.
Zostawiliśmy samochód około 300 metrów od celu podróży. Można podjechać jeszcze tylko odrobinę bliżej, dalej droga jest otwarta tylko dla mieszkańców tego pięknego miejsca.
Ruszyliśmy w kierunku Eichelhofstraße.
Na marginesie to piękna nazwa – ulica Żołędziowego Dworu lub Żołędziowego Podwórza.
Jest wąska, prowadzi między małymi blokami i willami. Na coraz bardziej stromych ścianach niespodziewanie pojawiają się ukryte w zieleni wąskie schody, stromo pnące się w górę.
Korciło mnie, by się nimi wdrapać, ale rozsądek zwyciężył – to pewnie boczne wejścia do posesji na szczycie coraz bardziej stromych, coraz wyższych ścian wąwozu, jakim biegła droga. Nagle uliczka skręca i widzimy to – kliknij TU.
Zastanawiałam się przez chwilę, co właściwie mam przed sobą.
Wysokie kamienne mury biegnące z obydwu stron wąskiej drogi połączone są kamiennymi łukami. Patrząc na nie, aż chce się w nich zobaczyć tajemnicze ruiny, zapomniany wiadukt czy stary akwedukt. Jednak to nie to ale piękny stary mur oporowy. Jakkolwiek się wyda to dziwne, warto przespacerować się pod łukami spinającymi mur i iść dalej, tam czeka niespodzianka.
Po przejściu zaledwie 150 metrów, no może nie tyle przejściu, co wdrapaniu się — jest to dość strome podejście i spacer zaliczy w tym fragmencie element treningu, dochodzimy do niewielkiego tarasu widokowego. Można tu przysiąść na ławce i popatrzeć na Dunaj, Floridsdorf, czyli 21 dzielnice Wiednia.
Nie miałam pojęcia o jego istnieniu, a takie punkty widokowe staram się namierzać. Co ciekawe okazuje się, że idąc dalej tą trasą, można wędrować Eichelhofweg wśród winnic, dochodząc aż do Kahlenbergu.
Zdecydowanie warto wybrać się na spacer tą trasą. Jednak, jeżeli nie macie zbyt dobrej kondycji, sugerowałabym schodzenie nią z Kalhenbergu, a nie wdrapywanie się na wzgórze.
Taka wersja spaceru jest łatwiejsza, a dojście z Kalhenbergu od punktu widokowego powinno zająć 50 minut do godziny. Trasa ta to troszkę ponad 3 km.
Do centrum Wiednia można dojechać tramwajem linii D. Od punktu widokowego do przystanku tramwaju jest około 1 km, czyli 15 minut spacerkiem. Tramwaj rusza z przystanku Nußdorf, Beethovengang do Hauptbahnhof Ost. Po drodze jest możliwa przesiadka na U6 na stacji Nußdorfer Straße. Można także wybrać dalszą podróż tramwajem, którym ma przystanki między innymi przy Schottentor, Rathausplatz, Parlamencie czy Operze. Można, więc powiedzieć, że dowiezie was do serca Wiednia.
Beata
Brak komentarzy